Rozdział 4

192 10 20
                                    

Obudził mnie dźwięk mojego irytującego budzika. Stan też się przebudził ale właściwie to nadal spał. Przeciągnął się i poszedł spać. Próbowałem wstać ale Stanley się obudził i mnie zatrzymał.

- Kyleeee.... przecież jest weekend!! Choć spać....- powiedział zaspanym głosem.
- Stan, wstawaj, jest piątek. Musimy iść do szkoły. - ponownie próbowałem wstać. Na próżno.
- Jebać szkołę.... - powiedział Szatyn. Uległem mu i ponownie położyłem się obok niego. Stan położył rękę na moim brzuchu przytulając się do mnie. Podobało mi się jak to robiło. Moim zdaniem to urocze.

Nagle do mojego pokoju weszła moja mama. Znowu. Nawet nie zapuka, ani nic?!

- Chłopcy wstawajc- - zacięła się w połowie zdania widząc mnie i Stan'a wtulonych w siebie. Stanley zerwał się od razu gdy usłyszał głos mojej mamy. Nie wiem czy ona była bardziej zaskoczona czy zła. Może dwa na raz?
- Uhh- mamo ? Co ty robisz w moim pokoju? - zapytałem chcąc trochę uratować sytuację.
- Wstawajcie. Musicie iść do szkoły. - posłała mi zabójcze spojrzenie. Wiedziałem że później czeka mnie z nią poważna rozmowa. Pewnie nie krzyczała tylko dlatego że był tam Stan. Eh.. będę o tym myśleć cały dzień..

Ja i Stan szybko się ubraliśmy.

- Mamo idziemy do szkoły! - wykrzyczałem aby mieć pewność że mama mnie usłyszy. Nie dostałem odpowiedzi. Uznałem że po prostu nadal jest zła.

Byliśmy już w szkole, na pierwszej lekcji. Niestety była to matma. Nie mogłem skupić się na nauce. Ciągle myślałem o tym co teraz sądzi o mnie i Stan'ie moja matka. Jak bardzo wielka kłótnia mnie czeka po lekcjach.. agh, dlaczego truję sobie tym głowę?? Powinienem skupić się na lekcji.
Stan chyba zauważył że coś mnie trapi.

- Ej, Kyle. Psst. - wyszeptał.
- Hm? Co chcesz Stan? - zapytałem lekko podirytowany, tym że szatyn wyrywa mnie z moich zamyśleń.
- Wszystko okej? Jesteś jakiś przygaszony. - powiedział cicho Stanley. Martwił się o mnie. Dobrze wiedział kiedy jest coś nie tak.
- Ta- - uświadomiłem sobie że to że powiem mu że jest dobrze nic nie zmieni. I tak będę musiał mu powiedzieć.. - nie. Strasznie się martwię tym że mama nas rano zobaczyła. Boję się że czeka mnie kłótnia w domu.. - powiedziałem.
- hm, rozumiem. Możemy się powłóczyć po szkole, jeśli chcesz.
- chciałbym ale wolę nie denerwować mamy jeszcze bardziej..
- okej - wzruszył ramionami stan.

Lekcje mi się strasznie dłużyły. Dobrze że to już koniec.

- odprowadzić cię do domu? - zapytał mnie szatyn.
- nie, dzięki. Dam sobie radę. Narazie stan ! - odpowiedziałem.
- Narazie !

Szedłem i szedłem a droga do domu zdawała się nie mieć końca. Jak dla mnie mijały minuty, godziny, wieki..
W końcu dotarłem. Wiedziałem że jeśli otworzę drzwi czeka mnie kłótnia której chce uniknąć. Ale lepiej mieć to już za sobą..
Chwyciłem za klamkę i lekko uchyliłem drzwi aby zobaczyć czy jest ktoś w domu.

- wróciłem - powiedziałem.
- To dobrze. Chodź synu. - powiedział mój tata
- Musimy porozmawiać, Kyle. - powiedziała ewidentnie zdenerwowana mama.

Głośno przekonałem ślinę. Nie zdążyłem zrobić ani kroku w stronę kuchni, gdzie byli moi rodzice, a już biegł do mnie mój kochany braciszek Ike.

- Kyleeee!! - Krzyczał biegnąc po schodach mój brat.
- Cześć Ike. - przywitałem go uśmiechem.
-  Ike, nie zagaduj brata. Musimy z nim porozmawiać. - powiedziała moja mama. Tata tylko patrzył gdzieś w bok skrępowany tą całą sytuacją.
- potem się pobawimy Ike, obiecuję. - powiedziałem do malucha idąc do kuchni.

Ike pobiegł do swojego pokoju. Jestem tylko ja, moi rodzice i napięta atmosfera.

- synu..czy ty.. - próbował powiedzieć coś tata.
- Kyle. Powiedz nam szczerze.. synu, czy ty jesteś... - obojgu nie mogło im to przejść przez gardło.
- mamo, nie, nie jestem żadnym gejem. Po prostu leżałem ze stanem. I tyle. Nic poza przyjaźnią nas nie łączy. - strasznie kłamałem. Właściwie nadal nie wiem jaka jest moja orientacja. Ale to ze stanem naprawdę nie było nic wielkiego! A poza tym musiałem coś powiedzieć żeby nie wyszło że jestem homo..

Oboje odetchnęli z ulgą.
- to dobrze. Znaczy, jakbyś był to byśmy cię wspierali oczywiście i ten- uh-. - próbował się wytłumaczyć mój ojciec.
- Kyle, możesz iść do pokoju. I.. przepraszam że zadałam ci takie pytanie. Po prostu.. chciałam być pewna. - powiedziała mama.
- w porządku. - powiedziałem idąc do mojego pokoju. Miałem zmieszane uczucia co do tej sytuacji. Stwierdziłem że po prostu się z tym prześpię..

Old enough for love? :: {style sp} {pl}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz