Rozdział 15

99 5 5
                                    

Poszedłem do szkoły z całkiem dobrym humorem. Dzień zapowiadał się dobrze. Nic złego nie powinno się stać, choć, kto wie? Wszystko może się wydarzyć.
Wszedłem w głąb korytarza i nagle na swojej skórze poczułem dreszcze, a z moich policzków kapały łzy. Zobaczyłem Stana. Nie samego.
Był z Wendy. Wiem że stan i ona byli w związku dość długo ale ona go tylko wykorzystała. Nie była niczego wart. Więc... dlaczego teraz się całowali...?

Nie rozumiałem tego. Co się właśnie wydarzyło? Stałem tam przez chwilę aż oboje Mnie zauważyli. Stan popatrzył na mnie ze smutną i zszokowaną miną. Wendy była całkiem nie wzruszona tym że właśnie zobaczyłem swojego chłopaka całującego się z nią. Ona się chyba nigdy nie zmieni.
Podszedłem do nich bliżej.

- to koniec. Nie proś żebym wrócił. Życzę wam szczęścia. - powiedziałem i odszedłem. Udałem się w stronę łazienki, aby się móc wypłakać.

Nie rozumiałem niczego. Przecież jeszcze wczoraj się całowaliśmy i wróciliśmy do siebie. Przebaczyłem mu a on to zmarnował. To pora aby zapomnieć o nim. Teraz liczę się tylko ja i nauka.. agh.. ciężko jest się z tym pogodzić. To chyba dopiero do mnie dociera..
Właśnie straciłem chłopaka którego kochałem nad życie, i nadal kocham. Co teraz ze mną będzie? Co ja bez niego zrobię? A z resztą. Czy to istotne? Zdradził mnie. Zasłużył na zerwanie. Nie ma sensu znów mu wybaczać, jeśli ma ponownie mnie tak zdradzić. Agh. A już było tak dobrze..

Przez kilka następnych dni a może i nawet tygodni, widziałem Stana i Wendy chodzących po szkole za ręce lub całujących się. Gdy ich widziałem, odwracałem wzrok z obojętnością. Co mnie to obchodzi? Niech robią co chcą. Ich życie, ich problem. Miałem wrażenie że Stan, gdy przechodził obok mnie chciał coś powiedzieć, przeprosić, wytłumaczyć. Tylko..jakby coś go zatrzymywało? Jakaś dziwna blokada, bariera. Może tą blokadą była Wendy? Nigdy nie lubiliśmy się jakoś bardzo ale nie byliśmy jakoś szczególnie wrogami. Bynajmniej z mojej strony.

Minęło już sporo czasu odkąd Wendy i Stanley byli razem. Jednego się nie spodziewałem.
Była sobota, wieczór. Siedziałem w domu i oglądałem mój ulubiony serial. Usłyszałem pukanie do drzwi. Poszedłem otworzyć. Ku moim oczom ukazał się zapłakany Stan.

- hm? Stan?... - domyślałem się co się stało, i to bardzo dobrze. - Wendy z tobą zerwała..?
- nie.. to ja zerwałem z nią. Dla nas..-wydusił poprzez płynące łzy.
-Stan.. nie ma nas. Jestem ja, jesteś ty. Osobno. Rozumiesz? Między nami koniec.. mówiłem to już. Kocham cię ale mnie ranisz i to bardzo. - powiedziałem najłagodniej jak umiałem.
- Kyle ja przepraszam, przepraszam. Kocham cię, naprawdę..
- ostatnio też to mówiłeś. Stan.. ja już ci nie wierzę. A teraz wybacz, jestem zajęty. - chciałem zamknąć drzwi ale szatyn mi na to nie pozwolił.
- stan co ja mam zrobić żebyś mi wybaczył?!
- dać mi spokój. - zamknąłem drzwi i jedyne co usłyszałem to szloch chłopaka. Wiem że mu zależy. Bądź zależało. Ale zmarnował swoje szanse których było już bardzo dużo. Miał okazję i ją zepsuł. Może winić tylko siebie. Może brzmie egoistycznie ale to moje szczere zdanie.

Old enough for love? :: {style sp} {pl}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz