Rozdział 2

237 11 7
                                    

Byłem już po lekcjach. Szedłem właśnie na boisko aby skopać tyłek Cartman'owi. Nagle w mojej głowie zaczęły się pojawiać pytania..

,,Czy ja na pewno tego chce?''
,,Co jak to mi się oberwie?''
,,Co jeśli przegram?''
,,Co jeśli to jest głupi pomysł?''

Może i byłem silniejszy od Cartman'a, ale mimo wszystko trochę bałem się tego że wszyscy ze szkoły będą oglądać to widowisko. Może i dobrze? Wszyscy zobaczą jak daje mu lanie. W końcu dla mojej szkoły bójki to nic nadzwyczajnego. Po prostu widowisko. Ale mimo to bałem się porażki.. Bałem się że Stan będzie patrzeć jak przegrywam..jaki jestem słaby.

Byłem już na miejscu. Stałem na przeciwko niego. Uśmiechał się chytrze myśląc że wygra. Ha! Śmieszne żarty.

W tle rozległy się głosy:
,, Bójka! Bójka! Bójka!''
,, Dawaj !!''
Itp.

Bardziej mnie irytowały te okrzyki niż motywowały.

Z moich zamyśleń wyciągnął mnie Cartman kopiąc mnie z kolana w brzuch. Zupełnie się tego nie spodziewałem. Byłem zaskoczony. Nie wiedziałem że już zaczęliśmy!

W akcie rewanżu dostał ode mnie z pięści w twarz. Był wnerwiony. A nawet wkurwiony. Chciał wygrać. Nawet bardzo. Ale nie mogłem mu na to pozwolić.

Zaczęliśmy się bić. Tłum nam dopingował. Minęło trochę czasu. Lała mi się krew z nosa i w niektórych miejscach miałem sniaki bądź nie wielkie rany. Cartman'owi bardziej się dostało. Ledwo mógł się ruszyć. Gdy skończyliśmy i ogłoszono mnie ,,zwycięzcą '' zobaczyłem w tłumie Stana. Podszedłem do niego.

- Stan! Zobacz! Dokopałem temu spaślakowi haha!! - wykrzyczałem z radością że widzę mojego przyjaciela.

Zobaczyłem w jego oczach zawód. Nie był ze mnie dumny. Był zawiedziony tym co zrobiłem. Tak naprawdę nie zależało mi na wygranej. Po prostu chciałem aby ten grubas dostał za swoje.

- jesteś z siebie dumny? Fakt, wygrałeś . Ale co z tego? Co to zmieni? Co to zmieni że wdasz się z nim w bójkę? No właśnie. Nic. Zupełnie nic. Jedynie nie potrzebne zamieszanie. Cartman i tak będzie wszystkim dokuczał, tobie w szczególności. I nic tego nie zmieni. Po prostu taki jest. To że kolejny raz go pobijesz nic nie zmieni. - powiedział spokojnym lecz zawiedzionym tonem Stanley.
- uh- a-ale Stan..? - nie wiedziałem co mam mu powiedzieć. Miał rację. To nic nie zmieni. Po prostu chciałem się zemścić i tyle.

Następnego dnia starałem się unikać Cartman'a. Nie było to łatwe. W końcu chodzimy do tej samej klasy a on uwielbia mnie zaczepiać i mi dokuczać. Stan chyba już mi wybaczył te bójkę. Nie sądzę aby był nadal zły. Bynajmniej na takiego nie wygląda. Stan umie ukrywać emocje ale umiem go rozgryźć. W końcu znany się już długi czas.

Cartman próbował mnie prowokować. Irytował mnie i to bardzo. Ale dałem radę.

Old enough for love? :: {style sp} {pl}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz