Rozdział 8

168 9 23
                                    

Był już wieczór. Właśnie kładłem się spać, Gdy nagle dostałem dziwną wiadomość.

,, Kaule, dzuekje zs wsysztjo, kovhsm cue '' - Stan
,, Stan? Piłeś coś? Co ty zamierzasz zrobić? '' - Kyle
,, Prxeprsszam " - Stan
,, Stan, kurwa jesteś pijany prawda? Idę do ciebie. '' - Kyle

Bałem się że mógłby sobie coś zrobić. Pomimo że jesteśmy jeszcze młodzi, bo jesteśmy dopiero w gimnazjum, Stan ma za sobą już 2 próby sam0bujcz3.. był pijany, nie wiedział co robił. Założę się że Wendy go znowu zostawiła.

Już byłem przy drzwiach domu szatyna. Zapukałem.
- dzień dobry, jest Stan? - zapytałem szybko mamę Stanley'a. Byłem zestresowany, można było to wyczuć po moim głosie.
- Uh- tak jest u siebie w pokoju. - Pani Marsh ewidentnie zauważyła moje zdenerwowanie.

Od razu pobiegłem to pokoju który wskazała mi mama Stan'a. Ten widok był..okropny. Widok osoby która była, lub nawet jest dla ciebie najważniejsza, z pustymi butelkami po alkoholu wokół z nożem w ręku i krwawiącymi rękoma. Nie raz widziałem go pijanego. Nie raz go widziałem w gorszym stanie. Ale mimo wszystko, nie byłem przygotowany na ten widok..

- Stan..? STAN!! - pobiegłem ze łzami w oczach do leżącego na ziemi Szatyna. Nie reagował. Nie oddychał..
- Stan kurwa proszę cię nie rób mi tego!! Nie mogę cię znowu stracić!! Proszę cię stan...

Zawołałem rodziców Stanley'a. Jego ojciec zadzwonił po pogotowie. Chyba zemdlałem ze stresu bo jedyne co pamiętam to ciemny ekran zaraz po tym jak przyszli rodzice mojego byłego przyjaciela.

Ocknąłem się w moim łóżku. Obok siedział mój brat, Ike. Właściwie to spał na siedząco.

- Ike? Co ty tu robisz? Co się stało??
- hmph..? - przebudził się mój młodszy braciszek i przetarł oczy. - Kyle !! - usłyszałem radość w jego głosie. Właściwie to widaczna była na jego twarzy pod postacią szerokiego uśmiechu. Brat przytulił mnie mocno.
- no już już, zaraz mnie udusisz. - lekko się zaśmiałem. Również byłem bardzo szczęśliwy. - zaraz. Gdzie jest stan?! - zerwałem się.
- Stan? Nie wiem, może mama wie? - próbował znaleźć odpowiedź na moje pytanie Ike.

Wstałem z łóżka a mój brat poszedł do swojego pokoju. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Miałem ciemno przed oczami. Moja głowa bolała tak mocno.. usiadłem z powrotem na łóżku i chwyciłem telefon. Napisałem do Stana. Nie odpisał. Nawet nie odczytał. Może mu się coś stało..?
Napisałem potem do mamy Stanley'a. Odpisała mi iż stan jest w szpitalu. Jest w stanie ciężkim ale z tego wyjdzie. Gdy tylko ustaliłem adres tego szpitala, od razu poprosiłem rodziców aby mnie tam zawieźli. Poszedł bym pieszo ale to za daleko.

- nie ma mowy! Musisz leżeć w łóżku. Ostro przywaliłes o szafkę gdy zemdlałes. - stawiała się mama.
- uhm.. dokładnie! Uh- słuchaj się mamy. - eh.. typowy tekst każdego starego..

Skoro oni nie chcieli mnie zawieźć, ani choćby wypuścić z domu, sam sobie poradzę. Muszę odwiedzić Stana.
Zamknąłem drzwi od mojego pokoju ma klucz i wyskoczyłem przez okno na Rynnę. Ciężko się było utrzymać. To cholerstwo ciągle się bujało! Ale końcowo dałem radę. W końcu wszystko dla Stana.

Szedłem i szedłem i szedłem i tak cały czas. Droga zdawała się nie mieć końca. W pewnym momencie, gdy zbliżałem się do szpitala, ktoś do mnie zadzwonił.

- Kyle?
- STAN?! TO TY?? - spytałem ze szczęścia i zaskoczenia.
- tak, to ja hah - lekko się zaśmiał Stanley.
- trzymasz się jakoś? Zaraz będę w szpitalu.
- co?! Jak to w szpitalu? Chłopie o czym ty gadasz?
- złożę ci wizytę.
- aż tak bardzo się o mnie martwisz? - zapytał Stan. Nawet przez telefon mogłem wyobrazić sobie że teraz się uśmiecha typowym jego uśmiechem gdy próbóje kogoś poderwać. Uwielbiałem to..
- ah głupi jesteś. - przewróciłem oczami z uśmiechem rozłączając się. Kochałem to w jaki sposób to wymawiał. Nie lecę na podrywy ale schlebiało mi to, nie powiem że nie..

Wszedłem do sali w której znajdował się szatyn.
- Stan?!
- hej Kyle!
- o japierdole..
- co?
- ty wiesz jak się martwiłem? Czemu to zrobiłeś!!? - rozpłakałem się. Nie jestem osobą która często płacze ale to wszystko było po prostu za wiele jak na mnie.
- wiem.. przepraszam..

Wtulilem się w Stana. Potrzebowałem tego. Zwłaszcza teraz. Leżeliśmy tak razem a on głaskał moje włosy. Kochałem to. To było takie samo uczucie jak kiedyś.. Czułem się przy nim komfortowo, bezpiecznie.. po prostu dobrze. chciałbym aby pomiędzy nami było to co wcześniej..

Old enough for love? :: {style sp} {pl}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz