Minęło kilka tygodni odkąd nie przyjaźnie się ze stanem. Jest mi holernie ciężko. Cała nasza paczka się rozpadła. Nie brakuje mi Cartman'a. Brakuje mi Stana. Mojego Stana..
Kenny nadal się ze mną przyjaźni. Bardzo mnie wspiera. Pomimo że Kenneth jest ze mną i tak nie zbyt daje sobie radę. Ciągle chodzę za Stan'em. Błagam aby ze mną porozmawiał. Chociaż rozmowa.. czy to tak wiele..??Obudził mnie mój cholerny budzik. Nie miałem ochoty wstać ale cóż..
Idąc do szkoły myślałem czy się nie poddać. Czy po prostu przestać błagać Stana o cokolwiek. Po prostu przestać się o niego starać. Skoro on się nie stara by to wszystko naprawić, by to wyjaśnić, czemu ja mam się starać? On mnie nie chce. Nie chce mnie znać..
Szedłem na piechotę ponieważ zaspałem na autobus, więc miałem więcej czasu na moje przemyślenia. Doszedłem do szkoły szybciej niż mi się zdawało. Otworzyłem drzwi i skierowałem się ku mojej klasie. Tuż obok pomieszczenia w którym miałem mieć lekcje zauważyłem kenny'ego bijącego się z Cartman'em a Stan stał obok. Zupełnie obojętnie, nic nawet z tym nie zrobił. Stan się teraz trzymał z Cartman'em ale wątpię żeby jakoś szczególnie się polubili przez te kilka tygodni. Podszedłem do nich.
- erhm.. - wyksztusiłem nieśmiało. Stałem obok Stana. Spojrzeliśmy szybko na siebie. Byłem zmieszany. Szatyn tylko przewrócił oczami.
Stanley odwrócił się i odszedł trochę od bijących się chłopaków. Gestem ręki mi nakazał zrobić to samo. Właściwie to nie dziwiłem się że nie zareagował na bójkę mojego przyjaciela i Cartman'a. W końcu, bójki w mojej szkole to norma. Tak jak i w podstawówce. Udałem się za Stanem.
- Kyle.. uh. Moglibyśmy porozmawiać?
- ..... - nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Tak nagle chciał ze mną rozmawiać? - tak nagle zachciało ci się ze mną gadać?
- mhm.. zauważyłem że przestałeś się już ubiegać o rozmowę ze mną więc postanowiłem że to ja spróbuję z tobą pogadać.
- teraz? Po tygodniach błagania cię? Jak już sobie odpuściłem? Żartujesz sobie? - nie mogłem w to uwierzyć. Tak nagle chce rozmawiać?? Niby o czym??
- Kyle proszę. Ja tylko chce pogadać.
- agh! Dobra.. - nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Ale.. coś mi kazało.. coś w mojej głowie mówiło mi że tego chce..
- to.. może chodźmy za budynek? Tam przynajmniej nikt nie będzie nas słyszał.
- zgoda.Udaliśmy się za szkołę tak jak zaproponował Stanley. Nie wiedziałem czego mogę się po nim spodziewać. Co on chce mi niby powiedzieć? Niby co?? Po tylu tygodniach milczenia??
Gdy już dotarliśmy usiedliśmy na chodniku przy placu zabaw.
- więc o czym chciałeś porozmawiać? - spytałem zniecierpliwiony.
- Kyle.. słuchaj.. erhm... Nie wiem jak to powiedzieć..
- do rzeczy stan.. - byłem już zirytowany tym wszystkim.
- Kyle.. czy ty.. czy ty mnie jeszcze kochasz?
- .. skąd to pytanie?
- zauważyłem że przestałeś się starać.
- ty się nie starałeś od początku więc stwierdziłem że ja też nie będę.
- oh.. rozumiem.. - widziałem że posmutniał na moją odpowiedź. - więc.. odpowiesz na moje pytanie?
- ah.. Stan, nie wiem. Po tym co się ostatnio stało nie wiem sam co do ciebie czuję.
- to.. możemy sprawdzimy??
- hm? Co niby masz na myśli??Stan kucnął przede mną. Co on do cholery chciał zrobić??
- Kyle.. mogę cię pocałować?
- Co-?! Uh... Nie wiem.. uhm.. chyba tak..?Szatyn przybliżył swoje usta do moich i złączył je w namiętnym pocałunku. Tak bardzo mi tego brakowało. Jego dotyku. Jego ciepła. Całego jego. Japierdole.. ja chyba naprawdę go kocham...
Nagle usłyszeliśmy dzwonek na lejcje. Nie chciałem tego przerywać. Tak bardzo brakowało mi tego. Nie chciałem go od siebie odsuwać chociaż na chwilę..
- no to uh- pora na nas! - powiedziała Stan z uśmiechem na twarzy pomagając mi wstać.
- ta... - odwzajemnilem uśmiech. Czułem jak moje policzki się palą. Stan na pewno to zauważył.Poszliśmy do naszej klasy i zaczęliśmy lekcje. Cały czas myślałem o tym co się wydarzyło. Czemu mu na to pozwoliłem? Przecież mnie skrzywdził. Nie powinienem nawet się zgadzać na tę rozmowę. Agh.. ale tak bardzo potrzebowałem jego dotyku.. o japierdole.. co ja zrobiłem?
Kenny zauważył że myślami jestem gdzieś indziej.
- ej Kyle, żyjesz?? - zapytał blondyn.
- huh-? O- uh-tak tak, wszystko gra. - tak właściwie to nic nie gra. Nie wiedziałem co miałem sądzić o tym wszystkim..
- stary, przecież widzę.
- Kenny to nic takiego..
- to stan prawda? Zrobił ci coś? Wiedziałem! Zabije tego gnoja!!
- nie Kenny! Nic mi nie zrobił. Wszystko gra, po prostu mam gorszy dzień, to tyle..
- jak chcesz.. - jeszcze potem coś mamrotał pod nosem ale go nie słuchałem. Byłem zajęty moimi myślami.
CZYTASZ
Old enough for love? :: {style sp} {pl}
FantasiaBrat ma problemy ze sobą i ruda wiewiórka mu pomaga bo wentylator rzucił go lolz jak coś to to jest wszystko for fun ! sorki za błędy ortograficzne itp. miłego czytania!!