24 - Swingersi?

322 24 16
                                    

Niezwykle trudno było w następnych dniach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Niezwykle trudno było w następnych dniach. Był jeden oczywisty powód — delegacja współlokatora, za którym tęskniłaś po godzinie od jego wyjazdu. Oczywiście, choć wiedziałaś, że uczucia co do niego się nie zmieniły, bo kochałaś Jimina miłością czystą i piękną samą w sobie, to obawiałaś się, czy on czuje to samo?

Za każdym razem, gdy już miałaś odwagę, aby wyjawić swoje uczucia, Jimin znikał, ulatniał się, dzwoni do niego telefon bądź właśnie wyjeżdżał. W delegację.

Ostatecznie rezygnowałaś, bo przecież nie będziesz się ośmieszać. Co niby miałabyś mu powiedzieć? Hej Jimin, kocham cię? A może lepiej by było, słuchaj wiem, że mieliśmy się pieprzyć, lecz nie tylko pokochałam twojego kutasa?

Jęknęłaś zrezygnowana, otwierając drzwi biurowca. Laboratorium ciągle żyło, stało i miało się dobrze. Z wyjątkiem ciebie, dziesiątki osób pracujących w tym przybytku, którzy wciąż patrzyli na ciebie. Niektórzy obojętnie, inni złowrogo, a niektórzy nawet prześmiewczo. Nawet pomyślałaś o tym, czy nie złożyć wypowiedzenia? Byłaś bardzo blisko.

— Zrozum Jungmi — zaczęła Chingyu, kiedy spotkałyście się na korytarzu. Akurat szła z pocztą, więc odwiedziła cię w akwarium. — Bez sensu, abyś się zwalniała, przez to, co twój toksyczny ex kutas...

— Ejj, bez takich! — fuknęłaś.

— No dobrze — Min przewróciła oczami. — Były niedoszły nienastępny dupowaty fagas — popatrzyła na ciebie, po czym kontynuowała — zrobił na bankiecie.

— Jednak nie mam przyjemności dłużej oglądać tych wszystkich denerwujących spojrzeń.

— Dlaczego masz rezygnować z pracy, którą kochasz? I to przez kogo?

Patrzyłaś na sekretarkę, która oparła dłoń na biodrze, w drugiej trzymając koperty wszelkiego rozmiaru.

— Może masz rację?

— Na pewno mam rację! A ty pracuj sobie spokojnie.

Pomachałaś Chingyu na pożegnanie, kiedy zamykała drzwi pomieszczenia. Następnie skupiłaś się na programie i podpisywaniu wyników. Patrzyłaś na parametry i na wyniki krytyczne. Już miałaś wziąć telefon, gdy usłyszałaś pukanie. Nim zdążyłaś coś powiedzieć, do środka wślizgnął się, bo inaczej nie można było tego nazwać, Kai.

— Czegoś potrzebujesz? — rzuciłaś obojętnie, zatrzymując rękę z telefonem przy uchu. Byłaś wyjątkowo oschła.

— O której kończysz? — zapytał.

Prychnęłaś. Przez moment, krótką chwilę, zastanawiałaś się, czy przypadkiem się nie przesłyszałaś? Nie miałaś ochoty rozmawiać z byłym niedoszłym nienastępnym dupowatym fagasem, jak to nazwała go wcześniej Min.

— Myślę, że nie powinno cię to interesować.

— Chciałbym...

— Ale ja nie chcę — urwałaś, nim Jongin kolejny raz powiedziałby swoją beznadziejną regułkę. — Panie Kim, proszę zrozumieć, że nie mam czasu, aby rozmawiać o czymś, co nie dotyczy pracy w Laboratorium.

Współlokator | Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz