Niezwykle trudno było w następnych dniach. Był jeden oczywisty powód — delegacja współlokatora, za którym tęskniłaś po godzinie od jego wyjazdu. Oczywiście, choć wiedziałaś, że uczucia co do niego się nie zmieniły, bo kochałaś Jimina miłością czystą i piękną samą w sobie, to obawiałaś się, czy on czuje to samo?
Za każdym razem, gdy już miałaś odwagę, aby wyjawić swoje uczucia, Jimin znikał, ulatniał się, dzwoni do niego telefon bądź właśnie wyjeżdżał. W delegację.
Ostatecznie rezygnowałaś, bo przecież nie będziesz się ośmieszać. Co niby miałabyś mu powiedzieć? Hej Jimin, kocham cię? A może lepiej by było, słuchaj wiem, że mieliśmy się pieprzyć, lecz nie tylko pokochałam twojego kutasa?
Jęknęłaś zrezygnowana, otwierając drzwi biurowca. Laboratorium ciągle żyło, stało i miało się dobrze. Z wyjątkiem ciebie, dziesiątki osób pracujących w tym przybytku, którzy wciąż patrzyli na ciebie. Niektórzy obojętnie, inni złowrogo, a niektórzy nawet prześmiewczo. Nawet pomyślałaś o tym, czy nie złożyć wypowiedzenia? Byłaś bardzo blisko.
— Zrozum Jungmi — zaczęła Chingyu, kiedy spotkałyście się na korytarzu. Akurat szła z pocztą, więc odwiedziła cię w akwarium. — Bez sensu, abyś się zwalniała, przez to, co twój toksyczny ex kutas...
— Ejj, bez takich! — fuknęłaś.
— No dobrze — Min przewróciła oczami. — Były niedoszły nienastępny dupowaty fagas — popatrzyła na ciebie, po czym kontynuowała — zrobił na bankiecie.
— Jednak nie mam przyjemności dłużej oglądać tych wszystkich denerwujących spojrzeń.
— Dlaczego masz rezygnować z pracy, którą kochasz? I to przez kogo?
Patrzyłaś na sekretarkę, która oparła dłoń na biodrze, w drugiej trzymając koperty wszelkiego rozmiaru.
— Może masz rację?
— Na pewno mam rację! A ty pracuj sobie spokojnie.
Pomachałaś Chingyu na pożegnanie, kiedy zamykała drzwi pomieszczenia. Następnie skupiłaś się na programie i podpisywaniu wyników. Patrzyłaś na parametry i na wyniki krytyczne. Już miałaś wziąć telefon, gdy usłyszałaś pukanie. Nim zdążyłaś coś powiedzieć, do środka wślizgnął się, bo inaczej nie można było tego nazwać, Kai.
— Czegoś potrzebujesz? — rzuciłaś obojętnie, zatrzymując rękę z telefonem przy uchu. Byłaś wyjątkowo oschła.
— O której kończysz? — zapytał.
Prychnęłaś. Przez moment, krótką chwilę, zastanawiałaś się, czy przypadkiem się nie przesłyszałaś? Nie miałaś ochoty rozmawiać z byłym niedoszłym nienastępnym dupowatym fagasem, jak to nazwała go wcześniej Min.
— Myślę, że nie powinno cię to interesować.
— Chciałbym...
— Ale ja nie chcę — urwałaś, nim Jongin kolejny raz powiedziałby swoją beznadziejną regułkę. — Panie Kim, proszę zrozumieć, że nie mam czasu, aby rozmawiać o czymś, co nie dotyczy pracy w Laboratorium.
CZYTASZ
Współlokator | Park Jimin
FanfictionKiedy Kim Jungmi poszukuje mieszkania do wynajęcia, natrafia na dość ciekawe ogłoszenie. Po zaakceptowaniu wszystkich warunków, wprowadza się do eleganckiego mieszkania. Swojego współlokatora poznaje dopiero po kilku dniach, gdy chłopak wraca z dele...