Obudził mnie rano dźwięk budzika. Wyłączyłam go i przytuliłam się spowrotem do Tomka.
- Nie idziesz do pracy? - spytał również mnie obejmując.
- Jestem na wypowiedzeniu, szef powiedział, że mogę już nie przychodzić przez ten miesiąc - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Czemu nie powiedziałaś, że cię zwolnili? - spytał.
- Sama złożyłam te wypowiedzenie, zmienił się trochę zarząd, godziny pracy i wypłata - odpowiedziałam.
- Gdzie będziesz teraz pracować? - dopytywał.
- Nie wiem jeszcze, cały czas szukam. Myślałam nawet czy może nie pełnić usług dietetycznych samemu, taki swój biznes - odpowiedziałam. Fornal zmarszczył czoło myśląc nad czymś intensywnie.
- Wiesz u nas zwolniło się miejsce dietetyka. Może mogłabyś spróbować? - zasugerował - Chłopacy cię lubią, już nie raz układałaś im diety, do tego mogłabyś z nami jeździć na wszystkie mecze, zgrupowania i tak dalej - zachęcał.
- Nie chcę mieć pracy znalezionej po znajomości, w szczególności tak dobrze płatnej - odpowiedziałam.
- Dobrze, nie musisz mówić, że się znamy, ja też nic nie powiem, spróbuj chociaż - dalej namawiał.
- Zobaczymy, teraz chcę iść spać - zakończyłam temat i przykryłam się bardziej kołdrą.
Po spędzeniu wspólnie połowy dnia musieliśmy jechać na lotnisko. Nie chciałam rozstawać się z Tomkiem, ale musiałam.
- Nie chcesz rzucić wszystkiego i pojechać ze mną? - spytał, gdy pakował swoje rzeczy.
- Chciałabym, ale nie mogę, muszę szukać pracy - odpowiedziałam, na co przewrócił oczami - Po drugie musisz być w pełni skupiony, a jak ja tam będę to wcale się nie skupisz - dodałam po chwili. Nic więcej nie odpowiedział, w ciszy wyszliśmy z mieszkania zakluczając je, a następnie skierowaliśmy się do wyjścia. Wsiedliśmy do mojego samochodu i zaczęliśmy jechać. Z radia leciała jakaś cicha piosenka Lany del Rey, którą nuciłam pod nosem.
Większą część podróży spędziliśmy w ciszy. Dopiero w okolicach Warszawy Tomek podgłośnił radio i zaczął coś śpiewać. Było to ,,Taxi” Kiza i Bletki. Stwierdziłam, że też się włączę.
- Nie liczy się nic, ja czekam na ciebie, otworze ci drzwi, ooo weź tą taxi i do mnie wróć, ja czekam na ciebie, bo znów brakuje cię tu - zaśpiewałam. Chłopak spojrzał na mnie zdumiony.
- Skąd masz taki głos? - spytał - Nie myślałaś, żeby wziąć udział w jakimś show? - zacisnęłam mocniej palce na kierownicy, nie lubiłam poruszać tego tematu.
- Nie, nie myślałam i nie chcę - warknęłam trochę zbyt ostro.
- Spokojnie - zaczął - Chcesz powiedzieć dlaczego? - spytał.
- Gdy byłam młodsza rodzicom bardzo zależało, żebym miała jakiś talent - zaczęłam - Więc zapisali mnie na lekcje śpiewu. Wiele lat się uczyłam, po jakimś czasie pojawiła się szansa, żebym brała udział w konkursie, ale był jeden warunek musiałam schudnąć. Miałam wtedy tylko szesnaście lat i marzenie by być kimś. Rodzice się nie zgodzili, wiedzieli, że to nie wyjdzie mi dobrze na zdrowie, ale ja bardzo tego chciałam. Wtedy zaczęły się pierwsze problemy z jedzeniem. Najpierw pomijałam jeden posiłek potem dwa, a na koniec nic nie jadłam. Wzięłam udział w konkursie, nawet wygrałam, ale na końcu wylądowałam w szpitalu z powodu wygłodzenia. Od tamtego czasu postanowiłam, że już więcej nie wezmę udziału w żadnym takim konkursie - skończyłam patrząc na niego kątem oka. Tomek zrobił coś, co mnie zdziwiło, złapał mnie za rękę i ją ścisnął patrząc ze współczuciem.
Byliśmy na lotnisku trochę prędzej.
- Mam jeszcze 15 minut do odprawy, możemy jeszcze posiedzieć, spędzić czas - oznajmił, gdy gasiłam silnik.
- Co chcesz porobić? - spytałam.
- Możesz się jeszcze poprzytulać - zaproponował. Wysiadłam z samochodu i otworzyłam drzwi od strony pasażera, Tomek odsunął fotel, a ja usiadłam na nim i się przytuliłam. Wiedziałam, że będę za nim tęsknić. Te piętnaście minut spędziliśmy w ciszy wsłuchując się w swoje oddechy i bicie serca. W końcu wysiedliśmy z samochodu. Weszliśmy na lotnisko i stanęliśmy w pobliżu ruchomych schodów.
- To co? Musisz iść? - spytałam cicho i niepewnie. Już miał coś odpowiedzieć, gdy usłyszeliśmy czyjeś wołanie.
- Tomek?! Co ty tu robisz? - podeszła do nas jakaś blondynka, na oko była ode mnie ponad dziesięć lat starsza. Nie wiedziałam kim była, ale była naprawdę ładna.
- Sylwia? - Tomek zmarszczył brwi zdziwiony, a w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka, ponieważ mieli uciąć kontakt - Mógłbym spytać cię o to samo - odpowiedział uśmiechając się do niej i witając przytulasem. Blondynka zjechała mnie wzrokiem od góry do dołu.
- A to...? - spytała patrząc cały czas to na moją twarz to na moją szyję wypełnioną malinkami.
- Moja dziewczyna Magda - odpowiedział Tomek. Wybałuszyłam lekko oczy, ale tego nie skomentowałam i szybko doprowadziłam się do porządku, żeby nie wzbudzać podejrzeń dziesięć lat starszej kobiety - Magda to jest Sylwia - przedstawił nas sobie. Skinęłam głową w kierunku kobiety, bo nie miałam ochoty, żeby jakoś inaczej zareagować.
- To co tu robisz? - ponowiła pytanie w stronę Tomka całkowicie mnie ignorując.
- Wracam na mecz do Rotterdamu - odpowiedział.
- Ooo, to się dobrze składa, bo też tam lecę ci kibicować - oznajmiła szeroko się uśmiechnając, zacisnęłam dłoń w pięść boleśnie wbijając sobie w nią paznokcie, bo byłam coraz bardziej wściekła i wiedziałam, że chwilowy ból odwróci moją uwagę od tego, co się teraz działo, bo inaczej mogłabym zetrzeć jej ten głupi uśmieszek z twarzy.
- O - odpowiedział zdziwiony Tomek nie za bardzo wiedząc, jak zareagować. Wymianę zdań przerwał komunikat o tym, że Tomek ma kierować się do odprawy. No, już koniec tego cyrku. Siatkarz podszedł bliżej mnie i nachylił się w moim kierunku dając mi buziaka w usta, a ja w zamian zaserwowałam mu wściekłe spojrzenie.
- Nie bądź zła, nie wiedziałem, że tu będzie - powiedział cicho tak, żeby dalej tu stojąca blondynka nie usłyszała, a następnie znowu mnie pocałował czego znowu nie odwzajemniłam. Może zachowywałam się dziecinnie, ale jednak byłam na niego wściekła chociażby za to w jaki sposób się witali. Owszem, było miłe, że przedstawił mnie jako swoją dziewczynę, ale nie jesteśmy w związku i nigdy nie będziemy pomimo obustronnych uczuć, a to jak się przywitali nie było zbyt miłym widokiem. Byłam tak cholernie zazdrosna - Kocham cię - dodał, a ja kiwnęłam głową, jak zawsze gdy to mówił, bo nie potrafiłam mu odpowiedzieć, tak jak by on tego chciał, a następnie dając mi jeszcze jednego buziaka odwrócił się i odszedł. Patrzyłam, jak szedł do odprawy do momentu, gdy zniknął z pola mojego widzenia. Wyszłam z lotniska i poszłam do swojego samochodu. Wsiadłam do środka i wzięłam parę głębokich wdechów zaciskając dłonie na kierownicy, żeby się trochę uspokoić.
Co ona tam robiła? Czy faktycznie nie wiedział o jej obecności? O tym, że będzie na tym meczu? Te pytania zadawałam sobie całą drogę do domu. W pewnym momencie zza zakrętu wyleciał rozpędzony samochód jadący po moim pasie, starałam się odbić, ale i tak pojazd uderzył we mnie, a co było dalej nie wiem.
|Pov. Klaudia|
Było już po północy, a ja właśnie siedziałam z Kacprem w salonie oglądając komedię romantyczną, gdy zaczął dzwonić mój telefon.
- Mama Magdy - powiedziałam patrząc na Kacpra.
- O tej porze? - spytał zdziwiony - Coś musiało się stać, odbierz - dodał. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo, pani Aniu, coś się stało? - spytałam na pozór spokojnym głosem, ale w głowie już miałam czarne scenariusze, że coś mogło się stać.
- Klaudia - zaczęła roztrzęsionym głosem - wiem, że jest już późno i pewnie mogłaś spać, ale Magda miała wypadek - ostatnie słowa z ledwością przeszły jej przez gardło. Oparłam się o kanapę czując, jak wszystko dookoła wiruje.
- A-ale jak to miała wypadek? - spytałam jąkając się.
Miała odwieźć dzisiaj Tomka na lotnisko, ale niemożliwe, żeby miała wypadek, bo zawsze jeździła ostrożnie.
- Jakiś pijany kierowca w nią wjechał, jak wracała do domu samochodem. Nic więcej nie wiem, tylko tyle powiedzieli mi przez telefon. Pojedziecie do niej z Kacprem? Ja przyjadę dopiero jutro - poprosiła wyjaśniając.
- Dobrze, już jedziemy - odpowiedziałam wstając z kanapy i szybko idąc do sypialni po jakąś bluzę.
- Dobrze, do zobaczenia - powiedziała i się rozłączyła.
- Zbieraj się, Magda miała wypadek, jak wracała z lotniska, musimy jechać do szpitala - powiedziałam poganiając Kacpra. Wyłączyliśmy telewizor, założyliśmy buty i wyszliśmy z mieszkania kierując się szybko do jego samochodu.
Gdy znaleźliśmy się już w szpitalu podeszłam do recepcji.
- Dobry wieczór, ja szukam Magdy Tomaszewskiej, miała wypadek, niedawno przyjechała, taka brunetka - wyjaśniłam.
- A kim pani jest? - spytała recepcjonistka. Wiedziałam, że jak powiem prawdę mnie nie wpuszczą, więc skłamałam.
- Jej kuzynką - odpowiedziałam.
- Dobrze, najpierw musi pani wypełnić papiery o pacjentce - powiedziała wręczając mi jakieś papiery i długopis - Pacjentka narazie jest operowana - dodała, a ja usiadłam na jednym z krzeseł i zaczęłam wypełniać informacje o Magdzie, gdy już skończyłam oddałam je recepcjonistce, a ta pokazała nam, gdzie jest operowana.
Po kolejnych trzech godzinach z sali wyszedł lekarz.
- Panie doktorze, co z nią? - spytałam wstając z krzesła i podchodząc do mężczyzny w średnim wieku.
- A pani to? - spytał patrząc na mnie.
- Jestem kuzynką Magdy, co z nią? - powtórzyłam pytanie.
- Pacjentka trafiła do nas w stanie ciężkim z wypadku samochodowego i musieliśmy ją operować, narazie jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się wybudzi - odpowiedział spokojnym głosem.
- Ale jak to nie wiadomo kiedy się wybudzi?! - spytałam podminowana.
- Proszę się uspokoić, bo będę musiał panią wyprosić - odpowiedział - Nie wiemu kiedy się wybudzi, jej stan jest naprawdę ciężki - wyjaśnił. Czułam, jak miękną mi kolana i gdyby nie nadal przytrzymujący mnie Kacprem bym upadła na ziemię.
CZYTASZ
To nie jest mecz | T.F.
RomanceWszystko zaczęło się od jednej krótkiej rozmowy pod klubem. Ona nie wiedziała, kim on jest, a on w końcu doczekał się momentu, w którym jakaś dziewczyna nie piszczała na jego widok. Właśnie ten fakt zwrócił na nią jego uwagę. Co jeżeli rozmowa pod...