14

428 17 0
                                    

Minęły dwa dni od wypadku Magdy. Ja oraz jej mama cały czas przy niej czuwamy. Musiałam wziąć urlop z pracy, ale chciałam być blisko przyjaciółki, gdy mnie potrzebuje. Tomek narazie nic nie wiedziałam i miałam nadzieję, że jak najdłużej tak zostanie. Miałam taką nadzieję do momentu, gdy zadzwonił do mnie nie do Kacpra.
- Klaudia, co się dzieje z Magdą? - spytał zaniepokojony - Czemu od dwóch dni mi nie odpisuje? Przecież to nie moja wina, że ona też akurat wtedy leciała do Rotterdamu - pokłócili się?
- Pokłóciliście się? - spytałam.
- Nie, po prostu gdy odwiozła mnie na lotnisko i się mieliśmy żegnać z nikąd zjawiła się Sylwia, Magda była niezadowolona, gdy ją zobaczyła i dowiedziała się, że też leci do Rotterdamu, żeby oglądać nas mecz, ale się nie pokłóciliśmy - odpowiedział - Nic ci nie mówiła? - spytał.
- Nie miała jak - odpowiedziałam - Magda miała wypadek, jak wracała z lotniska, pijany kierowca wjechał na jej pas, najprawdopodobniej próbowała odbić, ale kierowca i tak w nią walnął. Teraz jest w śpiączce, nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się obudzi - wyjaśniłam. Po drugiej stronie zapanowała cisza, która trwała chyba wieczność.
- Czemu nic mi nie powiedzieliście? - spytał lekko pretensjonalnym tonem.
- Kacper chciał, żebyś się skupił na Lidze - odpowiedziałam.
- Mam gdzieś jakąś Ligę, gdy dziewczyna, którą kocham i która jest całym moim życiem miała wypadek i teraz jest w śpiączce, a ja nawet nie wiem, czy istnieją jakieś szanse na to, że się obudzi - odpalił się. Był wkurzony. Nie dziwiłam mu się.
- Tomek, narazie nic więcej nie wiem, napisze ci, jak będą jakieś nowe informacje, muszę kończyć - powiedziałam - Skup się na Lidze i bądź dobrej myśli - doradziłam.
- Okej, narazie - odpowiedział i się rozłączył.
     Minęło kilka dni od wypadku. Tego dnia chłopacy grali mecz, więc postanowiłam, że go włączę na sali, na której leżała Magda, może to zwiększy szansę, że się obudzi. Było już późno, więc zanim się zebrałam, żeby wrócić do domu przyszedł pielęgniarz, był młody, pewnie świeżo po studiach.
- Mógłbyś nie wyłączać meczu zanim się nie skończy? - spytałam - Dzisiaj może grać ważna dla niej osoba - dodałam. Chłopak się uśmiechnął.
- Nie ma sprawy - odpowiedział - Może wróć już do domu, dużo czasu przy niej spędzasz - zasugerował.
- Tak, już się zbieram - odpowiedziałam.
    Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie przytulając się do Kacpra.
- Kacper, a jeśli ona się nie obudzi i ją odłączą? - spytałam w pewnym momencie.
- Kochanie, nie możesz tak myśleć - odpowiedział - Wiesz bardzo dobrze, że Magda jest silna i się obudzi, więc nawet tak nie myśl. Magda się obudzi jeszcze przed finałami. Chciała tam jechać, jeżeli chłopacy się dostaną - dodał.
     Minęły już prawie dwa tygodnie od wypadku, a Magda dalej się nie wybudziła, lekarze powoli zaczynają tracić nadzieję. Siedziałam na sali, gdy zaczął dzwonić telefon. Był to Tomek.
- Jesteś u Magdy? - spytał od razu, gdy odebrałam.
- Tak - odpowiedziałam - Właśnie jej opowiadałam, jak nam wszystkim jej brakuje - dodałam.
- To dobrze, włącz mnie na głośnik, muszę jej coś powiedzieć - poprosił.
- Okej, już włączyłam - odpowiedziałam, gdy nacisnęłam symbol głośnika na ekranie.
- Dzieciaku, słuchaj wiem, że teraz jesteś w śpiączce, ale musisz się wybudzić, cały czas czekam na dzień, w którym powiesz mi, że też mnie kochasz. To nie może się skończyć w taki sposób, musisz się wybudzić. Jesteś bardzo silną kobietą. Bardzo potrzebuję cię w swoim życiu. Naprawdę cię kocham, dzieciaku - po jego ostatnim zdaniu zauważyłam, że Magda poruszyła palcami. Była to pierwsza oznaka życia od prawie dwóch tygodni.
- Tomek, ona ruszyła palcami! - zawołałam podekscytowana.
     Przez następną godzinę Tomek opowiadał, co robił przez ostatnie dwa tygodnie, o meczach i innych sprawach. Gdy już skończył było dopiero po osiemnastej, a to oznaczało, że niedługo miał przyjść Kacper. Skończyłam rozmowę z Tomkiem i wtedy zauważyłam, że Magda lekko uchyla oczy, zrobiła tak parę razy, a następnie się obudziła.
- Gdzie ja jestem? - spytała rozglądając się dookoła.
-  O Boże, obudziłaś się, czekaj muszę iść po lekarza - odpowiedziałam podekscytowana i szybko poszłam. Mężczyzna wszedł do sali i wszystko wyjaśnił Magdzie. Wiedziałam, że potem będą musieli przeprowadzić jakieś badania, ale to teraz nie było ważne. Chwilę potem przyszedł Kacper.
- Słyszałaś coś zanim się obudziłaś? - spytał.
- Słyszałam wiele rzeczy, wasze rozmowy, płacz mamy, mecze w telewizji, ale dopiero, jak usłyszałam Tomka, jak powiedział, że mnie kocha, miałam siłę, żeby się obudzić - wyjaśniła.
|Pov. Magda|
Za dwa dni mają być finały, a ja dzisiaj wychodzę ze szpitala. Szło by mi to szybciej, gdyby nie usztywniacz na kolanie przez to, że miałam coś z rzepką i jeszcze ze 3 tygodnie będę musiała go ponosić.
- Już jesteś spakowana? - spytał Kacper wchodząc do sali.
- Tak, już prawie - odpowiedziałam - A gdzie masz Klaudię? - spytałam.
- Jest już w twoim mieszkaniu, uparła się, że posprząta na twój powrót - odpowiedział przewracając oczami, a następnie wziął torbę z moimi rzeczami. Chwilę później przyszedł pielęgniarz, który cały czas się mną zajmował z wypisem.
- Za trzy tygodnie przyjdź na kontrolę i pamiętaj, że musisz się oszczędzać i nie dźwigać dopóki masz usztywniać - zalecił ciepło się uśmiechając.
- Okej, dziękuję - odpowiedziałam kierując się do drzwi, którymi chwilę prędzej wyszedł Kacper.
- Może dasz się zaprosić na kawę? - spytał zatrzymując mnie.
- To miłe z twojej strony, ale mam kogoś i to nie byłoby fair wobec niego - odpowiedziałam uśmiechając się, a następnie wyszłam.
- A ty co taka roześmiana? - spytał Kacper, gdy wsiadł do samochodu.
- Wyobraź sobie, że ten pielęgniarz, co cały czas tam się mną zajmował zaprosił mnie na randkę - odpowiedziałam.
- Ale się nie zgodziłaś? - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Oczywiście, że nie. To byłoby nie fair wobec Tomka - odpowiedziałam - Nie mówiliście nic Tomkowi, że przyjedziemy na finał? - spytałam, bo to miała być niespodzianka.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział - Ale mimo to bardzo by chciał, żebyś tam była chociaż wie w jakim jesteś stanie to i tak ma nadzieję, że się pojawisz - dodał.
- Wiem, wiem - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Wiesz on naprawdę jest w tobie zakochany - oznajmił w trakcie drogi.
- Naprawdę? - spytałam nieco zbita z tropu.
- Naprawdę, nigdy nie martwił się tak o żadną dziewczynę ani nie troszczył. Wiesz to mój kumpel i znam go dłużej niż ciebie, więc tego nie spieprz - poprosił.
- Póki co to on tu psuł wiele rzeczy - mruknęłam cicho za co Kacper spiorunował mnie wzrokiem - Co?! Taka prawda - dodałam śmiejąc się.
- Wiesz, że nie zrobił tego naumyślnie - próbował go usprawiedliwić.
    Weszliśmy do mojego mieszkania, w którym było strasznie cicho, nie wiem dlaczego skoro niby była tu Klaudia. Gdy weszłam do salonu zza kanapy wyskoczyli moi najbliżsi - Klaudia, mama, tata, brat i jego narzeczona.
- Niespodzianka! - wykrzyknęli równocześnie. Stałam oszołomiona, ale też szczęśliwa. Wszyscy po kolei podchodzili do mnie i przytulali.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz, z matką na zawał byśmy zeszli - powiedział tata przytulając mnie, a ja się zasmiałam.
- Młoda, ja mam pierwszy umrzeć, nie wywijaj takich numerów - oznajmił brat za co, jego narzeczona go strzeliła po głowie.
    Mimo to, że ta niespodzianka była miła brakowało mi tu Tomka. Wiedziałam, że dzisiaj miał mocny wycisk na treningu, ale mimo to miałam nadzieję, że może pogadamy i wtedy zjawiło się moje zbawienie. Dzwonił.
- Muszę wyjść na chwilę, Tomek dzwoni - powiedziałam wstając od stołu, a następnie wzięłam Avi i poszliśmy na spacer. Odebrałam telefon wchodząc do windy.
- Jesteś już w domu? - spytał, a na ekranie pojawiła się jego twarz.
- Tak - odpowiedziałam - Okropnie wyglądasz - mruknęłam.
- Ciekawe czemu - sarknął - Martwiłem się o ciebie pomijając fakt, że o twoim wypadku dowiedziałem się dwa dni później to już w ogóle byłem tak zaniepokojony, że nie masz zielonego pojęcia - obruszył się nie co - Ty sama lepiej nie wyglądasz - rzucił zgryźliwie.
- E tam, tylko parę siniaków na twarzy i jeden plaster - rzuciłam lekceważąco - Mimo to dalej jestem piękna nie to, co ty - dodałam wystawiając język w kierunku telefonu, a następnie wyszłam z windy.
- Po tym wypadku jesteś dalej tak samo wredna, a już myślałem, że ci się klepki trochę poukładały - zażartował.
- Pfff - odpowiedziałam patrząc na niego lekko wkurzonym wzrokiem.
- Nie masz zielonego pojęcia, jak się za tobą stęskniłem - powiedział tym samym zmieniając temat.
- Ja też - odpowiedziałam.
- Przyjedziesz na mecz w niedzielę? - spytał.
- Bardzo bym chciała, ale lekarz kazał mi się oszczędzać i nie odbywać zbyt dalekich podróży - skłamałam. Tak naprawdę miałam już kupione bilety i wszystko ukartowałam sobie z Kubą Kochanowskim i Bartkiem Kurkiem. Mój plan był idealny i miałam nadzieję, że się powiedzie - Ale będę oglądać w telewizji - dodałam, a siatkarz wyraźnie posmutniał. Troszkę żal mi się go zrobiło i bym chciała powiedzieć mu, co kombinuje ale to była niespodzianka.
- No dobrze, ale od razu po finale, jak wygramy wsiadam w pociąg i wracam do ciebie - oznajmił. To nie będzie konieczne. Nic nie mówiąc uśmiechnęłam się - Kocham cię - powiedział, a to oznaczało, że niedługo będzie musiał już kończyć.
- Yhm - odpowiedziałam.
- Nadejdzie kiedyś dzień, że powiesz mi to samo? - spytał.
- Nie wiem, Tomek. Nie jestem na to gotowa, nie jestem pewna swoich uczuć i nie chce cię zranić przez moje niezdecydowanie - odpowiedziałam, a on znów posmutniał.
- Muszę kończyć, papa, trzymaj się tam - powiedział i się rozłączył. Nie lubiłam rozmawiać o uczuciach, ale też nie potrafiłam ich w 100% odwzajemnić.

To nie jest mecz | T.F.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz