~ POV Dream: ~
Stałem przed lustrem w swojej komnacie. Powoli zdjąłem maskę. Moją twarz znaczyła długa blizna ciągnąca się od lewego oka do prawego policzka. Prawe oko miałem lekko podbite. Wszystko przez tą sukę Y/n, która zdążyła zwiać. Usłyszałem szybkie kroki, a raczej bieg. Zdążyłem spowrotem założyć maskę. Do komnaty wpadł Sapnap.
D: Sapnap.
S: Dream...
D: Macie ją? - spytałem chłodno.
Sapnap nabrał powietrza i odparł cicho:
S: Nie...
D: Jak to nie?! - zacisnąłem pięści - MIELIŚCIE PROSTE ZADANIE. ZACIĄGNĄĆ JĄ TU SPOWROTEM!
S: Nie daliśmy rady! Po chwili pojawili się Ranboo i Technoblade!
D: Sapnap, nie chcę tego słuchać! Mieliście ją tu sprowadzić i zjebaliście to JEDNO proste ZADANIE!
Spuścił głowę. Nie opuścił sali.
D: Sapnap. Czegoś mi nie mówisz.
S: George... On.. nie żyje.
Zrobiłem krok w tył. Zatoczyłem się na biurko. Przeżyłem wstrząs. George. Moja prawa ręka... Nie żyje... Uniosłem się gniewem.
D: JAK TO GEORGE NIE ŻYJE?! SAPNAP, JAK MOGŁEŚ DO TEGO DOPUŚCIĆ?!
S: Technoblade go zabił! Nie mogłem nic zrobić!
D: Owszem, mogłeś!
S: Nie było cię tam! NIE MOGŁEM NIC ZROBIĆ!
D: SAPNAP, DOPUŚCIŁEŚ DO ŚMIERCI GEORGE'A! NASZEGO PRZYJACIELA! - wrzasnąłem - Zawiodłem się na tobie.
S: MAM TEGO DOSYĆ! ZROZUM, ŻE NIE MOGŁEM NIC ZROBIĆ! WIESZ CO? WYCHODZĘ.
Odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia. Zagrodziłem mu drogę.
D: Jeszcze nie skończyliśmy, Sapnap - zmierzyłem go wzrokiem - Nie zapominaj o tym, że zerwanie ze mną naszej ekhem.. "przyjaźni" może nie skończyć się dla ciebie dobrze.
S: Mam to gdzieś!
D: Pamiętaj. Wiem gdzie znaleźć ciebie i jego.
Wzdrygnął się. Powoli uniósł wzrok i spojrzał na mnie.
S: Nie zrobisz krzywdy Karlowi.
D: Owszem mogę.
Zawahał się. W końcu postanowił się ukorzyć.
S: Dobrze. Przepraszam... Jestem odpowiedzialny za jego śmierć. Wybacz. Obiecuję służyć ci wiernie, Dream.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
D: Zdecydowanie lepiej. Gdzie jest George?
S: Zaniosłem go do jego komnaty.
D: Dobrze. Możesz wyjść.
Odczekałem chwilę i opuściłem swoją salę. Szłem szybkim krokiem korytarzem. Wparowałem do komnaty George'a. Zamknąłem drzwi. Jego ciało leżało na łóżku. Zupełnie jakby spał. Powoli podeszłem do łożka.
D: Oh George...
Przesunąłem dłonią po jego już zimnym policzku.
D: Uratuję cię. I pomszczę. Obiecuję.
~ POV Ranboo: ~
Obudziłem się przytulony do Y/n. Wciąż smacznie spała. Uśmiechnąłem się lekko całując ją w czoło. Wstałem powoli, nie chcąc jej budzić. Spojrzałem na kalendarz na ścianie. Dziś urodziny Y/n! Zamrugałem od razu rozbudzony. Jeju, nie mam nic dla niej! Wziąłem jakieś ubrania z szafy, ubrałem się i wyszłem z pokoju.
CZYTASZ
~ Zawsze Na Zawsze ~ Ranboo x Reader
Fiksi Penggemar(Akcja będzie się działa, w fikcyjnym świecie, że tak to ujmę. Po prostu w DSMP, ok?) ⚠️ UWAGA OPOWIEŚĆ MOŻE ZAWIERAĆ:⚠️ - Krew - Niepoprawne zachowanie - i wsm nwm XD