Opowiem wam moją historię. Nie jest wesoła, ciepła i budująca, ale jest moja. Przelewam na papier to, co mnie spotkało, w nadziei że nie spotka to już nikogo innego. O moim życiu krąży wiele legend i plotek, większość z nich nie ma nic wspólnego z prawdą. Nawet moja rodzina wie tylko to, co musi wiedzieć. Gdyby było inaczej ulice spłynęły by krwią. Byłam ofiarą i katem, byłam wykorzystywana i poniżana, byłam kochana i nienawidzona.
Teraz jestem jedną z najpotężniejszych kobiet tego świata. Mam wpływy większe nawet niż moja siostra i zawdzięczam to sobie, nie związkowi z wpływowym mężczyzną. Zajęłam wysokie miejsce w świecie zdominowanym przez mężczyzn, a osiągnęłam to tylko dlatego, że szukałam zemsty. Nigdy nie mściłam się za swoje krzywdy, mściłam krzywdy wyrządzane tym, których odważyłam się pokochać.
Dzień w którym moje dzieciństwo dobiegło końca nastąpił wtedy, gdy moja mama przegrała walkę z rakiem. Chorowała od tak dawna, że powinniśmy byli spodziewać się jej śmierci. Zwłaszcza ja, ta zawsze chłodna i analityczna. Powinnam była przygotować się na najgorsze, ale nigdy nie brałam pod uwagę takiego scenariusza. Miałam 13 lat i mieszkałam wraz z rodzicami w małym domu w Pasadenie.
Ja i tata siedzieliśmy przy szpitalnym łóżku mamy do końca. Trzymaliśmy ją za ręce, aż życie w jej oczach zgasło.
Kiedy wróciliśmy do domu, oboje usiedliśmy na kanapie w salonie. Siedzieliśmy tak kilka godzin w zupełnej ciszy. Nawet na siebie nie patrzyliśmy.
Gdy zapadła noc, zostawiłam ojca na kanapie i sama poszłam do swojego pokoju, aby się położyć. Nie sądziłam by udało mi się zasnąć, jednak przymus wykonywania codziennej rutyny był we mnie zbyt silny. Ubrałam piżamę, rozczesałam włosy, zażyłam swoje leki, mimo że od wielu godzin nic nie jadłam i było niemal pewne, że mój żołądek się zbuntuje. Gdy położyłam się do łóżka sen nie nadchodził, zamiast tego odtwarzałam w głowie bez przerwy chwile, które spędziłam z mamą... Właśnie wtedy, po raz pierwszy tego dnia wybuchnęłam płaczem. Płakałam wiele godzin, aż zasnęłam z wycieńczenia.
Ze snu obudziło mnie głośne pukanie do drzwi frontowych. Ktoś musiał dobijać się od dawna, ponieważ w tamtych czasach trudno było mnie dobudzić. Zerknęłam na stojący przy łóżku budzik, była czternasta. Kiedy zdałam sobie sprawę że ojciec nie planuje rozmawiać z ewentualnym przybyszem, wyskoczyłam z łóżka i ruszyłam w kierunku drzwi frontowych.
Ojca nie było w salonie, nie miałam pojęcia gdzie mógł być. Zanotowałam w głowie żeby go poszukać po spławieniu niespodziewanego gościa.
– Dzień dobry Angelo... – Za drzwiami stała panna Fletcher, moja nauczycielka, pewnie zaniepokoiła się tym, że w tym roku szkolnym nie było mnie jeszcze w szkole.
Chciałam coś jej powiedzieć, przytulić się do niej, po raz pierwszy w życiu, może nawet wypłakać się na jej ramieniu, ale nie zdążyłam. Naszą rozmowę przerwał huk strzału dobiegający z kuchni.
CZYTASZ
Dziewczyna z motylami we włosach
FanfictionW świecie, w którym od najmłodszych lat mówi się dzieciom, że nikt nie ma prawa się nad nimi znęcać, osoby z doświadczeniem przemocy czują wstyd. Osoby z doświadczeniem przemocy boja się przyznać, że wpadły w sidła oprawcy. Prośba o pomoc oznacza pr...