Rozdział 5 Co się zdarzyło w LA zostanie w LA?

374 21 4
                                    

[Rozdział zawiera scenę przemocy względem dzieci oraz w negatywnym świetle przedstawia służby mundurowe]

Weekend minął mi względnie spokojnie. Monetów widywałam tylko przy okazji posiłków. Nie narzucali mi swojej obecności, a ja jej nie szukałam. Nikt też nie próbował poruszać ze mną tematu Camdena. Zastanawiałam się czy jest możliwe, aby starszy człowiek nie zdradził swoim synom, co między nami zaszło.

W wolnym czasie biegałam, medytowałam i udawałam że czytam sama w swoim pokoju, kiedy faktycznie planowałam ucieczkę. Budowanie planu monitoringu domu i posiadłości, bez wzbudzania podejrzeń wymagało mnóstwa czasu. Zleciłam też wykonanie kilku kompletów fałszywych dokumentów i kart kredytowych, których przygotowanie miało trwać kilka dni. Nie miałam jednak miejsca, do którego podstawiony kurier miałby je dostarczyć, musiałam czekać na rozwój wypadków, w nadziei że znajdę jakiś słaby punkt, który będę mogła wykorzystać.

Po wizycie w więzieniu zaczęłam znów myśleć o Gerardzie i Jessice. Dlatego zrobiłam mały research dotyczący wydarzeń z Pasadeny po moim zniknięciu. Informacje były okrojone i coś było z nimi nie tak. Brakowało w nich mojego nazwiska, jakby ktoś wymazał dane drugiej dziewczynki z rodziny zastępczej Eriksenów. Wiedziałam że muszę lepiej się temu przyjrzeć, jednak potrzebowałam mocniejszego sprzętu. A do tego też potrzebowałam dobrego miejsca przerzutowego i krąg się zamykał.

Przy okazji sobotniej kolacji Vincent uprzedził mnie, że w poniedziałek zacznę szkołę. Nie zostawił mi zbyt długiego okresu na aklimatyzację. Podejrzewałam że konsultował się z psychologiem, który nakazał, abym jak najszybciej wkroczyła w codzienną rutynę. Jednak szkoła mogła okazać się tym czego potrzebowałam, miejscem publicznym, do którego ktoś mógłby włamać się w nocy i podrzucić potrzebne mi materiały i urządzenia.

Powrót do szkoły miał jednak jeden niezwykle znaczący dla mnie minus. Już wcześniej z przerażeniem spoglądałam na szkolne mundurki zawieszone w kącie garderoby. Całe moje życie chodziłam do elitarnych szkół prywatnych, przynajmniej wtedy kiedy faktycznie chodziłam do szkół, zamiast wagarować. Ale pierwszy raz miałam założyć ten seksistowski przeżytek, jakim jest mundurek szkolny. Kiedyś czytałam kilka prac na ten temat. Podkreślano w nich, że męskie mundurki szkolne stanowią idealne odzwierciedlenie stroju, który chłopcy będą nosić jako dorośli mężczyźni. W przeciwieństwie do tego, mundurki dziewcząt nie przypominają stroju dorosłej kobiety. Mundurek dziewczyny jest stworzony, aby opóźnić nadejście kobiecości aż do końca edukacji, ograniczając w ten sposób prawo dziewczynki do indywidualnej ekspresji. Po głębszym zastanowieniu wolałam być depersonalizowana przez aseksualny więzienny uniform.

W niedzielne popołudnie przed drzwiami mojego pokoju zjawił się Vincent, zastukał w nie cicho, siedziałam przy biurku szkicując mapkę posiadłości. Wzdrygnęłam się i przerzuciłam strony w notesie, aby zakryć swoją pracę.

– Proszę – wychrypiałam, w ten weekend prawie się nie odzywałam, dlatego głos odmawiał mi posłuszeństwa.

– Angelo chciałbym zaprosić cię teraz do biblioteki, dobrze?

On wie! Czeka mnie ochrzan za szczerą rozmowę z Camdenem w więzieniu. – pomyślałam z przerażeniem. Zakładałam że gdyby chodziło o coś bardziej błahego nie zjawił by się osobiście. Dlatego posłusznie skinęłam głową i udałam się do wyznaczonego pomieszczenia w ślad za swoim opiekunem prawnym. Nawet na mnie nie spojrzał, choćby po to, aby upewnić się że idę jego śladem.

Zanim zdążył poprosić abym usiadła rozłożyłam się na kanapie, podwijając nogi pod siebie i oparłam się na bocznej poręczy. Vincent zajął miejsce w fotelu naprzeciwko mnie. W sumie to niezbyt rozważne, w przypadku trudnej konfrontacji ustawienie się naprzeciwko szybciej mnie rozjuszy. Dlatego rodzice w przypadku trudnych rozmów zawsze siadali obok, wtedy też łatwiej mnie uspokoić. Ale on nie ma o tym pojęcia.

Dziewczyna z motylami we włosachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz