Rozdział 2 Monetowie

660 25 9
                                    

W szkole z internatem spędziłam trzy tygodnie. Nocami, gdy nie mogłam spać zdobywałam informacje. Wcześniej o Monetach wiedziałam niewiele. Tylko tyle że to bajecznie bogata rodzina, której nie wolno wchodzić w drogę. Słyszałam też o lichwie, że ludzie nie mający już nic do stracenia pożyczają od nich pieniądze na bardzo wysoki procent. A ci, którzy nie mieli z czego oddać źle kończyli. Podsumowując byli to ludzie od których powinnam trzymać się z daleka, jeśli chciałam przeżyć.

W oficjalnej sieci znalazłam tylko kilka zdawkowych artykułów pisanych na jedno kopyto. Nic sobą nie wnosiły, poza zdjęciem Camdena. Mężczyzny, do którego na pewno nie byłam podobna.

Ciekawsze informacje przyniosło mi przefiltrowanie czarnej sieci. Znalazłam tam sporo osób głoszących idee aby istniała grupa ludzi nadzorujących światowy dostęp do informacji, grupa ta była w jakiś sposób powiązana z nazwiskiem Monet. Przypomniało mi to fabułę starego odcinka Doktora Who, w którym to Internet miał właściciela i była to najpotężniejsza osoba na świecie. Ale to tylko grupa oszołomów siedzących w piwnicach swoich matek i nie mających żadnych dowodów na poparcie swoich teorii. A ja nie miałam czasu na foliarzy.

Dowiedziałam się że Camden Monet zmarł niespodziewanie w wypadku kilka lat temu, kiedy federalni zaczęli się nim interesować. Kilka lat później cudownie powstał z martwych i wylądował w więzieniu z wyrokiem dożywocia. Nie mogłam jednak dokopać się do zarzutów jakie na nim ciążyły.

Jeśli prowadził nielegalne interesy moja matka mogła dla niego pracować. Nie była krystaliczna, specjalizowała się w prowadzeniu kreatywnej księgowości, dlatego zawsze tak dużo zarabiała. Dzięki temu nigdy nie musieliśmy martwić się o pieniądze, mieliśmy dom bez kredytu i mogłam chodzić do prywatnej szkoły w nurcie Montessori. Tata zaś mógł pracować na część etatu, wieść życie społecznika i spędzać ze mną tyle czasu ile potrzebowałam. Dlatego też wieloletnia choroba mamy nie zrujnowała nas finansowo.

Najbardziej jednak wstrząsający był dla mnie fakt, że za głowę każdego członka rodziny Monet wyznaczona była cena. Nawet za małą córeczkę Vincenta. A od momentu gdy wciągnie mnie do rodziny, to także moja śmierć stanie się cenna. Owszem miewałam wrogów i kilka razy cudem uniknęłam śmierci. Jednak kiedy Vincent oficjalnie mnie adoptuje, za cenę mojego morderstwa ktoś będzie mógł dożywotnio wieść dostatnie życie na jakiejś prywatnej wyspie na Karaibach.

Zaczęłam szukać informacji o poszczególnych braciach, było ich pięciu. O Vincencie i kolejnym w kolejności Williamie nie znalazłam prawie nic, tyle tylko, że zajmują się sprawami ich rodzinnego „imperium". Co do młodszych braci ich dane znalazłam w spisie studentów lokalnego Uniwersytetu. Swoją drogą uczelnia powinna lepiej zabezpieczać dane studentów. Studiowali kierunki związane z biznesem. Dylan był na ostatnim roku, a Shane i Antony na trzecim. Albo byli bliźniakami, albo któryś z nich musiał zrobić sobie przerwę w edukacji. Sądząc po wykazach ocen to pieniądze rodzinne, a nie pracowitość zapewniały im dostęp do dobrej edukacji.

Znalazłam ich na Instagramie. Były to zwykłe profile stworzone po to aby nawiązywać kontakty z kobietami. Znałam takie profile, Max i jego kumple z drużyny mieli podobne. Gdy jeździliśmy na mecze wyjazdowe i się nudziłam grzebałam im w telefonach. W sumie nigdy nie przebierałam w słowach, gdy komentowałam te dziewczyny.

Bracia Monet byli przystojni i widać rzadko opuszczali siłownię. Wyglądało na to, że ci faceci nie mają do zaoferowania niczego poza grubymi portfelami i dopracowaną klatą.

Rzeczywiście Shane i Tony byli bliźniakami. Odróżniała ich od siebie tylko kolekcja tatuaży tego drugiego.

O dziewczynie nie znalazłam wiele. W pewnym momencie nie wiadomo skąd znalazła się na liście uczniów prywatnej szkoły średniej w Pensylwanii. Miała najwyższą średnią w szkole, nawet zdobywała jakieś nagrody. Po ponad dwóch latach jej nazwisko zostało wykreślone z listy uczniów. Nie znalazłam jej na liście żadnej uczelni wyższej w Pensylwanii, mimo że reszta rodziny kształciła się na miejscu. Nie znalazłam też żadnej wzmianki o jej śmierci, ani o wydarzeniach sprzed prawie dwóch lat, kiedy to miała zostać raniona nożem.

Dziewczyna z motylami we włosachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz