Ostrzeżenie: W rozdziale przedstawiono sytuację nadużycia o charakterze seksualnym na osobie poniżej 16 roku życia.
W połowie drogi powrotnej włączyłam telefon. Wyłączyłam go wychodząc z domu, żeby uniknąć wpadki. Nie wierzyłam, że Jess da radę ukryć moją nieobecność. Bałam się, że Eriksenowie powiadomią policję. Tata kiedyś mi mówił, że w takich sytuacjach policja namierza telefon uciekiniera. Mimo że minęło kilka lat, wciąż dostawałam gęsiej skórki na myśl o przebywaniu blisko policjanta. Wymknęłam się z domu Gerry'ego i Joanny na godzinę, jednak nie było mnie już trzy. Byłam pewna, że ktoś już coś zauważył i Jessice nie uda się kryć mnie aż tak długo.
Byłam jak w letargu. Przerażało mnie, że pierwszy raz wyszłam sama na zewnątrz. Zaciskałam pięści bardzo mocno na każdy głośny dźwięk. Pewnie wyglądałam jak dziecko z horroru – kuliłam się i garbiłam, a ręce do łokci miałam ubrudzone krwią. Moją własną, z ran na dłoniach, krwią taty, którą zeskrobywałam z podłogi w naszej kuchni, i krwią Maxa, którą ubrudziłam się, gdy mnie dotykał. Nawet nie wpadło mi wcześniej do głowy, żeby je umyć i zdezynfekować rany.
Idąc samotnie, miałam czas, żeby rozmyślać. Dopadły mnie wyrzuty sumienia, gdy uświadomiłam sobie, jak wiele osób rozczarowałam tego dnia. Zawiodłam Eriksenów, wychodząc bez ich wiedzy. Nie spełniłam oczekiwań Jessici, nie pilnując czasu poza domem. Najbardziej jednak rozczarowałam Mini i Janka. Znałam ich całe życie, ufali mi jak własnemu dziecku, a może nawet bardziej. Doskonale wiedzieli, że w odróżnieniu od ich dzieci, nie potrafiłam kłamać.
Pogwałciłam zaufanie Kowalskich w najgorszy możliwy sposób. Jednak nie potrafiłam żałować tego, co zaszło. To był instynkt, potrzebowałam tego, oboje potrzebowaliśmy. Pierwszy raz widziałam Maxa pod wpływem alkoholu. Zataczał się, był tak pijany, że ledwo trzymał się na nogach. Nie potrafiłam żałować tego co zaszło, jednak wiedziałam, że to było wbrew prawom ludzkim i boskim. Oni przecież byli gorliwie wierzący.
Nie wiedziałam, jak spojrzę w oczy Kowalskim, przecież starali się o prawa do opieki nade mną. W jaki sposób dam radę mieszkać razem z nimi, siadać razem do stołu każdego wieczora i opowiadać o moim dniu, wiedząc, że gdy mnie nie pilnowali, nie zapanowałam nad sobą. Zadzwonił telefon.
To była wideorozmowa, dzwoniła Jessica.
– Angie gdzie jesteś? Jesteś cała? Nie powinnaś była iść sama. – była bardzo troskliwa, czuła się odpowiedzialna za młodszą koleżankę.
Przyszło mi do głowy, że miała rację. Gdyby poszła ze mną, nie narobiłabym tylu głupstw.
Na wyświetlaczu widziałam, że siedziała na łóżku w piżamie, opatulona kocem. Pokój oświetlała tylko niewielka lampka nocna.
Uspokoiłam się nieco. Siedziała w półmroku i nikt jej nie towarzyszył, co znaczyło, że nikt nie zauważył mojego wyjścia.
– W porządku Jess, już wracam. Przepraszam, że to zajęło tak długo.
– Strasznie się martwiłam. Myślałam, że ktoś cię napadł. W mieście grasuje seryjny morderca, poza tym o tej porze ulice są pełne świrów i ćpunów... – Jessica paplała bez końca. W pewnym momencie po prostu przestałam słuchać.
Przez cały czas trzymałam telefon przed sobą, żeby widziała moją twarz. Wiedziałam, że inaczej znów zacznie panikować.
– Dziwne. Myślałam, że już dawno śpią... – Jessica nagle zmieniła ton. To znów przykuło moją uwagę.
– Co się dzieje? – dopytałam mechanicznie.
– Na dole słychać jakieś hałasy. Pójdę to sprawdzić.
CZYTASZ
Dziewczyna z motylami we włosach
FanficW świecie, w którym od najmłodszych lat mówi się dzieciom, że nikt nie ma prawa się nad nimi znęcać, osoby z doświadczeniem przemocy czują wstyd. Osoby z doświadczeniem przemocy boja się przyznać, że wpadły w sidła oprawcy. Prośba o pomoc oznacza pr...