Rozdział 15 The top of Ice's berg

89 10 2
                                    

[Ostrzeżenie: Ten rozdział jest generalnie obleśny i mało edukacyjny]

Po śmierci rodziców byłam w niemal ciągłym ruchu, co jakiś czas podróżowałam pomiędzy stanami i często zmieniałam imię. Co za tym idzie, przestępstwa, które popełniłam, miały charakter federalny. Starałam się jednak nie zostawiać zbyt wielu śladów, które można by ze mną powiązać, a raczej z osobami, za które się podawałam.

Trafiłam na drogę przestępstwa, ponieważ osoby w tak młodym wieku, bez opieki rodziców, nie są w stanie same się utrzymać. Nie robiłam nic spektakularnego – przygotowywałam i sprzedawałam fałszywe dokumenty, czasem coś ukradłam, oszukałam kilku złych ludzi. Było niemal niemożliwe, aby moje działania zainteresowały FBI, chyba że przez nie chcieliby dobrać się do tyłków Monetów. Wszechpotężna rodzina nie była święta. Sądząc po strzępkach informacji, które zasłyszałam jeszcze u Alana, i po zachowaniu członków rodziny – federalni mieliby co robić.

Jedno nie pozostawiało wątpliwości: musiałam jak najszybciej dowiedzieć się, o co tym razem chodzi władzom.

Monetowie zignorowali moje przekleństwo. Prawdopodobnie go nie zrozumieli. Przeklinanie w języku, którym posługuje się ludność niewielkiego państwa w Europie Środkowo-Wschodniej, ma swoje plusy.

– Czego ode mnie chcą? – zapytałam wciąż wzburzonym głosem.

– Przesłuchać cię.

– W jakiej sprawie?

– Lepiej byłoby, abyśmy tę rozmowę odbyli w bibliotece.

Bezgłośnie przytaknęłam. Ostatecznie nigdy nie wiadomo, kto słucha.

Pozwoliłam Vincentowi zaprowadzić się do biblioteki i usadzić na kanapie. Za nami, cicho jak cienie, poruszali się Shane, Tony i Dan. Ten ostatni pozostał za drzwiami biblioteki, natomiast bliźniacy weszli za nami i stanęli pod jednym z regałów.

Byłam ciekawa, czy po raz pierwszy weszli do tego pomieszczenia. Mieszkali tu od bardzo dawna, więc mogli kiedyś tutaj zabłądzić. Wątpiłam jednak, aby byli tu częstymi gośćmi, mimo że zbiory nie były zbyt ambitne. Studiowali nauki ekonomiczne, czyli pseudonaukę – bardziej sposób uzasadnienia destrukcyjnego wpływu ludzkości na planetę oraz niewolniczego wykorzystywania obywateli trzeciego świata.

– Czego ode mnie chcą? – powtórzyłam pytanie, kiedy Vincent usiadł naprzeciwko mnie.

– Angelo, czy od kiedy tu jesteś, miałaś kontakt z którymkolwiek innym członkiem sekty?

Gdybym się nie pilnowała, odetchnęłabym z ulgą. To pytanie wystarczyło mi za całe wyjaśnienie. Nie chodziło o nic, co zrobiłam wcześniej. Uznałam, że federalni cały czas szukają pieniędzy z oficjalnego konta Ice'a, a w tym nie mogłam im pomóc. To było kuriozalne, że pieniądze zniknęły, a służby nie potrafiły ich znaleźć.

– Chcą gadać o forsie Ice'a? Dawno to zrobiło się nudne – w moim głosie zabrzmiało rozczarowanie. – Przez to ściągaliście mnie z Nowego Jorku? Powiedziałam im wszystko, co wiedziałam.

– Odpowiedz na moje pytanie.

– Wiedziałbyś o tym. Wcześniej byłam odcięta od świata, a teraz kontrolujesz każdy mój ruch. Bez trzech świadków nie mogę się nawet pochylić.

Puścił mój komentarz mimo uszu i odpowiedział tylko:

– Sama ciężko na to zapracowałaś.

Zacisnęłam dłoń na przedramieniu. Zastanawiałam się, czy jest aż tak zadufany w sobie, że sam wierzy w swoją narrację.

Dziewczyna z motylami we włosachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz