°•3•°

16 1 0
                                    

Tyler

Ile snu potrzebuje ludzki organizm żeby jakkolwiek funkcjonować? Wydaje mi się że minimalnie 6h dziennie.
Ja spałem 5h.
5h łącznie przez ostatnie trzy dni...

Czułem lekkie zawroty głowy, ale sam nie wiedziałem czy to przez brak snu czy natłok myśli.
Wziąłem poranny prysznic a przechodząc przez kuchnię zgarnąłem do plecaka jabłko.

Wyszedłem z domu z kapturem na głowie i słuchawkami w uszach. Na przystanku czekałem chwilę na autobus, który się spóźniał. Gdy do niego wsiadłem zająłem swoje miejsce. Coś we mnie pękło. Nie miałem z kim porozmawiać. Nawet rodzice się mną nie interesowali. Czułem tak ogromną samotność. Kolejny raz się rozpłakałem. Na szczęście kaptur zasłaniał moje słone łzy na policzkach.
Jakaś starsza kobieta usiadła obok mnie.

- Przepraszam - powiedziałem gdy musiałem już wysiąść na przystanku szkolnym.

- Nic się nie stało chłopcze... - odpowiedziała babunia.

Co? Czasami nie rozumiem starszych osób.

- Ale ja tutaj wysiadam prosze Pani.

- Oh... - zaczęła się bardzo powoli podnosić z siedzenia przez co ledwo zdążyłem wysiąść na czas.

Przez spóźnienie autobusu, ja spóźniłem się na zajęcia. Na moje nieszczęście pierwszą lekcją były właśnie zajęcia plastyczne...
Zanim zapukałem do drzwi przystanąłem na chwilę i wziąłem głęboki oddech. Już uniosłem rękę i miałem zapukać...

- Spóźniasz się na zajęcia plastyczne? Niezła drama będzie.

To czerwonowłosy podszedł do mnie z uśmiechem. Jakim cudem on cały czas się uśmiechał? Ja tak nie potrafię.

- Ja... tak właśnie się spóźniłem. To przez autobus i babcie. Nie babcię. Znaczy to była babcia ale nie moja. - oblałem się rumieńcem. Kilka centymetrów, jakie dzieliło mnie od Josha sprawiało, że moje serce biło szybciej.

- Dobra czaję - powiedział i zaśmiał się a mi aż zmiękły nogi na ten dźwięk. - Chyba musielibyśmy w końcu wejść do tej klasy.

- Tak mi się wydaje.

Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy w oczekiwaniu aż ten drugi zrobi pierwszy krok i zapuka do drzwi gdy te gwałtownie się otworzyły.

- Co wy tu robicie pajace? - Pan Adam mrużył oczy ze złości - Nie łaska wejść do klasy? Musicie stać pod drzwiami i rozmawiać przeszkadzając mi w prowadzeniu lekcji!? - nie pomyśleliśmy, że zza drzwi słychać nasze rozmowy. Nie dobrze. - A może dzisiaj lekcja prowadzona jest na korytarzu tylko to ja jestem niedoinformowany!?

Wziął kilka głębokich oddechów spoglądając na nasze przerażone miny.

- Siadać! Dostajecie spóźnienie i uwagę za zakłócanie lekcji. Żeby mi to było ostatni raz.

Gdy już usiedliśmy w ostatniej ławce nagle cała ta sytuacja zaczęła nas śmieszyć. Ledwo udawało nam się tłumić nasz chichot tak by nauczyciel nie nas usłyszał.
Śmiejąc się razem z Joshem czułem się... jakby dzięki temu nasza znajomość się pogłębiała.

Przez następne 3 lekcje myślałem o tym jak przeprosić Josha za swoje zachowanie w pierwszy dzień szkoły. Nic co brzmiało by sensownie nie udało mi się wymyśleć. Po trzeciej godzinie gdy szliśmy razem do sali z Języka Angielskiego, Josh nagle zatrzymał się zmęczony na korytarzu.

- Nie mam już siły... Tyler chodźmy na wagary, błagam...

Nie wiem dlaczego, ale gdy wypowiedział moje imię wiedziałem, że zgodzę się na wszystko co powie.
Tak więc wymkneliśmy się ze szkoły, zostawiając po sobie nieobecność na Angielskim, matematyce i godzinie z wychowawcą.
Josh chodził dosyć szybko a ja co chwilę musiałem podbiegać by go dogonić. Dopiero gdy przeszliśmy przez bramę szkoły zdobyłem się na odwagę by się odezwać.

Let it be/Twenty One Pilots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz