Oglądałam na laptopie filmik z układem na bal jesienny, który wysłała wszystkim matka Claire i zastanawiałam się, jak mam się tego nauczyć bez jakiejkolwiek próby. Na szczęście poza filmikiem był również terminarz z próbami, ale były tylko cztery, bo do balu zostało niewiele czasu.
Westchnęłam ciężko, bo myślałam, że pani Pemberly ma w głowie więcej oleju, niż jej córka.
Odwróciłam się w stronę swojego łóżka, na które walnął się Hezekiah, jednocześnie biorąc do rąk moją poduszkę-kota.
— Rodziców nie ma. Pojechsli do teatru z Mandeville'ami, więc możesz mi teraz powiedzieć, co się stało w piątek?
— Nie do końca wiem — przyznałam. — Przypadkowo usłyszałam, jak się kłócą. Mama i tata, w sensie. Ona powiedziała, że tata miał romans z matką mojej najlepszej przyjaciółki.
Hezekiah zmarszczył czoło.
— Ale mówiła o...Jane?
— Właśnie tego nie wiem — wzruszyłam ramionami. — Czy chodzi o Jane, czy Mallory. Przecież go nie zapytam.
— No nie, ale możemy zapytać Mallory. — zasugerował.
— Pogadam z nią w szkole — zapewniłam. — Obejrzałeś walca? — założyłam ręce na krzyż, a on wywrócił oczami.
— To jest ten sam, co rok temu. Nie muszę.
— Zobaczymy na próbach. — wycelowałam w niego palcem, a on wsparł się na łokciach i spojrzał na mnie tajemniczo.
— Dlaczego idziesz z Ezrą?
— Z kimś muszę iść. Skoro chciał, to czemu nie? Przynajmniej będę mogła się pośmiać z min tych wszystkich dziewczyn, które mnie z nim zobaczą.
— Po prostu myślałem, że pójdziesz z Kai'em. — wyjaśnił i zszedł z łóżka, a później rozczochrał mi włosy i wyszedł.
* * *
Mallory patrzyła na mnie, jak na kosmitę. W zasadzie się jej nie dziwiłam, sama bym się tak zachowała, gdyby to ona przyszła i zapytała mnie, czy jej ojciec ma romans z moją matką.
— Niemożliwe — zaoponowała. — Na pewno nie chodzi o Agathę. Przecież ona jest w ciąży! Zaraz będzie szósty miesiąc.
— W zasadzie mi ulżyło, że to matka Jane, ale jakoś nie mogę w to uwierzyć. Miał w ogóle na to czas? — rozmasowałam czoło. Siedziałyśmy na ławce za szkołą i cieszyłyśmy się słońcem.
— Może właśnie dlatego nie miał go dla was.
— Więc dlaczego wciąż go nie ma? — szepnęłam. — Mówiła w czasie przeszłym, nie mógłby tego ciągnąć, chyba... ja...
— Spokojnie — ujęła moją dłoń i ścisnęła. — Nie zrobiłby ci tego. Myślę, że to się skończyło, kiedy Jane umarła.
— Jeżeli okaże się, że oni wciąż coś... i przez ten cały czas jej mama miała jego wsparcie, a ja zostałam sama, to... — te myśli do mnie nie docierały. — To będzie jak cios prosto w serce, Mal.
— Wiem. — objęła mnie, a ja pozwoliłam sobie na łzy. Jej ramiona były drugimi z tych, w których czułam się bezpiecznie. — Wiem, że nie lubisz takich rzeczy, ale nie chcesz nam może pomóc z wycinaniem jabłek na Światowy Dzień Jabłka?
— Wy naprawdę macie durne zajęcia w tym wolontariacie — skomentowałam i podniosłam się z ławki. — Na co zbieracie tym razem?
— Liczymy, że sprzedaż jabłek w karmelu i jabłkowych ciast przyniesie nam zyski na rewitalizację bramy cmentarza. Jest w opłakanym stanie.
CZYTASZ
Listy donikąd
Teen FictionCalliope od śmierci swojej najlepszej przyjaciółki radzi sobie z problemami pisząc listy, które nigdy nie dotrą jednak do adresata. Jest zamkniętą dziewczyną, która uważa, że musi sobie radzić sama z każdą kłodą, którą rzuca jej świat - a jest ich m...