Drogi ojcze,
Czasami miłość nie wystarczy. Nie wiem, czy będę w stanie Ci to wybaczyć.
Ciągle miałam w głowie słowa listu, który puściłam nurtem rzeki trzy dni temu. Snułam się jak cień szkolnymi korytarzami, a lekcje były tylko dodatkową udręką. Nie wysypiałam się, noce były koszmarne. Nie rozmawiałam z tatą. Przychodził do domu i z niego wychodził, jakby był hotelem. Widziałam, że mamie jest przykro, bo wciąż go kochała. Nie potrafiłam jej jednak pomóc, a ona nie potrafiła pomóc mnie.
W tym wszystkim ucierpiał też Hezekiah, który z tatą miał świetny kontakt. Runął z dnia na dzień.
Odbiłam kartę biblioteczną i powlokłam się na swoje stałe miejsce z książką, którą czytałam przynamiej raz w roku. Wszystkie Jasne Miejsca Jennifer Niven były pozycją obowiązkową na mojej liście w każdym roku.
Nie zdziwił mnie widok Kai'a, który siedział na jednym z foteli z zamkniętymi oczami. Słuchał muzyki, co poznałam po czarnym kablu wychodzącym spod brązowej kamizelki.
W ciszy usiadłam obok i kontynuowałam lekturę. Kai zorientował się, że ma towarzystwo dopiero po jakichś dziesięciu minutach.
- Poruszasz się bezszelestnie, czy przesadziłem z głośnością?
- Nie znam odpowiedzi na to pytanie - nie odrywałam wzroku od kartek.
- Co się stało? - spojrzałam na niego niepewnie. Marszczył czoło, jakby analizował każdy mój drobny gest.
- Nie wyspałam się. - wzruszyłam ramionami i wróciłam do czytania.
- Ponieważ ludzie lubią, kiedy się udaje. Tak jest dla nich lepiej - westchnął, a ja znów na niego spojrzałam. - Tyle, że ja nie.
- Cytujesz książkę, którą czytam? - zamrugałam z niedowierzaniem. Może i pewną nutą podziwu?
- Finch to genialna postać - odparł wymijająco. - Więc, Callie? Zwierzysz mi się?
- Po co mam to robić? Nie naprawisz mojego życia, Kai. Nie jestem cholernym zepsutym rowerem, który można łatwo zreperować.
- W którym miejscu powiedziałam, że chcę cię naprawiać? - nachylił się do mnie. - Kto tak w ogóle mówi o drugiej osobie?
- W takim razie nie ma sensu, abym się uzewnętrzniała. To mi nie pomoże. - sarknęłam. Kai wywrócił oczami ostentacyjnie.
- Mylisz się. Poza tym, robisz to w swoich wierszach. Czy przyjaciel nie jest od tego, żeby wysłuchać twoich trosk i spróbować pocieszyć?
- Dlaczego tak uparcie myślisz, że coś się stało? - zmrużyłam oczy. - Ty wiesz.
Dotarło do mnie, że Hezekiah musiał się wygadać. Nie był taki, jak ja. Nie powiem, zirytowałam się trochę, że bez mojej zgody Hezi wszystko wypaplał, chociaż tego nie byłam taka pewna, czy na pewno wszystko.
- Po co więc pytasz, skoro wiesz? - zapytałam z wyrzutem i podniosłam się z fotela. Odechciało mi się jego towarzystwa.
- Zaczekaj - krzyknął szeptem, jeżeli mogę to tak nazwać. - Nie wiem wszystkiego. Chciałem, żebyś ty mi to powiedziała.
Wszystko, czym się broniłam, nie miało sensu, kiedy patrzyłam w jego oczy. Normalnie wydawały się tak chłodne, a ja czułam, że wypływa z nich ciepło.
- Biblioteka nie jest dobrym miejscem na tę rozmowę - przymknęłam oczy. - Jeżeli nie wyleci ci z głowy pomysł męczenia mnie, spotkamy się wieczorem. Ja i tak pójdę nad rzekę, a ty pewnie biegać.
CZYTASZ
Listy donikąd
Teen FictionCalliope od śmierci swojej najlepszej przyjaciółki radzi sobie z problemami pisząc listy, które nigdy nie dotrą jednak do adresata. Jest zamkniętą dziewczyną, która uważa, że musi sobie radzić sama z każdą kłodą, którą rzuca jej świat - a jest ich m...