Rozdział 18 - Pałac Beijiao

61 10 1
                                    


Członkowie Departamentu Egzorcystów przywykli już do działalności nocą, przesypiali dzień i budzili się dopiero wieczorem. Jak mówi przysłowie, nie ważna jest pora snu, tylko jego dostateczna ilość. Wszyscy ziewali podczas dnia, nawet najmłodszy z nich, Kong Hongjun. Jednak podczas drugiej zmiany, byli wypoczęci i pełni energii.

Qiu Yongsi wraz z Hongjunem usiedli na dachu, było to doskonałe miejsce do ogarnięcia wzrokiem całej Armii Long Wu. A-Tai stał na warcie na zewnątrz pokoju Hu Shenga. Natomiast Mo Rigen przykucnął na murku, stojącym tuż przy ścianie owego pokoju.

Gdy zapadł zmierzch, pokój należący do Hu Shenga był dalej rozświetlony. Obóz Armii Long Wu był przepełniony mieszkającymi tam oficerami i żołnierzami. Mimo posiadania rezydencji na terenie miasta, Hu Sheng spożywał swoje posiłki i mieszkał tam, gdzie reszta jego podwładnych. Z jakiegoś powodu, tej nocy był wyjątkowo niespokojny. Spacerował po pokoju, co jakiś czas spoglądając na klatkę pokrytą talizmanami.

"Skąd się tu wziąłeś?" Hu Sheng nie wierzył, że to Jin Yun w swojej lisiej formie. Po prostu zrobiło mu się przykro na widok rannego stworzenia.

Lis odpowiedział, "Dowódco Hu, proszę wypuść mnie."

Hu Sheng wydał z siebie głośny krzyk "Aah!", w jego głosie dało wyczuć się przerażenie.


Na zewnątrz pokoju, Mo Rigen i A-Tai usłyszeli krzyk. Gdy już mieli wkroczyć do środka, Li Jinglong stanął na dziedzińcu i zasygnalizował, aby nie wchodzili do pokoju.

"Poczekajcie." Li Jinglong wyszeptał. "Nie interweniujmy dopóki nie spróbuje uciec. Może zrobi coś niespodziewanego."

Gdy skończył mówić, Li Jinglong skoczył na mur i wszedł na wyżej położony teren.

"Ty, ty... możesz mówić?" Hu Sheng myślał, że śni na jawie. Zaniepokojony odgłosami, stacjonujący na zewnątrz żołnierz Armii Long Wu, zapukał do drzwi i spytał, "Dowódco Hu?"

Hu Sheng pośpiesznie zapewnił, że wszystko jest w porządku. Pozbywając się strażnika znów zwrócił oczy ku lisowi. Z oczu lisa lały się łzy, wyszeptał on, "Dowódco Hu wiem, że zawsze byłeś mi życzliwy. Myślałam nawet... że mielibyśmy szansę gdybym nie była demonem..."

"Ty, ty..." Hu Sheng stale się cofał, jego oczy wypełnione były strachem.

"Nasza trójka trenowała w Xinyang." Lis zbliżył się do krat i kontynuował szeptać, "Chciałam tylko zobaczyć Hong Chena, więc starsze siostry przyprowadziły mnie do Chang'an. Nigdy nikogo nie skrzywdziłyśmy. Mogłyśmy liczyć tylko na siebie, więc zależało nam na spokojnym życiu. Nawet pomimo tego, Li Jinglong nie puścił nas wolno... "

"Gówniarz jednak mnie nie okłamał." Hu Sheng dalej tkwił w szoku. "Ty naprawdę jesteś demonem!"

"Dowódco Hu!" Lisi demon rzekł, "Buddyści mawiają, że nie ma większego daru niż darowanie życia. Jeśli mnie wypuścisz, będę ci się odwdzięczać aż po grób. Czy dalej pamiętasz historię, którą ci opowiedziałam przy naszym pierwszym spotkaniu?"

Hu Sheng wziął głęboki oddech i nareszcie się uspokoił. Gdy usłyszał słowa lisiego demona przypomniał sobie o pierwszym spotkaniu z Jin Yun, trzy lata wcześniej. Miało ono miejsce podczas Festiwalu Yue Laanpen, gdy zapalili lampion na Moście Qushi. Tamtej nocy, Jin Yun opowiedziała mu historię o lisim demonie i uczonym. W skrócie, była to opowieść o uczonym i jego ukochanej, którzy zostali rozdzieleni przez to, że nie należeli do tej samej rasy.

Spojrzenie Hu Shenga było pełne współczucia. To nie tak, że nie słyszał o podobnych tragicznych historiach w młodości. Ale fakt, że to jemu się przydarzyła było niezwykle podejrzane.

Li Jinglong wskoczył na dach. Hongjun wraz z Qiu Yongsim szeptali do siebie. Gdy tylko zobaczyli Li Jinglonga natychmiast przestali.

Li Jinglong popatrzył na nich podejrzliwie. Para zachowywała się wyjątkowo tajemniczo. Tak naprawdę, Hongjun po prostu wypytywał Qiu Yongsiego o to, co ma miejsce w Pingkang. Miał szesnaście lat i był pełen młodzieńczej energii oraz ciekawości. Z każdym ucinaniem tematu przez Li Jinglonga, stawał się jeszcze bardziej ciekawski. Właśnie dlatego, Qiu Yongsi szepcząc wyjaśnił mu całą historię. Twarz Hongjuna poczerwieniała niczym burak.

"Zauważyliście coś podejrzanego?" Zapytał Li Jinglong.

"Nie. Nic." Pośpiesznie odpowiedział Qiu Yongsi.

Hongjun zarumienił się, "Nic, a nic."

Para wyglądała jakby nie mogła się doczekać, aż Li Jinglong ich opuści, jednak dowódca postanowił się do nich przysiąść. Hongjun poczuł się, jakby został złapany na gorącym uczynku. Nie mógł usiedzieć w miejscu.

"Współtowarzysze, dziękuję za waszą ciężką pracę. Poczekajmy z odpoczynkiem do zakończenia tego śledztwa." Powiedział Li Jinglong, "Musimy odpocząć wszyscy razem, może znaleźć jakieś miejsce do świętowania."

Li Jinglong spojrzał na Hongjuna oraz Qiu Yongsiego. Hongjun czuł potrzebę wytłumaczenia się, "Ale my tylko..."

Zanim mógł dokończyć swoją wypowiedź, przerwał mu Qiu Yongsi, "...Spełniamy tylko swoją powinność wobec Cesarstwa. Jak można nazwać coś takiego ciężką pracą?"

W tym momencie, w mroku poruszyła się ziemia. Zaokrąglony fałd ziemi ruszył w stronę Placu Treningowego Armii Long Wu. Gdy fala uderzyła w hol główny, zderzyła się z fundamentami. Cofnęła się trochę, po czym znalazła nową drogę. Skręciła i przeszła pod murem, otaczającym dziedziniec.

Tianbao Fuyao Lu ║tłumaczenie PRZENIESIONE INFO W ROZDZIALEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz