Rozdział 29 - Miejsca Zbrodni

25 3 2
                                    

Tą osobą w rzeczy samej był Qin Wu, noszący komplet metalowej zbroi. Hongjun natychmiast poszedł obudzić innych, a Qin Wu rozłożył się na ziemi, niekontrolowanie dysząc. Gdy drżał, uniósł głowę, by spojrzeć w kierunku ołtarza ofiarnego Acala w głównej sali. Pod blaskiem księżyca, Acala patrzył na niego kamiennym wzrokiem z sześcioma ramionami, unosząc swą broń wysoko, surowo i okazale.

Usłyszeć było kroki, gdy Hongjun pospiesznie przyprowadził Li Jinglonga. Dowódca spojrzał tylko raz, zanim zapytał, "Czy plamy krwi na zewnątrz zostały już umyte?"

A-Tai, Mo Rigen i Qiu Yongsi także właśnie się obudzili. A-Tai wychylił głowę zza drzwi i w samej piżamie prędko wyszedł. Pierścień na jego środkowym palcu wydzielał wodną energię i z szumem strumień wody przetoczył się przez całą ulicę, zmywając plamy krwi, które zostawił Qin Wu. Następnie wyszedł z alei, po czym poszedł na główną ulicę, by umyć resztę.

"Weź wodę i polej nim całe jego ciało," powiedział Li Jinglong. "Hongjun, szybko przygotuj uspokajające kadzidło!"

Cała zbroja Qin Wu została zdjęta, gdy on leżał na dziedzińcu jego wargi nieustannie drżały, a jego ciało było pokryte miedzianym zapachem krwi. Mo Rigen rzekł cicho, "Ja to zrobię."

Tak jak tamtej nocy, kiedy odpędził koszmar Hongjuna, Mo Rigen położył dłoń na czole Qin Wu, pozwalając mu powoli się uspokoić.

"Ja... ja ich zabiłem," powiedział Qin Wu. Jego głos drżał.

"Ilu zabiłeś?" zapytał Li Jinglong. "Jutro rano idź i oddaj się. Mały Wu, gdy zabijasz kogoś, musisz zapłacić za to życiem! Spłać swój dług! Jeśli jesteś prawdziwym mężczyzną, dlaczego jesteś gotów popełnić czyn, ale nie na wzięcie za siebie odpowiedzialności!"

Twarz Qin Wu była wykrzywiona i płaczliwym głosem powiedział, "Poszedłem do rodziny Zheng, by się zemścić, ale Zheng Wenbin i moja macocha b-byli... On, jego cała rodzina... i moja macocha... zabiłem ich wszystkich..."

Li Jinglong, "Cała jego rodzina?! Qin Wu! Jesteś szalony!"

"Ratujcie mnie, ratujcie mnie..." Qin Wu dławił się łzami, chwytając za rękę Li Jinglonga, nie puszczając jej. Hongjun był już oszołomiony. Jednakże, gdy przypomniał sobie widok Qin Wu za dnia, ciężką atmosferę i ruchy jakie wykonywał, czyszcząc swoją broń, wszystko to wydawało się być już dawno przesądzone.

"Ktoś ciągnął mnie za rękę," Qin Wu był w niewiarygodnej agonii i chwycił Li Jinglonga, jakby chwycił jedyną deskę ratunku. Jego głos drżał, gdy mówił, "Nie chciałem zabić tego dziecka, nie chciałem, to była tylko moja macocha i Zheng Wenbin, ta dwójka..."

Li Jinglong gwałtownie odepchnął Qin Wu, odchodząc na bok, ciężko oddychając. Hongjun podniósł wzrok, by obserwować Li Jinglonga. Zobaczył, że wydaje się, jakby w tych oczach zbierały się łzy.

A-Tai skończył sprzątać ślady na zewnątrz i wrócił. Powiedział, "Pozmywam też w środku domu."

I tak A-Tai zamachał wachlarzem, a para wodna wybuchła na zewnątrz, pokrywając wszystkim twarze wodą. Li Jinglong krzyknął z gniewem, "Nie sprawiaj więcej kłopotów!"

A-Tai został nagle zbesztany tym zdaniem i mógł tylko odpowiedzieć, "Moje dobre intencje spotkały się z piorunem. Jeśli nie chcesz, żebym to umył, to tego nie zrobię. Po co taki gniew?"

"Wpierw jutro rano musisz iść i się oddać. Jeśli nie pójdziesz, to ja cię eskortuję," oznajmił Li Jinglong do Qin Wu. "Wy wszyscy zmieniajcie tury w czuwaniu nad nim. Hongjun, daj mu trochę uspokajającego proszku, ale nie dawaj za dużo." Po tych słowach poszedł do swojego pokoju i głośno zatrzasnął drzwi.

Tianbao Fuyao Lu ║tłumaczenie PRZENIESIONE INFO W ROZDZIALEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz