Cześć IX

225 11 0
                                    

Kolacja poszła znacznie lepiej niż lunch, Axel wydawał się spokojniejszy i bardziej zrelaksowany, prawdopodobnie dlatego, że w końcu udało mu się wyrzucić wszystko, co leżało mu w sercu. Matka Marka nie zadawała już żadnych pytań po jego nadmiernej reakcji, kiedy wyszedł i Mark był za to naprawdę wdzięczny. Pod koniec posiłku pomogli umyć naczynia, a rodzina Evansów usiadła na sofie przed telewizorem.

- Przyjdziesz na film Axel? - zasugerował Mark, wskazując na wolne miejsce obok siebie.

- Nie, dziękuję - uprzejmie odmówił - idę spać, jestem dość zmęczony.

Powiedział dobranoc i wrócił do sypialni, a za nim poszedł Mark, który był zawiedziony, że nie został.

- Możesz do niego dołączyć, jeśli chcesz - zaśmiała się jego matka - abyśmy mogli chociaż raz spędzić z ojcem romantyczny wieczór.

Nie musiała tego powtarzać drugi raz, brunet opuścił swoje miejsce i szybko wszedł po schodach, aby udać się do swojego pokoju. Widział zdziwienie na twarzy Axela, kiedy wrócił do pokoju, nie zapalił światła. Mark wykonał ruch, aby nacisnąć przełącznik, ale Axel szybko chwycił go za ramię i odradził mu.

- Wyłącz to, proszę, Mark.

- Ale dlaczego? - zapytał kapitan. - Lepiej mieć włączone światło, prawda?

- Po prostu dlatego, że boli mnie głowa i wolę przebywać w ciemności, żeby to przeszło - wyjaśnił.

Brunet otworzyła usta, zanim je zamknął, lepiej zrozumiał, dlaczego odmówił przyjścia na film.

- Nie chciałeś obejrzeć filmu Mark? - zapytał Axel, który usiadł na swoim materacu na podłodze.

- Cóż, wolę spędzać z tobą czas - przyznał brunet, robiąc to samo.

- Przepraszam, raczej nie będę dziś wieczorem dobrym towarzystwem - przeprosił - prawdopodobnie pójdę do łóżka i poczekam, aż ból minie.

- Widzę.

- Możesz wrócić, jeśli chcesz, nie chcę cię tu trzymać, z przemyśleniami.

W końcu kapitan postanowił dać mu spokojny odpoczynek i opuścił pomieszczenie, po czym zaczął schodzić po schodach, w tym samym czasie blondyn schował się pod kołdrę. Czy Axel naprawdę chciał być sam? A może powiedział to tylko po to, żeby go nie zdenerwować? Mark zdusił przekleństwo odwrócił się, wszedł ponownie do swojego pokoju i zastał Axela zwiniętego w kłębek, trzęsącego się i na wpół śpiącego, Westchnął i usiadł obok niego, pieszcząc jego twarz, napiętą ze zmęczenia i bólu.

- Naprawdę jesteś idiotą, Axel - szepnął, kładąc się obok niego.

Objął blondyna w talii i przytulił go, przekazując mu ciepło, dając mu do zrozumienia, że nie jest sam. Poczuł, jak ciało przyjaciela rozluźnia się, a jego oddech uspokaja się, staje się spokojny i pogodny. Mark uśmiechnął się i tak pozostał, zamknął oczy i pozwolił sobie zapaść w sen.

Marka najpierw obudziło się słońce, a potem niezwykłe ciepło, które go otaczało. Powoli otworzył oczy i zobaczył swojego najlepszego przyjaciela, śpiącego obok niego. Wróciły do niego wspomnienia poprzedniego dnia i uśmiechnął się. Axel był dzieckiem, jeśli chodzi o spanie.

Mówiąc o nim, zaczął się poruszać i odwrócił, otwierając oczy, jakie było jego zdziwienie, gdy stanął twarzą w twarz z brunetem.

- Mark? - wymamrotał na wpół, śpiąc - co ty tu robisz?

- Wczoraj wieczorem nie wyglądałeś zbyt dobrze, byłeś cały roztrzęsiony spięty, więc przyszedłem, żeby pomóc ci zasnąć, żeby dać ci znać, że nie jesteś sam.

Mark się uśmiechnął, dziwnie go bolało, bolała go klatka piersiowa i nie znał przyczyny.

- Poza tym dobrze spałeś? - zapytał w końcu.

- Wygląda na to, że dzięki tobie tak, dziękuję bardzo.

I oto był uśmiech, który tak bardzo uwielbiał, ten, o którym marzył, zawsze pojawiający się na twarzy blondyna, ale tylko dla niego, dla nikogo więcej. Chciał, żeby ten uśmiech był skierowany tylko do niego.

- Chcesz zejść na dół i zjeść śniadanie? - zaproponował brunet

- Niezupełnie, pierwszy raz jestem tak wypoczęty, przy tobie. Minęło dużo czasu, odkąd czułem się tak dobrze.

Mark znów się uśmiechnął, jego serce zebrało radością i szczęściem, a on wciąż nie wiedział dlaczego. Następnie zadzwonił jego telefon, przerywając tę wyjątkową chwilę i odpoczywając między dwojgiem przyjaciół. Mark przeklął tego, kto do niego dzwonił i chwycił telefon komórkowy, zanim.
Odebrał.

- Mark, tu Kevin

- Kevin?

Axel natychmiast zesztywniał, a Mark położył mu uspokajająco rękę na ramieniu.

- Czego dzwonisz tak wcześnie rano? - zapytał kapitan.

- Chciałbym porozmawiać z Axelem sam na sam.

Mark odwrócił się do słuchającego przyjaciela, potrząsnął niezbyt mocno głową.

- No cóż, to znaczy.

- On nie chce, prawda? Trochę to podejrzewałem

- Dlaczego chcesz z nim porozmawiać, Kevin?

- Chcę mu się wytłumaczyć, spokojnie i uprzejmie - dodał.

Axel nie wydawał się jednak zbyt zmotywowany, zawahał się.

- Spróbuję go przekonać - zaproponował Mark - wtedy oddzwonię.

Rozłączył się i odwrócił do swojego przyjaciela.

- Axel, może chce wszystko uporządkować - przekonywał Mark

- Albo po prostu zanurzyć się głębiej - odpowiedział Axel.

- Axelu, proszę - błagał Mark - byłoby naprawdę wspaniale, gdybyście się pogodzili, żeby wszystko było trochę jak wcześniej. Jak za starych, dobrych czasów.

- A dlaczego miałbym to zrobić? Zapytał Axel, myśląc o konfrontacji z Kevinem.

- Dla mnie - powiedział po prostu Mark.

Zapadła cisza, brunet zdał sobie sprawę, co właśnie powiedział, ale było już za późno. W końcu Axel spuścił wzrok, pokonany.

- Dobrze, pójdę. Ale robię to dla ciebie, nie dla Kevina.

- Tak, Axelu, dziękuję - odetchnął Mark radośnie.

Więc się przygotował, a Axel i Mark udali się razem na miejsce spotkania. Gdzie mieli spotkać się z Kevinem. Już na nich czekał, spojrzał na Marka, potem na Axela

- Cóż, zostawię cię tobie - powiedział Mark, odwracając się i szepcząc „powodzenia" swojemu blond przyjacielowi.

Poszedł poczekać na pobliskim boisku i jakie było jego zaskoczenie, kiedy natknął się na Juda.

- Jude! - zawołał, machając ręką.

- Och, Marku! Właśnie myślałem, żeby do ciebie zadzwonić.

- Dlaczego to? - zapytał zaciekawiony brunet.

- Miałem do ciebie pytanie. Szczerze mówiąc, chodziło mi to po głowie już od jakiegoś czasu. Im więcej się dzieje, tym jestem bardziej pewny siebie.

- Słucham cię - powiedział Mark ze swoim zwykłym uśmiechem.

Jude spojrzał na niego bardzo poważnie, zanim zaczął.

Chce cię tylko kochać | Inazuma eleven | Mark'AxelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz