Czesc XIV

234 16 4
                                    

Mark poczuł, że jego serce przestaje bić, nie mógł tego powiedzieć, nie mógł mu tego powiedzieć.

- Więc Mark? - nalegał Axel - do kogo należy twoje serce?

- Nie należy do nikogo! - zawołał, szybko opuszczając pokój.

Pobiegł do łazienki i oblał twarz zimną wodą. Serce biło mu zbyt szybko, a policzki płonęły. Czy naprawdę zamierzał tak spędzić Święta? Przyjaciel wzbudził w nim zdecydowanie za dużo. Nie będzie w stanie wiecznie ukrywać przed nim prawdy. Następnie z kolei wszedł blondyn, stracił uśmiech i wyglądał jak dziecko, które zrobiło coś głupiego.

- Mark? Nic ci nie jest..?

Brunetka wstała i wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić, jednak nie zdawał sobie sprawy, że jego milczenie wpędza przyjaciela w poczucie winy.

- Wybacz Marku, nie chciałem cię skrzywdzić..

Brunet odwrócił się do niego, dlaczego do cholery był taki przystojny, nawet z nieszczęśliwym wyrazem twarzy? To nie było ludzkie. Przysunął się bliżej i pozwolił swojej głowie opaść na pierś przyjaciela.

- To nic, tylko nie mogę teraz z tobą o tym rozmawiać.

- Rozumiem - zgodził się blondyn, który nie chciał, żeby Markowi stała się krzywda.

Wrócili do sypialni, a Mark zajął jego miejsce na łóżku, nie za bardzo wiedząc już, jak zareagować na Axela.

- A ty, Axel'u? Jesteś zakochany ? - zapytał

- Nie sądzę - odpowiedział - ale przecież nie wiem, jak to jest być zakochanym, więc nie jestem pewien.

Mark wpadł wtedy na pomysł, bardzo śmiały, a nawet absurdalny, ale teraz nie mógł już dłużej czekać.

-Axel, całowałeś się kiedyś z kimś?

Blondyn potrząsnął głową, ku wielkiej uldze Marka.

- Ja też nie - przyznał brunet.

- Zastanawiam się, jakie to uczucie - mruknął Axel.

Dał taką szanse, jak mógł z tego nie skorzystać.

- Chcesz spróbować? - zaproponował ciemnowłosy mężczyzna, który nie znał
takiej śmiałości.

- Spróbować? Masz na myśli.. z tobą? - zapytał blondyn - Ja.. to żenujące, nie sądzisz?

Marek wzruszył ramionami, jakby chciał go uspokoić.

- Wiesz.. to tylko próba - usprawiedliwił się.

Potem nastąpiła krótka chwila ciszy pomiędzy dwoma przyjaciółmi, po czym w końcu Axel zdawał się odprężać.

- Przecież.. jeśli to tylko na próbę.. - odpowiedział - i wcale nie jest z tobą tak źle - szepnął tak cicho, że Mark prawie go nie usłyszał,

Jego serce i oddech przyspieszyły. Axel naprawdę miał zamiar pozwolić mu się pocałować? To było tak, jakbyśmy świętowali jego urodziny i Boże Narodzenie w tym samym czasie. Podszedł do przyjaciela, czerwony jak pomidor.

- W ogóle nie wiem, jak to zrobić - ostrzegł blondyn, równie czerwony jak on.

- Ja też nie - zapewnił go Mark. Jesteśmy równi.

Stanął tuż obok przyjaciela i podniósł głowę, bo tak, jest od niego wciąż wyższy i spojrzał na jego usta.

Powoli przysunął się bliżej, czując coraz bardziej gorący oddech, po czym delikatnie położył swoje usta na swoich. Potem poczuł, jak ogarnia go ogniste ciepło niczym piekła. Przycisnął mocniej usta do ust przyjaciela, który ku jego wielkiemu zdziwieniu odwzajemnił to. Brunet chwycił się marynarki blondyna i przycisnął swoje ciało do jego, nie przerywając pocałunku. Jego serce miało eksplodować, jego oddech był nierówny, nie mógł nawet myśleć, był tak odurzony tą chwilą. Nie próbował się opierać, gdy Axel wmusił się w jego usta i pieścił jego język swoim własnym, po czym prowadził. Jeśli tak dalej pójdzie, straci wszystko. Poczuł też, że budzi się w nim coś innego. Jeśli tak dalej pójdzie, to naprawdę się pogorszy. Ale nie mógł przestać, to było zbyt dobre. Przeczesał jedną ręką blond włosy Axela i próbował dostać się na jego wysokość, blondyn następnie chwycił go w pasie i kazał mu usiąść na kolanach, kontynuując namiętne całowanie.

- Chłopcy do stołu! - Wtedy zawołał donośny głos matki Marka, przerywając sen, który się dział.

Następnie obaj przyjaciele szybko się rozdzielili, obaj zarumienieni i dyszący. Nie odważyli się od razu na siebie spojrzeć, oboje zbyt zawstydzeni tym, co się właśnie wydarzyło. W końcu to Mark przerwał ciszę.

- To było.. - powiedział z braku słow.

- Ja.. nie było tak źle - odpowiedział blondyn.

Mark doskonale wiedział, że nie mówi całej prawdy, musiał po prostu jeszcze raz obejrzeć tę scenę, żeby się upewnić. W końcu blondyn był niemal bardziej namiętny z tej dwójki.

Kiedy oboje się uspokoili, Mark chciał mu coś powiedzieć, zanim przyjedzie jego matka.

- Ja.. w zasadzie to nic bardzo ważnego.. - unikał Mark.

Prawdę mówiąc, niemal wyznał jej swoje uczucia, napędzany przyjemnością i adrenaliną. Teraz w ogóle nie czuł się do tego zdolny.

- Chodźmy coś zjeść - powiedział, żeby zmienić temat. - Moja mama nie lubi czekać zbyt długo, bo wtedy posiłek wystygnie!

Axel skinął głową.

Posiłek był raczej cichy, wciąż byli zawstydzeni tym, co właśnie zrobili. No cóż, zwłaszcza Axela, bo Mark absolutnie niczego nie żałował, nawet jeśli żałował. W końcu byli na dobrej drodze do zrobienia czegoś więcej niż tylko całowanie. I co więcej, Mark poczuł, jak budzi się pewna część jego ciała, Axel naprawdę działał na niego szalenie.

Pod koniec posiłku wrócili do pokoju i Mark przygotował swoje rzeczy do wzięcia prysznica, w jego głowie krążyło i powracało pytanie, czy powinien wyznać Axel'owi miłość? Gdyby było to wzajemne, żyłby snem na jawie i byłby
najszczęśliwszym ze wszystkich ludzi. I odwrotnie, gdyby Axel nic do niego nie czuł, byłoby to nieszczęśliwe i nie wiedział, jak by zareagował.

- Mark? Zamierzasz tam zostać bez ruszania się?

Kapitan nie zdawał sobie sprawy, że od pięciu minut kuca przed szufladą, nie poruszając się. Szybko wstał i spojrzał na przyjaciela, musiał mu powiedzieć.

- Axel, muszę ci powiedzieć coś ważnego.

- Ważnego? dobrze, słucham - zapytał.

Mark poczuł ucisk w żołądku, musiał to powiedzieć, musiał się zdecydować. ,,No dalej, bądź odważny!" Wzrok Axela nie pozwolił mu odejść, dodając mu jeszcze mniej pewności siebie. Objął swoje ubranie i przełknął.

- Axel, jestem w tobie zakochany! - wykrzyknął.

Chce cię tylko kochać | Inazuma eleven | Mark'AxelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz