Posiłek odbył się w przyjaznej i wesołej atmosferze, Axel dobrze dogadywał się z kuzynem Benjaminem. Ten ostatni był prawdziwym fanem piłki nożnej, dlatego od razu docenił napastnika, który grał już zawodowo. Rodzice Marka również byli szczęśliwi, widząc go tak szczęśliwego i rozmownego.
Pod koniec posiłku Sharon poszła po deser. Był to kawałek czekolady z sałatką z pomarańczy i bananów. Mark oblizał usta, uwielbiał czekoladę.
– Weźmiesz trochę, Axel? – zapytał przyjaciela.
– Oczywiście, jestem też wielkim fanem czekolady – przyznał przyjaciel, dawno nie jadłem dobrych, domowych deserów.
Następnie Mark dostrzegł cień smutku szybko przelatujący w czarnych oczach przyjaciela, który jednak szybko zniknął, ustępując miejsca ciekawości. Matka Marka pokroiła kilka plasterków i ułożyła je na talerzach deserowych, a jego ojciec był odpowiedzialny za rozdawanie ich każdemu gościowi. Kiedy Axel i Mark dostali już talerz, zjedli ze smakiem, co zachwyciło Sharon.
– Dziennik teściowej jest nadal tak samo dobry – pogratulował swojej żonie.
– Dziękuję – uśmiechnęła się Sharon, zajadając swoją porcję.
Kiedy posiłek się skończył, wszyscy pomogli sprzątnąć ze stołu i umyć naczynia, co zostało zrobione szybko.
– Cóż, teraz, czekając na północ, będziemy mogli grać w gry! – zawołał podekscytowany Marek.
– Czy chcesz ponownie zagrać w Monopoly? - zasugerował Axel z uśmiechem.
– O nie! Ostatnim razem nas pokonałeś! – Mark odmówił.
- Sugeruję Cluedo! – powiedziała Sophie, pokazując pudełko.
Propozycja przyjęta, ale ponieważ graczy było więcej niż pionków, zmuszeni byli stworzyć dla niektórych drużyny. Mark znalazł się zatem w towarzystwie Axela, który najwyraźniej miał w grze ogromne szczęście. Mieli pewne trudności w ustaleniu broni i miejsca zbrodni, zgodzili się jednak co do mordercy. W pewnym momencie Mark tak bardzo chciał go pocałować, żeby go uciszyć, a także po prostu dla przyjemności jego ust. Udało mu się jednak powstrzymać, przecież nie byli sami.
- Mówiłem ci, że to jest w salonie! – wykrzyknął Axel, gdy Sophie i Benjamin wygrali grę.
– W porządku, możesz popełniać błędy – mruknął Mark.
- Ja też miałem rację co do noża - przypomniał mu Axel.
- Wiem, wiem, cały czas się myliłem – Mark westchnął – przegraliśmy przeze mnie.
Axel udawał, że się dąsa, i przechodząc obok, pokazał mu język, co rozśmieszyło Marka i całe zgromadzenie.
- Dobrze! Zamiast się kłócić, może przejdziemy do najciekawszej części? - zapytała Sharon.
Chłopcy wpatrywali się w zegar, rzeczywiście było już po północy, więc przyszedł czas na prezenty.
– Tak! – Zawołał Mark, zeskakując z krzesła i usiadł przed choinką.
Za nim poszli pozostali, równie entuzjastycznie nastawieni jak on. Axel nagle poczuł się mniej szczęśliwy, wiedział, że nikt nie da mu żadnych prezentów.
Wróciły do niego fale wspomnień, znów zobaczył siebie ze swoją młodszą siostrą, ubraną w czerwoną sukienkę z białymi pomponami. Miała szeroki uśmiech na twarzy i skakała pomiędzy prezentami, po czym spojrzała na niego i zawołała: „Axel! Przyjdź szybko! „Następnie usiadła i wzięła pierwszą paczkę, na której widniało jej imię, energicznie, rozdzierając wokół niej papier. Znów zobaczył też swojego ojca z opiekuńczym uśmiechem na twarzy, patrzącego na nią z miłością. Następnie odwrócił się do niego i spojrzał na niego w ten sam sposób. „No dalej, Axel, twoja kolej na otwarcie prezentu” – powiedział głosem pełnym ciepła i miłości.
– Axel!
Blondyn podskoczył, Mark przykucnął przed nim, a jego oczy były pełne zmartwienia. Axel wtedy zdał sobie sprawę, że wypłakuje swoje oczy, a słona woda spływa po jego policzkach, jak wodospady. Wstał gwałtownie i wymamrotał „przepraszam", po czym uciekł na górę, pod smutnym spojrzeniem Marka.
Brunet chciał za nim podążyć, lecz powstrzymała go dłoń dziadka.
– Myślę, że powinien pobyć trochę sam, Mark, zostaw go.
– Dziadku..
Bezradny Mark wpuścił przyjaciela z powrotem do pokoju. Prawdopodobnie było mu zbyt trudno widzieć tak dużo miłości, może przywołało to wspomnienia. Dlatego też nie z największą radością otwierał swoje paczki. Był naprawdę szczęśliwy z tego, co dała mu rodzina, więc starał się uśmiechać i być szczęśliwym. Niemniej jednak nie mógł powstrzymać się od myśli o Axelu, samotnym w pokoju, ze swoimi łzami i smutkiem.
Następny był prezent od rodziców, był mały i bardzo cienki, co zaintrygowało chłopca. Delikatnie wyjął papier i natknął się na kopertę. Jeszcze bardziej zaintrygowany, otworzył ją i znalazł dwa niebieskie bilety.
– Co to jest? – zapytał matkę.
– Musisz tylko czytać trochę uważniej – powiedziała mu.
Mark zmrużył oczy i rozszyfrował, co było napisane na biletach. Były to bony na cały tydzień w luksusowym hotelu otoczonym różnymi atrakcjami. Markowi zabrakło słów, te bilety musiały kosztować fortunę.
– Możesz iść, z kim chcesz! – uśmiechnął się ojciec – dlaczego nie ze swoją dziewczyną, kto wie?
– Nie mam dziewczyny – wykrzyknął Marek, który się zaczerwienił.
– Rumieni się! To dowód na to, że jest w tym coś podejrzanego! – Zawołała Sophie, mała kuzynka.
– Ale.. ale ja wcale! –Brązowowłosy mężczyzna kategorycznie zaprzeczył, który stawał się coraz bardziej czerwony.
– Daj mu spokój – westchnął Dawid – pójdzie, z kim chce.
Mark w duchu podziękował swojemu dziadkowi za interwencję.
Spowodowało zakończenie przesłuchań Sophie.
– Cóż, teraz, gdy otwieranie prezentów się skończyło, myślę, że powinieneś do niego wrócić. – powiedziała jego matka.
Mark zrozumiał, o czym mówi, skinął głową i pospieszył dołączyć do swojego blond przyjaciela. Kiedy wszedł do pokoju, było ciemno, nie zapalił światła.
– Axel? – Mark szepnął, zamykając za sobą drzwi.
Blondyn siedział na łóżku z nogami podkulonymi i głową w ramionach. Usiadł obok niego i wziął go w ramiona. Blondyn przytulił go i pozwolił Markowi kołysać.
– Axelu, mam dla ciebie prezent – powiedział Mark po chwili oczekiwania.
Blondyn podniósł głowę i spojrzał na Marka, nieco zdziwiony.
– Prezent? Dla mnie? – zapytał cicho.
Mark skinął głową, wyjął z kieszeni marynarki małą paczkę i podał mu z wahaniem Axel wziął paczuszkę i spojrzał na niego, a pokój oświetlał tylko księżyc.
– Czy to.. naprawdę dla mnie?
– Tak, Axel, otwórz.
Blondyn tak zrobił i powoli rozpiął papier otaczający paczkę. Następnie odkrył małe, raczej długie pudełko. Otworzył je i rozszerzył oczy. W pudełku znajdowała się srebrna bransoletka, na przodzie złotymi literami widniało jego imię.
– Mark.. to..
Nie mógł dokończyć zdania, bo wybuchnął płaczem, zanim Mark przytulił go jeszcze mocniej.
– Podoba ci się, Axelu?
Blondyn energicznie pokiwał głową, od lat nic nie otrzymał.
– Tak, bardzo – sapnął pomiędzy łzami.
Wziął bransoletkę i poprosił Marka, aby ją założył, co brunet zrobił z uśmiechem. Następnie Axel spojrzał na klejnot wiszący na jego nadgarstku ze łzami w oczach.
– Mark.. myślę..
Blondyn przełknął i popatrzył w ciemne oczy Marka.
– Myślę, że cię kocham.
CZYTASZ
Chce cię tylko kochać | Inazuma eleven | Mark'Axel
Teen FictionMinęły trzy lata od zakończenia Football Frontier International i trzy lata, odkąd drużyna Inazuma Japan stała się najlepsza na świecie. Po tym zwycięstwie każdy członek zespołu kontynuował swoje życie samodzielnie, a większość ukończyła studia. Tak...