Cześć VII

248 12 0
                                    

W końcu Markowi udało się przekonać Axela, aby poszedł z nimi. Miał tylko nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i że jego przyjaciel nie będzie miał zbyt wielu trudności z byłymi członkami zespołu. Jedynym ciemnym punktem na planszy jest zachowanie Kevina. Przez cały posiłek rzucał blondynowi nieprzyjemne uwagi i bolesne zaczepki. Ten ostatni nie zareagował, ale Mark czytał w jego oczach cierpienie i nie był jedyny.

- Ale przestań pieprzyć! - wykrzyknął Caleb, ten, którego najmniej podejrzewasz o to, że kogoś broni. Rzeczywiście, chłopiec z brązowymi włosami w kształcie grzebienia na głowie był raczej typem, który myślał tylko o sobie i naśmiewał się z innych, a nie ich bronił. Fakt, że to on interweniował, zatrzymał Kevina i na dłuższą chwilę go uciszył. Pod koniec posiłku Axel poszedł do Caleba i podziękował mu.

- Proszę bardzo - ten powiedział - po prostu nie wiem, co się z tobą działo przez te 3 lata, ale wiem, jak rozpoznać po wyglądzie kogoś, kto przeżywa ciężkie chwile.

Axel był trochę zaskoczony, ale szybko minęło i uśmiechnął się, nie był tak samotny, jak myślał. Mark podziękował Calebowi kątem oka, nie wiedząc o tym, że dodał Axelowi trochę pewności siebie.

- Cóż, może teraz pójdziemy pograć w piłkę nożną? Mark zaproponował, podekscytowany pomysłem.

Z radością udali się, więc na pole obok rzeki i szybko zajęli pozycje na rozległej przestrzeni.

- Mark! Pokażę ci moje nowe ujęcie! - krzyknął Austin, najmłodszy, że wszystkich.

- Czekam na Ciebie zrób to! - zawołał bramkarz, który klasnął w dłonie i przygotował się na przyjęcie strzału.

Następnie Austin zaczął biec w stronę bramki i mocno uderzył piłkę, wykrzykując nazwę swojej nowej supertechniki.

Piłka otoczona aureolą energii leciała niczym rakieta w kierunku bramki Marka, ten, jednak nie miał zamiaru do tego dopuścić. On także miał swoje supertechniki, zaprojektowane specjalnie do zatrzymywania potężnych strzałów, wyciągnął obie ręce przed siebie, a piłka uderzyła w nie gwałtownie, ale wytrzymał i w końcu piłka przestała się wirować, zatrzymała między jego dłońmi.

- Imponujące Mark! - pogratulował Darren, który miał gwiazdy w oczach. - Naprawdę jesteś najlepszym bramkarzem, jakiego znam!

Mark roześmiał się, po czym rzucił piłkę w stronę swojego najlepszego przyjaciela, który nieświadomie stał z boku.

- Twoja Axel! Pokaż nam strzał profesjonalnego napastnika!

Blondyn bez problemu przyjął piłkę, spojrzał na Marka, zawahał się.

Zwłaszcza że czuł na sobie wzrok Kevina, przez co jeszcze mniej miał ochotę na zabawę. Jednak zachęcający uśmiech Marka dodał mu wiary. Ruszył w stronę bramek, piłka ani na chwilę nie opuszczała jego stóp. Mark poczuł zmianę powietrza, twarz jego przyjaciela nie wyglądała już tak samo. Był spokojny i opanowany, gotowy do strzału i zdobycia gola. Przełknął. To jest aura, którą wydzielał teraz Axel, gdy miał piłkę u stóp. Nie był jedyny, wszyscy jedyny, wszyscy patrzyli na niego w ten sam sposób, zaskoczeni i urzeczeni.

- Jesteś gotowy, Marku? Zapytał blondyn.

Brunetowi przez krótką chwilę wydawało się, że znowu widzi swojego przyjaciela z Inazuma Japan, tego, który był go pewien. Potem się uśmiechnął. Nie, teraz stał przed nim profesjonalny gracz. Następnie z niesamowitą szybkością Axel kopnął piłkę. Ten ostatni oderwał się od ziemi i niczym meteoryt rzucił się w stronę bramek. Mark nie mógł nic zrobić, nawet nie widział, jak piłka minęła go i wbiła się w siatkę za nim, poczuł jedynie potężny oddech, jaki wywołała, gdy go minęła. Na polu zapadła wielka cisza, nikt nie odważył się poruszyć ani odezwać, dopóki Marek nie odzyskał przytomności.

Chce cię tylko kochać | Inazuma eleven | Mark'AxelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz