Cześć II

304 19 2
                                    

„Mark?"

Markowi oddech uwiązł w piersi i ciężko przełknął. Rozpoznałby ten głos wszędzie, miękki, ciepły i kojący. Kiedy myślał, że nie ma już żadnych wieści, Bóg dał mu kolejną szansę.

- To ty Axel? - zapytał kapitan, chcąc się upewnić.

- Tak, nie widziałeś mojego numeru? A może przeszkadzam, przepraszam.

- Nie, wcale! - zawołał brunet, który nie chciał, żeby jego przyjaciel się rozłączył.

Zapadła cisza, blondyn zdawał się nie wiedzieć, co powiedzieć.

- Przepraszam, że nigdy ci nie odpowiedziałem - przeprosił następnie.
Mark nie odpowiedział od razu, wokół niego był Judę i pan Hillman. Aby porozmawiać z Axelem, wolał być sam.

- Poczekaj chwilę - odpowiedział swojemu rozmówcy.

Wstał i szybko opuścił restaurację, aby udać się do pobliskiej alejki i odizolować się. Znów sięgnął po telefon.

- Wszystko w porządku, przepraszam Axel, wokół było mnóstwo ludzi

- Naprawdę ci nie przeszkadzam?

Mark mógł wyczuć udrękę w głosie przyjaciela, zasmuciło go to.

- Mówię ci, że nie. Zamiast tego powiedz mi, dlaczego tak nagle do mnie dzwonisz.

Blondyn zawahała się, po czym brunet zaczął się zastanawiać, czy jego przyjaciel ma kłopoty. W jego stylu było nic nie mówić i chcieć wziąć wszystko na siebie.

- Axelu, jeśli masz mi coś ważnego do powiedzenia, to właśnie teraz, proszę - błagał Mark. Nie zostawiaj mnie tak w niewiedzy! Po trzech latach nie dałeś znaku życia, kompletna cisza! Kilka razy udało mi się dodzwonić do Ciebie lub wysłać SMS-a, byłeś tak zdystansowany i zwięzły! Więc już nic dla ciebie nie znaczymy?! Tak bardzo chcesz o nas zapomnieć?! Czy wiesz, jak bardzo to boli?

Nie miał tego na myśli, nie chciał się do tego przyznać, a mimo to właśnie to zrobił, powiedział to. Po tylu latach właśnie powiedział, co czuje swojemu najlepszemu przyjacielowi, temu, który ciągle się od niego oddalał. Łzy spłynęły mu po policzkach, a jednocześnie powiedział wszystko, co mu leżało na sercu.

- Podejrzewałem, że nie powinienem był dzwonić - po czym mruknął były napastnik - przepraszam

- Nie rozłączaj się! - rozkazał Mark, nie teraz! Nie masz racji...

Płakał gorącymi łzami, jak dziecko zagubione na ulicy. Nie to chciał usłyszeć od blondyna, chciał usłyszeć słowa pocieszenia i zachęty, tak jak tylko on wiedział, jak to zrobić, Axel zawsze go wspierał i zachęcał, niezależnie od jego decyzji, dobrych czy złych. Teraz potrzebował tego bardziej niż czegokolwiek innego.

- Proszę, wróć do nas, czknął ciemnowłosy chłopak, pozwalając sobie na zsunięcie się na ziemię. - Chcę cię znowu zobaczyć.

Tego też nie chciałby powiedzieć, było już za późno, to wyszło na jaw. Tęsknił za Axelem bardziej, niż chciał przyznać, Gdy mijały sekundy, zdał sobie z tego sprawę.

- Mark - kontynuował blondyn - nie mogę wrócić, jeszcze nie. - Wciąż mam... wiele rzeczy do zrobienia.

- Ale jakie są te rzeczy ważniejsze niż nasza przyjaźń! - krzyknęła brunet

- Naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić, Mark, przepraszam. Ale niezależnie od mojej decyzji, wynik będzie taki sam.

- Ale o czym ty do cholery mówisz! - zawołał Mark, który już nic nie rozumiał. Chce, tylko żebyś odpisywał na moje SMS-y, odbierał telefony, żebyś chociaż raz mógł przyjść na moje urodziny!

Chce cię tylko kochać | Inazuma eleven | Mark'AxelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz