Razem z Malfoyem postanowiliśmy dzisiejsze spotkanie odbyć w bibliotece w celu poszukania jakiegoś interesującego zaklęcia do nauczenia.
– Nie powinieneś nazywać mnie Malfoyem – zauważył Ślizgon.
– A ty nie powinieneś mi przeszkadzać – odparł zniecierpliwiony Harry. Odkąd ustalili, że będą pisać sprawozdania razem w imię wyższego dobra, Harry miał wrażenie, że idzie mu to jeszcze gorzej niż na początku. Jakiego wyższego dobra, właściwie nie był w stanie określić, bo kiedy zaczynał się nad tym wszystkim głębiej zastanawiać, to wcale nie zależało mu na wygranej. Wyglądało jednak na to, że było już za późno, żeby się wycofać.
– Wcale nie przeszkadzam, tylko staram się nam pomóc. Dlatego zauważyłem, że tytułowanie mnie Malfoyem nie jest wskazane.
– A co, zmieniłeś nazwisko? – zainteresował się Harry.
– Nie, głupku. Ale chyba powinniśmy zacząć sobie mówić po imieniu.
Harry miał tego pecha, że jak zwykle dbający o niego Zgredek przyrządził mu gorącą czekoladę i w momencie, kiedy dotarł do niego sens zdania wypowiedzianego przez Malfoya, opluł nią cała swoją szatę.
– Masz na myśli, że mam do ciebie mówić Draconie?
– Miałem na myśli, kiedy będziesz pisał – sprostował pośpiesznie Ślizgon. – I „Draco” w zupełności wystarczy.
CZYTASZ
Euforbia pulcherrima draconis
FanfictionDzieło nie moje ja je tylko udostępniam tu macie link do oryginału ⤵️ http://www.drarry.pl/forum/viewtopic.php?f=8&t=118 Miłego czytania!