11

45 6 5
                                    

- Panna Sancoeur... jak miło mi ciebie widziec - powiedzial Felix, a przez ton jego głosu przeszly mnie dreszcze. Nie mowił jak on i nie zachowywał sie jak on. Jednym słowem, to był Felix, ale jednocześnie nie.

- chcialabym móc powiedzieć to samo do ciebie. Gdzie jest Gabriel? - Zapytałam. Nie umialam w tym momencie zachowywac takiej powagi jak on. Ręce mi się trzęsły, a moje ciało pokrywał ból, strach i panika. Prawdopodobnie ból był wywołany tym upadkiem, jednak teraz się o to nie martwiłam. Chcialam wiedzieć, co zrobił Gabrielowi. W koncu to nie był on na dachu, a przynajmniej tak mi sie zdaje...

- Wujek myśli, ze właśnie jesteś martwa. Radził bym ci stąd uciekać póki jeszcze go tutaj nie ma, ponieważ zapewne wtedy sam ciebie zabije. Za duzo wiesz Nathalie - jego slowa były jasne. Ale jednak w nie nie wierzyłam. Jak moglam wierzyć komuś, kto jest tak podstępny?

"Ludzi, którzy za dużo wiedzą trzeba się pozbyć, zanim wykorzystaja tą wiedze przeciwko nam, droga Nathalie"

Nie wiedzialam już co mam ze sobą zrobić. Co myślec i komu ufać. Czy skonczylam z tym, że mogę ufać tylko sobie?

Blondyn wstal i podszedł do mnie. Jedyne co zrobil to pstryknął palcami, a ja zmarszczylam brwi. Nie miał przy sobie niczego. Żądnego przedmiotu. Jednak po chwili już zrozumiałam co zrobił. Spod mojej marynarki wyleciało białe piórko.

Felix zabrał mi miraculum, prawdopodobnie gdy mnie nie było w domu. Z niego stworzył emopotwora Gabriela oraz kopie mojego miraculum, które działało identycznie jak normalne. Jednak coś wciąż było nie tak. Skoro tamten Gabriel nie był prawdziwy to on również zapewne jest gdzieś uwieziony, a Felix podejrzanie nie ma żadnego przedmiotu sterujacego emopotworem. Jednak jedna rzecz mnie zastanawiala. Tak na prawdę mając mnie po przemianie w zamienionym miraculum mógł zrobić wszystko. Na myśl przychodzilo mi tylko jedno pytanie.

- Dlaczego mnie nie zabiłeś? Miałeś tyle okazji do tego... - powiedzialam cicho, a moje oczy świdrowaly po jego osobie. Był tak młody a tak okrutny. Śmiesniesze jeszcze jest to, ze nie jest nawet czlowiekiem. Ma teraz przedmiot, który go kontroluje i z którego powstał. Jest małym ciemnofioletowym piórkiem.

- żeby patrzeć na to jak cierpisz - odpowiedzial, a w jego źrenicach widzialam szaleństwo. Nie był sobą.

W jednym momencie podjelam jedną z ryzykowniejszych decyzji. Znałam ten dom lepiej niż on, a przynajmniej tak mi się zdawało. Najszybciej jak moglam wyszlam z gabinetu, barykadując drzwi. Slyszalam jak uderza w nie pieścią. O ile wcześniej czulam się źle to teraz czułam się fatalnie. Ból jakby rozchodził się w moim ciele.

Wyłączyłam korki, chcąc mieć pewność, że jak wyjdzie to i tak sobie nie poradzi. Cichymi krokami szłam na górę. Musialam znaleźć Gabriela. Co prawda dlugo mi to nie zajęło. Gabriel leżał przytomny, ale w kałuży krwi przed pokojem Adriena. Pokojem Adriena... Zostawiłam go i od razu weszlam do środka. Okno było otwarte, więc domyśliłam się, że musiał uciec. Odetchnelam z ulgą i kucnęłam przy Gabrielu. Zdjęłam swój golf, by następnie zatamować krwawienie mężczyzny.

- gdzie on jest?... - wydukał słabym głosem.

- Adrien prawdopodobnie uciekł, a Felixa zamknęłam w twoim gabinecie. Dasz radę iść? - Zapytałam wciąż na niego patrząc. Jednak Gabriel nic nie odpowiedział. Po chwili już zrozumiałam dlaczego, dosłownie wbił szybkim ruchem dłoni mój własny nóż, który wzięłam by sie bronić. Krzyknęłam cicho, po czym znów zaczęłam tamować krwawienie. Tym razem swoje i samymi rękoma. Oddychałam ciężko, ponieważ znów każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ból.

- głupia nathalie... - wyszeptal Gabriel, pozbywając sie mojego golfa. Rzucił go na dół, przez co nie mogłam go wziąć. Sam wstał, wycierajac ze swojej ręki strugi krwi. Sztucznej krwi. To oznacza, ze Felix stale tworzył emopotwory? To wciąż nie wyjaśnia tego, gdzie jest prawdziwy Gabriel.

Tylko ja... i tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz