Z głowy dosłownie nie mógł mi wyjść obraz Gabriela z poprzedniego wieczoru. Jego idealne ciało nie wyszło od tamtej chwili ani na moment z mojej głowy. Przez to caly ranek chodziłam rozkojarzona. Nawet głupie zorganizowanie planu dnia zrobiło się dla mnie dziwnie trudne. Westchnęlam cicho, z racji tego że i tak byłam sama w pomieszczeniu. Gabriel jeszcze zdychał przez wypity alkohol...
Jak się okazało nie było go w pracy cały dzien, przez co siedziałam do późna ogarniajac również jego robotę. Była już noc, około pierwszej gdy nagle do drzwi gabinetu zapukał Adrien.
- nathalie?... wiem jaka jest godzina i że masz dużo pracy, ale jest jeden temat z którego jutro mam kartkówkę a nic nie umiem... próbowałem uczyć się w dzień, ale jest za trudny - Wyszeptal trzymając w ręce książkę od fizyki. Fizyka... tak bardzo jej nienawidzilam, przez co tłumaczenie lekcji dla Adriena w takim stanie oraz o takiej porze, do tego z trudnym tematem było okropne.
Jednak na moje szczęście Adrien zdawał się rozumieć wszystko co mu mówiłam, mimo, że ja sama ledwo to ogarniałam. Będąc już na końcu rozdziału potarłam dłonią skroń, patrząc na rozmazane literki.
- masz jeszcze jakies pytanie? Nie ro- przerwałam słysząc miaukniecie na korytarzu. Z początku myślałam, że mi się przesłyszało. Jednak, to mogłam wykluczyć. Chwilę później było kolejne i kolejne.
- Adrienie, możesz mi to wytłumaczyć? - Zapytałam marszcząc brwi. Byłam zmęczona, ledwo żylam do tego miałam dość wszystkiego, a tu sie jeszcze okazało, że mamy w domu kota.
- y... ty też to slyszalas? Chyba ktoś nam kota podrzucił... - Powiedział udajac zdziwionego. Jednak kłamstwa totalnie mu nie szły.
Wstałam z krzesla i wyszlam z pokoju, szukając w ciemności kudłacza. Nie musiałam robić tego za długo, ponieważ ruda kulka sama do mnie przybiegła. Nogi się jej plątaly, a ona sama była ewidentnie wygłodzona oraz wzięta z ulicy. Westchnęlam cicho biorąc ją na ręce. Przytulilam ją do siebie i obróciłam sie do Adriena.
- Ojciec cie zabije jak się dowie. Dobrze wiesz, że nie znosi zwierząt. W dodatku kotów... - wymamrotalam pod nosem, glaszczac kota. Chlopak opuścił głowę i cicho przeprosił.
Do jutra przynajmniej ten kot przeciez musi tu zostać. Równie dobrze moglabym wstać wcześniej niż gabe i ogarnąć wszystko... O ile w ogóle będę spac.
- idź do swojego pokoju, zajme się nim... dobranoc Adrienie - Wyszeptalam wychodząc z pomieszczenia. Pokierowalam się prosto do kuchni, gdzie go nakarmiłam tym co od biedy dało radę. Głównie było to mleko oraz jakieś miekkie rzeczy, które podobno koty mogły jeść, a przynajmniej tak mówił internet. Spojrzałam na pijącego kota, wyglądał tak bezbronnie... pewnie gdyby nie Adrien już by zdechł. Miał już otwarte oczy, jednak wciąż za duży nie był. Gdy chodził się chwiał, a jego brzuszek po najedzeniu sie był okrąglutki jak mojego alkoholicznego wujka. Wzięłam spowrotem kociaka na ręce, idąc do swojego pokoju. Tam położyłam go na poduszce, czekajac aż uśnie. Wtedy udalam się prosto do ochroniarza, który stał wpół przytomny przy drzwiach wejściowych. Na mój widok nieco się rozbudzil, jednak niekoniecznie.
- wiem jak głupio to zabrzmi, ale możesz kupić karmę dla kociaka?... byle by nie suchą, jakas w saszetkach czy coś... i miseczke? - poprosiłam go. Nie wiem czy był aniołem zesłanym na ziemie, czy innym cudownym stworzeniem, ale był naprawdę cudowną osobą. Bez żadnych pytań wyszedł z rezydencji, a ja spowrotem wrocilam do papierkowej roboty. Z tego co wiem to Gorilla zostawil saszetki na moim łóżku.
Mie zorientowałam się nawet kiedy, ale promienie słońca powoli zaczęły oświetlać gabinet. Ja w tym czasie konczyłam ostatnią teczkę papierów, która poszła mi nadzwyczajnie szybko. Przetarłam ręką oczy nie zwracając nawet uwagi na swój makijaż, w końcu i tak zaraz będę musiała go odnowić.
Wyszłam z gabijetu i udałam się prosto do swojego pokoju, gdzie poprawiłam caly swoj makijaż, zasłaniając tym samym wory pod oczami. Uczesałam na nowo wlosy, ponieważ te były już nieco rozwalone.
Wróciłam do swojego łóżka, jednak nie żeby spać, a do kociaka. Wciąż spał... wzięłam telefon i zaczęłam szukać dosłownie wszedzie, czy ktoś chciał kota. Niestety nikt, jedyne ogloszenia jakie były to te o sprzedaniu, a pod nimi żądnych komentarzy. Aż dziwiłam się jak bardzo w tych czasach ludzie wolą psy od kotów.Nie mam pojecia ile siedziałam w internecie przeszukujac go, ale kot się obudził. Westchnęlam cicho i wzięłam go do siebie, by dać mu parę całusków. Było mi go szkoda jak nie wiem. I mimo tego, że gdyby nie blondyn to pewnie by go tutaj już nie było, to i jak byłam zła. W końcu komu ja mam go teraz oddać? Wzięłam dwie małe miseczki z kuchni i wróciłam spowrotem. Do jednej dałam karmę, a do drugiej mleko. Polozylam przed nimi rudaska. Sama nie wiem czy ledwo widze czy jak, ale po tej nocy wyglądał trochę lepiej, nie trzęsł się tak jak wcześniej.
CZYTASZ
Tylko ja... i ty
FanfictionGabenath, wizja Nathalie. Sancoeur po rozmowie ze swoją przyjaciółka - Penny, postanawia zmienić swoje zachowanie w pracy. Z resztą wychodzi jej to na dobre, w końcu nie czuje aż tak ogromnej potrzeby obwiniania się o wszystko, czy rozwiązywania pro...