Rozdział XXVI

44 6 0
                                    

Cel - miraculum pawia. Władca Ciem, Szybkie Skrzydło, Biedronka i Czarny Kot trwali przygotowani do walki, która miała się za chwilę odbyć. Gabriel miał ogromne wyrzuty sumienia, ale był świadomy tego, że jeśli teraz nie odzyskają broszki to wszystko stracone.

W międzyczasie Nathalie ocknęła się na łóżku chwilę przed operacją.
-Gdzie... Gabriel? - spytała zasmucona. Kiedy dowiedziała się, że nie przyjdzie, mimo iż jej obiecał, straciła wszelką nadzieję i chęć do życia.

Posiadaczom miraculów po długotrwałych i męczących walkach udało się w końcu zdobyć broszkę.
-Pewnie nawet nie jesteś prawdziwym strażnikiem! - rzucił na odchodne Gabriel do Strażnika. Potem udali się do mistrza Fu, by naprawić uszkodzoną broszkę. Było już gdzieś tak nad ranem, kiedy w końcu udało im się dotrzeć do szpitala. Władca Ciem wraz z innymi bohaterami wpadł na szpitalny korytarz.
-Mroczne Skrzydła precz! - wrzasnął na całe gardło. Nie dbał już nawet o to, że Biedronka i Czarny Kot dowiedzą się kim jest w rzeczywistości. Ściskając broszkę w jednej ręce i miraculum jastrzębia w drugiej podbiegł do jednego z lekarzy.
-Gdzie jest Nathalie?! Jak przebiegła tamta operacja?! - spytał wręcz rzucając się na mężczyznę. Jednak lekarz nagle posmutniał i po chwili milczenia rzekł:
-Przykro mi to Panu przekazać, ale kobieta... zmarła podczas operacji... moje kondolencje.
-Że co...? - z dłoni Gabriela wypadła cała biżuteria.

To koniec. Ona nie żyje. Spóźniłeś się. Ty naiwny głupku. A mogłeś przy niej być te ostatnie chwile w jej życiu. Dokonałeś złego wyboru. Jak zwykle. Mogłeś coś zmienić w swoim życiu, a straciłeś wszystkich. Nie było Cię obok tak jak obiecywałeś, więc straciła nadzieję i umarła. Poddała się, bo nie miała dla kogo żyć, bo Ty kretynie zawiodłeś! Rozczarowałeś ją, więc straciła wiarę we własne życie. Nie tym razem, Gabrielu. Tym razem nie uratowałeś jej od popełnienia samobójstwa. Bo nie miał kto jej podnosić na duchu, nie miał kto jej wspierać, dawać nadzieję. Zawiodłeś. Spóźniłeś się, powinieneś przy niej być. Ona straciła nadzieję, którą jej dawałeś. Jak Cię nie było to się poddała. To Twoja wina, a za błędy trzeba słono zapłacić.

Różne myśli wirowały teraz w jego umyśle. Musiał podtrzymać się ściany by nie upaść kiedy zakręciło mu się w głowie. Nawet nie był w stanie płakać. Madison padła na podłogę. Czarny Kot skulił się w kącie.
-Przecież to nie może tak się zakończyć! - krzyknął Gabriel. - Błagam oddajcie mi swoje miracula! - zwrócił się do Biedronki i Czarnego Kota. - Poświęcę swoje życie za nią! Albo życie tamtego Strażnika! Sam mówił, że za błędy trzeba zapłacić, niech poniesie konsekwencje!
-Naprawdę byłbyś w stanie zabić żywego człowieka? - spytał z pogardą Czarny Kot. - Myślisz, że właśnie tego chciałaby Nathalie?
-Oczywiście, że nie...
-Gabriel on potrzebował tych pieniędzy, bo był biedny i chciał wykarmić swoje dzieci. On ma aż piątkę dzieci. I jest samotnym ojcem, tak jak Ty.
-Nie jestem samotnym ojcem. Mam Nathalie. Znaczy... dopiero teraz naprawdę jestem samotny. Ale ja w to nie wierzę! - zerwał się nagle do pozycji stojącej. - Nie uwierzę, że ona nie żyje, jeśli sam nie zobaczę tego na oczy.

***

Projektant stanął na przeciwko ukochanej i położył swoją dłoń na jej nadgarstku.
-Przecież musi być jakieś tętno, tak jak wtedy. Jakiekolwiek... to nie może się tak skończyć. - rzekł sam do siebie przez zaciśnięte zęby.
Jedna sekunda, druga, trzecia, minuta, dwie - nadal nic.
-To koniec. - wybełkotał. - Dopiero teraz straciłem nadzieję.
-A prawdziwa miłość? - zaproponowała nagle Biedronka.
-Że co?! My nie jesteśmy w jakiejś bajce żeby wierzyć w takie głupoty.
-Ale Biedronka ma rację. - odrzekł Czarny Kot. - Miłość zawsze wygrywa.
-Niech Pan chociaż spróbuje. Pan dawał jej cały czas nadzieję, więc teraz my damy ją Panu. - to mówiąc dziewczyna wręczyła Gabrielowi do dłoni oba miracula ptaków.
-Warto spróbować. - dodała Madison.

"Utracona nadzieja, miłość oraz... tajemnica" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz