Rozdział VIII

52 5 2
                                    

Gabriel przeszukiwał nagrania, na których była sama Carrie. Ale było ich naprawdę niewiele, w końcu była jeszcze mała i rzadko chodziła gdzieś sama. Jednak tego konkretnego nagrania pokazującego jej porwanie lub sytuację poprzedzającą rozmowę Madison z nieznajomym mężczyzną, nie znaleźli.
-Przykro mi, Nathalie. - rzekł do stojącej teraz tyłem do niego kobiety, która wpatrywała się w okno i oglądała ptaki skaczące po trawniku. - Nigdzie nie ma tego filmu.
-To przecież zrozumiałe. Skoro ją porwali to musieli ukryć to nagranie. Przecież nie pozostawiliby po sobie dowodów. Już dawno ktoś by się na nie natknął. - odpowiedziała bez humoru.
-A co jeśli zależało im właśnie na Carrie, dlatego tak jej pragnęli i kłócili się o nią z jej matką, a potem postanowili ją porwać. - gdybał Gabriel.
-Możliwe, ale po co w takim razie porwali jej matkę.
-Może ją też chcieli. Albo stawiała opór i jej także zrobili krzywdę. W końcu każda matka będzie bronić swojego dziecka. - mężczyzna zamyślił się przez chwilę.
-Ehhh... to bez sensu... - westchnęła zrezygnowana. - Tu nasz ślad się urywa. Możemy snuć teorie, domysły, ale prawda jest taka, że wciąż nic nie wiemy i nic nie mamy. Nie wiemy kto je porwał, gdzie, kiedy, w jakich okolicznościach, jakie były jego cele, czy zależało im na jednej, na drugiej czy może na nich obu?!
-Ale wiemy, że cała ta sprawa jest powiązana z tamtym tajemniczym mężczyzną. - Gabriel próbował ją pocieszyć. Miał świadomość, że to było dla niej bardzo trudne.
-I tak nic o nim nie wiemy!
-Ale mamy już jakiś ślad. - rzekł pokazując jej spinkę należącą do dziewczynki.
-Nawet nie mamy pewności, czy to jej spinka. To mógł być zwykły zbieg okoliczności.
-Albo poszlaka. Może rzeczywiście porwali ją właśnie w tym miejscu, w którym ją znaleźliśmy.
-Może... - odpowiedziała przygnębiona.
-Jeśli Cię to pocieszy to możemy jeszcze raz sprawdzić to miejsce dziś w nocy.
-Naprawdę? - spytała kobieta z nadzieją w oczach, na co mężczyzna skinął głową.
-Ale nie zmienisz się dziś w Mayurę.
-A jak nas ktoś zobaczy? Albo co gorsza zdemaskuje?
-Będzie ciemno, na ulicach o takiej porze jest mało ludzi.
-A Biedronka i Czarny Kot?
-Jakie jest prawdopodobieństwo, że się tam pojawią akurat tej nocy?

Jak się okazało prawdopodobieństwo było ogromne. Władca Ciem i Nathalie wrócili w to samo miejsce, by poszukać jeszcze jakiś wskazówek. Niestety nic nie znaleźli.
-Ehh.. głupie głazy... - wymamrotała poirytowana kobieta kopiąc pierwszy lepszy kamień leżący na chodniku.
-A co powiesz na małe wyjście? - spytał po chwili złoczyńca łapiąc ją za ramiona i wskazując niewielki bar na przeciwko ulicy. - Kupimy coś do picia i wrócimy do poszukiwań.
-Ale...
-Nikt nas tu razem nie zobaczy - jest późno w nocy. Jedyną osobą będzie ta pracująca w barze, a ona Cię nie pozna. - to rzekłszy nałożył jej na głowę kaptur z bluzy, którą akurat miała na sobie. - Co Ty na to?
-No... - zastanowiła się przez chwilę. - Zgoda.
Biedronka i Czarny Kot patrzyli z szeroko otwartymi buziami na to, jak Władca Ciem - złoczyńca niemal codziennie demolujący Paryż i siejący postrach - oraz Nathalie Sancoeur - asystentka Gabriela Agreste'a, która w zasadzie zawsze była skryta i zamknięta w sobie - teraz wyszli z baru uśmiechnięci i rozmawiali żywo o wszystkim i o niczym. Byli tak pochłonięci rozmową, że zwyczajnie zaprzestali poszukiwania i wrócili do domu.
-Okej. Oni chyba, rzeczywiście mają romans. - przyznała Biedronka.
-Nie mogę w to uwierzyć. - mówił zszokowany Czarny Kot, choć przecież to on pokazał Biedronce tę nieoczekiwaną prawdę.

Takie zachowanie wkrótce stało się rutyną. Władca Ciem i Nathalie wychodzili razem w nocy na miasto i szukali jakiś śladów, ale nigdy nic nie znajdowali. Potem decydowali się na jakiś niedługi wypad do baru czy całodobowej restauracji i wracali do rezydencji. Równie dobrze mogli to robić w dzień, ale wtedy ludzie, by na nich patrzyli i robili im zdjęcia, plotkując przy tym. Sądzili, że nikt im się nie przygląda. Biedronka i Czarny Kot czający się w krzakach z lornetką i notesem się nie liczyli. W końcu nic nie wiedzieli o ich obecności.
W nocy czuli się w swoim towarzystwie swobodnie i luźno, natomiast w pracy musieli zachować swój profesjonalizm i oficjalne postawy, choć robili to głównie przy Adrienie. Gdy zostawali sami zwykle im to nie wychodziło. Lecz sprawiali wrażenie, że między nimi nic nie ma. Ot to, zwykli przyjaciele, a nawet mniej, po prostu szef i asystentka. Poza tym oni tak tego nie traktowali. Gabriel wciąż uważał, że kocha Emilie, a Nathalie nie dawała dojść do swojej głowy myśli, że Gabriel ją kocha lub że ona kocha jego. Ale coś się przecież zmieniło. Władca Ciem atakował Paryż może raz na jakiś czas. Skupił się głównie na pomaganiu Nathalie, a w zasadzie to na podrywaniu jej, bo ich śledztwo od jakiegoś czasu nie odnosiło żadnych postępów. I to z czasem zaczęło dość mocno dołować Nathalie.

"Utracona nadzieja, miłość oraz... tajemnica" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz