Rozdział XIII

50 7 2
                                    

-Jeśli Cię to pocieszy możemy jeszcze raz pozaglądać w tamte miejsca, hm? - spytał.
-Okej... niech będzie. - zgodziła się i oplotła swoje ciało rękami, jakby w geście uwolnienia się od szefa. Bo choć to było cudowne uczucie, wciąż czuła, że to nieodpowiednie i że nie powinni tego robić.

Znów znaleźli się w tym samym zaułku co ostatnio. To było ostatnie miejsce z tych wszystkich i wciąż ani śladu nowych informacji. Oczywiście w krzakach czaili się już Biedronka i Czarny Kot, którzy uważnie ich obserwowali. Władca Ciem podszedł bliżej Nathalie, tak że przysunęła się plecami do sąsiedniego muru. Blask księżyca oświetlał jej twarz, na której znajdował się pytający wyraz. Gabriel zbliżył się jeszcze bardziej, tak że ich usta dzielił teraz centymetr. Lecz ona również nie protestowała, sama przysunęła się jeszcze bliżej. I tak wpatrując się wzajemnie we własne oczy i usta, zbliżyli do siebie wargi i się pocałowali. Władca Ciem objął asystentkę w talii a ona położyła mu dłonie na policzkach. Czarny Kot o mało nie zemdlał.
-Nathalie... ma romans z największym złoczyńcą w Paryżu... nie mogę w to uwierzyć.
-Nie do wiary. - stwierdziła Biedronka.
Kiedy zakończyli ten niezwykle długi pocałunek wciąż wpatrywali się w siebie ze zdumieniem i równoczesną fascynacją. Jednak po chwili Nathalie odsunęła się od niego.
-My... nie powinniśmy... - Władca Ciem zbliżył się do niej.
-Ty tego chcesz, ja też tego chcę. No to do dzieła, nie widzę przeszkód.
-Nie możemy... - wtedy znów ją pocałował. Chciała się od niego oderwać, lecz on przysunął ją do siebie i uwięził we własnym uścisku.
-Nie mogę uwierzyć, że Nathalie ma romans z tym draniem! - pomyślał Czarny Kot.
-Proszę, wracajmy już do domu... - stwierdziła smutno kobieta.
-Jak sobie życzysz.

Wracali w milczeniu.
-Spartaczyłem, co? - odezwał się nagle po długiej chwili ciszy.
-To nie Twoja wina. Tylko nasza wspólna. Razem w tym siedzimy... ale powiedz... Ty to robisz, bo chcesz mi pomóc czy szukasz dodatkowych wrażeń? - spytała z lekkim wyrzutem w głosie.
-To... wyszło tak samo z siebie...
-Wiem. Przepraszam.
Władca Ciem chciał jeszcze coś odpowiedzieć, gdy nagle zza rogu wyskoczył jakiś mężczyzna ubrany w czarne chińskie szaty i kaptur na głowie. Na jego piersi widniało jakieś nieznane im logo. W ręku trzymał laskę, którą wskazał na nich.
-Ostrzegam Was. Dla własnego dobra, przestańcie węszyć w tej okolicy. - rozkazał poważnym tonem, po czym zniknął, tak jak się pojawił.

Siedząc w domu przez cały następny dzień zastanawiali się kto to mógł być.
-Wreszcie mamy jakąś wskazówkę. Widzisz, wszystko się ułoży. - rzekł podając kobiecie kubek z ziołami.
-A widziałeś ten znak na jego ubraniu? Wyglądał jak symbol strażników miraculów, ale inny niż ten który my znamy. Tak jakby strażników również było więcej.
-Co oznacza, że i miraculów. - rzekł z szyderczym uśmieszkiem. Ale zaraz zszedł na ziemię, bo przypomniał sobie, że przecież teraz skupia się wyłącznie na sprawach asystentki.
-Może to on zrobił coś Twojej siostrze i jej córce albo współpracował z tym, który z nimi rozmawiał. - zastanowił się mężczyzna.
-Trzeba się z nim skontaktować to może dowiemy się jakiś przydatnych informacji. Musimy natychmiast wracać w to miejsce, w którym go wczoraj spotkaliśmy. - to rzekłszy chwyciła za leżącą na stole broszkę.
-Nie potrzebujesz jej. - odparł już nieco bardziej stanowczo mężczyzna.
-A jak będzie chciał nam zrobić krzywdę? Muszę się jakoś obronić.
-Jedyne co musisz to zadbać o swoje zdrowie. A przecież już jest lepiej.
-Ale ja też chcę się do czegoś przydać a nie ciągle stać na boku. - kobieta groźnie zmarszczyła brwi. Gabriel zrobił to samo.
-Nie pozwolę Ci po raz kolejny narażać swojego zdrowia. - odparł stanowczo.
-Nic mi nie będzie. Przestań traktować mnie jak małe dziecko.
-Swoją drogą uważam, że to w sumie bez znaczenia czy użyjesz tej broszki czy nie. Bo zostajesz w domu. Nie wiadomo czego możemy się spodziewać po tym strażniku czy kim on tam jest. A jak zrobi Ci krzywdę? Lepiej zostań a ja się tam udam.
-Słucham?! Idę tam z Tobą i to jako Mayura!
-Nie pozwalam Ci!
-Nie będziesz mną rządzić!
-To dla Twojego dobra!
-A właśnie, że nie! Próbujesz mnie teraz uwięzić i ograniczyć, tak jak robisz to Adrienowi.
-Nathalie!
-Gabriel! - posłała mu tylko mordercze spojrzenie, po czym wyszła i trzasnęła przy tym drzwiami najgłośniej jak tylko umiała.

"Utracona nadzieja, miłość oraz... tajemnica" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz