Rozdział XXVII

108 6 13
                                    

Gabriel połączył oba miracula i nagle pojawiły się przed nim oba kwami - Duusu oraz Mimma.
-Witamy nowego właściciela. - stworzonka kulturalnie się ukłoniły. - Kogo chciałbyś uzdrowić?
-Nathalie!
-Ale ona już nie żyje. My uzdrawiamy, a nie ożywiamy.
-Nathalie żyje dopóki jest w naszych sercach! Jaki jest warunek? Co muszę ofiarować?
-Tylko miłość jest w stanie naprawić szelkie krzywdy. Może to być miłość między partnerami, rodzeństwem lub dzieckiem i rodzicem.
-Madison może Ty powinnaś.
-Wiem, że ją kochasz. Udowodniłeś to już wiele razy. Skoro za krzywdy płaci się karę, to za dobre uczynki odbiera się nagrodę.
-Kocham Nathalie, chcę by znów tu była zdrowa i żywa, będę zawsze przy niej tak jak jej obiecałem.
Wokół nich pojawiła się ciemna mgła. Kiedy dym opadł przed ich oczami pojawiła się nagle ona.

Nathalie. To naprawdę ona...

-Madison! - krzyknęła ze łzami w oczach i rzuciła się na siostrę. - Ty żyjesz! Nic Ci nie jest! Jesteś zdrowa i... żywa.
-Jak i Ty. - odparła dotykając jej załzawionego policzka. - Tak się cieszę, że Cię widzę.
Obie długo trwały w uścisku. Gabriel przyglądał im się przez chwilę z drobnym uśmiechem, po czym minął wszystkich tam zebranych i ruszył przed siebie do wyjścia. Jego uśmiech zniknął, pozostał tylko smutek i żal.
-Hej, a Ty dokąd? - spytał Czarny Kot.
-Ja... muszę przez chwilę pobyć sam... - Gabriel schował ręce do kieszeni i ruszył schodami w dół. Wyszedł głównymi drzwiami, ale po wyjściu z budynku zatrzymał się i usiadł na schodach. Twarz schował w dłoniach. Po chwili poczuł jak ktoś kładzie mu dłoń na włosach. Podniósł wzrok - to była Nathalie.
-Przepraszam Cię za wszystko. - zaczęła. - Wiem, że przez ostatnie tygodnie zachowywałam się okropnie. Byłam dla Ciebie strasznym utrapieniem...
-Ty mnie przepraszasz? - parsknął ironicznie. - Przecież to ja jestem Tobie winny przeprosiny. A z resztą! - machnął ręką. - Nawet przeprosiny nie wystarczą, żeby wynagrodzić Ci Twoje krzywdy.
-Ale przecież mogłeś użyć tych miraculów żeby uzdrowić Emilie. W końcu ona nie umarła, tylko zasnęła.
-Emilie? Nathalie zapomij o niej... - projektant znów machnął ręką.
-Słucham?
-To przeszłość. - rzekł po czym złapał Nathalie za nadgarstek. Pociągnął stojącą jeszcze kobietę do siebie tak, że znalazła się siedząc w jego ramionach. Potem namiętnie ją pocałował. Ona oczywiście to odwzajemniła, w końcu to nie był ich pierwszy pocałunek. Później siedzieli jeszcze przez chwilę przytuleni do siebie.
-Dziękuję Ci za wszystko. Za to, że kiedy ja nie wierzyłam, to Ty wierzyłeś za nas oboje. Za to, że byłeś przy mnie na każdym kroku, w każdej chwili, dawałeś mi nadzieję, wiarę, motywację.
-Wcale nie bylem z Tobą na każdym kroku... - mężczyzna posmutniał. - Nie przyszedłem na tę operację, nie było mnie obok Ciebie... - projektant zdjął okulary i przycisnął palce do oczu, tak by powstrzymać nadchodzące łzy. - Nie było mnie przy Tobie kiedy najbardziej tego potrzebowałaś...
-Byłeś. Byłeś ze mną cały czas, a ten jeden raz byłeś duchowo. Ani razu o mnie nie zapomniałeś. Byłeś w każdym momencie, zarówno tym dobrym jak i tym złym.
-Obiecałem, że będę Cię trzymał za rękę...
-Ale odzyskałeś miraculum pawia, zrobiłeś to dla mnie. Sama nie wiem czemu tak się poświęciłeś... ale wiem, że postąpiłeś słusznie, dokonałeś odpowiedniego wyboru, dzięki Tobie mogę żyć, odzyskałam siotrę. Gabriel! Ja o mało nie popełniłam samobójstwa! - krzyknęła i złapała go dłońmi za twarz. - Ale wiesz kto wtedy przy mnie był? Kto nie pozwolił mi odjeść? Ty - rzekła przekręcając jego głowę w swoją stronę. Patrzyli sobie teraz głęboko w oczy. - Wszystko zrobiłeś dobrze. Dobrze... w stosunku do mnie... tyle, że Emilie...
-Nathalie kocham Cię!
-Co? - nagle kobieta poczuła jak cała robi się czerwona. Gabriel znów złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
-Kocham Cię Nathalie...
-A ja Ciebie Gabrielu...
Z jej twarzy popłynęły łzy kiedy włożył jej do dłoni pierścionek zaręczynowy.
-Obiecałem sobie, że Ci się oświadczę, kiedy wyzdrowiejesz. A więc, Nathalie Sancoeur - zaczął klękając uroczyście przed kobietą. - Czy wyjdziesz za mnie?
-Oczywiście, że tak!!! - krzyknęła i rzuciła się gwałtownie prosto w jego objęcia.
-Teraz nareszcie będę trzymał Cię za rękę. Tak jak Ci obiecałem. - powiedział kładąc swoją dłoń na jej.
-To takie urocze. Dziękuję, Gabrielu za wszystko co dla mnie zrobiłeś - odparła i znów się pocałowali.
-Nie, to ja dziękuję, za to, że jesteś.
I tak Gabriel Agreste i Nathalie Sancoeur zostali małżeństwem. I właśnie w taki sposób miłość wszystko zwycięży. Każdy wcześniej czy później dostanie to na co zasługuje. Za swoje czyny trzeba brać odpowiedzialność. Nadzieja umiera ostatnia. I warto wierzyć i dążyć za swoimi marzeniami. Tego właśnie nauczyli się po tych wszystkich męczących przeżyciach. KONIEC

NASZŁA MNIE TAKA OCHOTA NA STWORZENIE ŚLEDZCTWA, OCZYWIŚCIE Z NASZYMI ULUBIONYMI BOHATERAMI. PLUS BARDZO ISTOTNY ROMANS MIĘDZY TĄ DWÓJKĄ. TAJEMNICA, NIEWYJAŚNIONE ZAGADKI, POSZUKIWANIE ODPOWIEDZI, A PRZY TYM ELEMENTY MIŁOSNE I NIETYLKO 😉 POSTANOWIŁAM ZAHACZYĆ O TEGO TYPU KLIMAT 🔥🔥🔥 JEŚLI JESTEŚ AŻ TUTAJ TO NALEŻY CI SIĘ SZACUNEK ZA PRZECZYTANIE TEGO WSZYSTKIEGO. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO. BUZIAKI 💜 ITILIANA

"Utracona nadzieja, miłość oraz... tajemnica" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz