Rozdział XI

49 6 13
                                    

-Półka spadła... mi na głowę... I na bark... ale już jest dobrze, więc nie musisz...
-Słucham?! Co się stało?! Czemu Ty mi o takich ważnych rzeczach nie mówisz?
-Bo wiedziałam, że tak zareagujesz.
Nie myśląc za wiele mężczyzna wkroczył do łazienki i rzeczywiście półka leżała na ziemii. Potem wziął w swoje ręce jej głowę i rozwalając jej całą fryzurę zaczął szukać jakiś siniaków.
-Em... co Ty robisz? - spytała dość zmieszana, dotykając palcami jego dłoni, którą właśnie miała na policzku.
-Sprawdzam, czy nie masz jakiegoś siniaka na głowie. We włosach trudniej go dostrzec.
-I z tego powodu demolujesz mi fryzurę? - zaśmiała się cicho. To uszczęśliwiło Gabriela. Mały gest, a dał mu wiele. Czuł się zadowolony, że chociaż w niewielkim stopniu mógł ją rozśmieszyć. Dawno nie dostrzegał już radości na jej twarzy.
Odsunął ją na chwilę od siebie, tak by lepiej jej się przyjrzeć. Teraz każdy włos miała w innym kierunku. Uśmiechnęła się do niego. On także odwzajemnił jej gest. Lecz po chwili spoważniał.
-Przepraszam. Ciągle jesteś narażona na niebezpieczeństwo, obiecuję, że to się już więcej nie powtórzy.
-Nic się nie stało. - kobieta machnęła ręką.
-Nic? Czy to jest dla Ciebie nic? - spytał wskazując na jej ramię. - Ja nie potrafię Cię nawet ochronić. - rzekł z wyraźną pogardą w głosie dla samego siebie.
-Przecież to nie Twoja wina.
-Moja. - stwierdził stanowczo i tym razem zaczął jeździć palcami na jej głowie. Aż w końcu najechał na jakieś zgrubienie.
-Ał... - syknęła kobieta.
-Mówiłem, że możesz mieć siniaka. Przyniosę lodu.
-Czy ja się mogę wreszcie w spokoju wykąpać? - spytała kobieta z udawanym żalem. Żadne inne kontakty niż relacje z Gabrielem nie dawały jej tyle radości.
-Oczywiście, ale zaraz potem przyjdź do kuchni.

I tak też się stało. Siedzieli teraz w kuchni na krzesłach, a Gabriel obwiązywał jej ramię opatrunkiem. Potem poszedł na górę zanieść apteczkę, a Nathalie udała się do gabinetu zająć się swoją pracą. Chociaż było już późno i Gabriel radził jej, żeby już odpoczęła, ona uparła się, że sprawdzi chociaż kilka e-mailów. Kiedy projektant już schodził na dół, nagle w całym domu zapanowała ciemność. Światła zgasły, a rezydencję wypełnił mrok. Sprzęty się wyłączyły, bo w całym domu nie było prądu.
-Szlak! Mój e-mail! - krzyknęła Nathalie. Potem Gabriel usłyszał jej szybkie kroki. Chciał do niej zejść, ale nie był pewien gdzie są schody i z nich spadł. Kolejny głośny huk rozległ się po całym domu.
-Gabriel? Gabriel?! - Teraz Nathalie świeciła mu po oczach latarką, a on leżał na podłodze i mrużył oczy. - Nic Ci nie jest?
-Nieee... tylko... spadłem ze schodów.
-Ciężko nie zauważyć. - kobieta skrzyżowała ręce na piersiach, na co projektant się uśmiechnął. Nawet kiedy leżał na podłodze. Dawno nie był taki beztroski i uśmiechnięty, od czasu zniknięcia Emilie oczywiście. Lecz wraz w upływem czasu zdał sobie sprawę jak wielką radość sprawia mu obecność kogoś innego.
Nathalie podała mu rękę, żeby wstał.
-Gdzie Adrien? - spytał Gabriel.
-U siebie. Trzeba po niego iść.
-Tato? Nathalie? - zawołał nagle syn projektanta. - Co się tutaj dzieje?
Była tak ciemno, że Adrien potknął się o własne nogi i wpadł na ojca i jego asystentkę. Teraz już wszyscy troje leżeli na sobie, a latarka wypadła Nathalie z ręki i gdzieś się potoczyła.
-Czyja to noga? - zapytał Adrien.
-Nathalie, poświeć latarką to sprawdzimy.
-Bardzo chętnie, ale nie wiem gdzie ona jest.

-Chwilę. - chłopak próbował się podnieść i przypadkowo nadepnął ojcu na dłoń.
-Ała! Do diabła, Adrien!
-Przepraszam, tato.
-Jak już wstałeś to poszukaj tej latarki.
-Dobrze. - i tak Adrien wszedł w stolik. - Aaa...
-Co się stało? - spytała Nathalie.
-Uderzyłem się. Ale chociaż znalazłem  latarkę. - to mówiąc poświecił nią w kierunku asystentki i Gabriela.
-Doskonale. - odparła kobieta, ale wtedy smuga światła padła na nią i na jej szefa i się okazało, że ich usta dzieli tylko centymetr. Od razu oboje gwałtownie się odsunęli, ale że było ciemno a oni leżeli na podłodze to Gabriel uderzył się o poręcz schodów a Nathalie o róg stołu.
-Ocho, będzie następny siniak. - zażartował mężczyzna.
-Ale zabawne. - odparła kobieta z lekkim uśmiechem. Potem wstała, wzięła latarkę od Adriena i poszła do kuchni.

"Utracona nadzieja, miłość oraz... tajemnica" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz