11. Dobre rady i niezapowiedziane odwiedziny

40 8 10
                                    

Z wysoko uniesionymi brwiami przyglądam się temu, jak Dylan notuje coś w swoim skórzanym notesie. Robi tak co jakiś czas od samego początku naszej rozmowy i sama nie wiem czy powinnam coś z tym zrobić, ale muszę przyznać, że wygląda to dosyć dziwnie. Kojarzę takie sceny z różnych filmów, ale nie sądziłam, że naprawdę tak to wygląda, tymczasem Dylan pisze jak natchniony. Nawet teraz, kiedy nie mówię nic już od dobrych kilku minut.

- To wszystko? Nic nie chcesz więcej dodać? - W końcu się odzywa, spoglądając na mnie z nad zeszytu.

Wzruszam ramionami i rozglądam się, jakby to sterylne pomieszczenie, które powinno być jego salonem miało mi pomóc wpaść na coś jeszcze, ale nic z tego. Wodzę wzrokiem po książkach, które są ułożone kolorystycznie oraz kilku dyplomach wiszących na ścianie, to głównie pierwsze miejsca w olimpiadach wiedzy i innych konkursach, od których od zawsze trzymałam się z daleka, bo uważałam je za koszmarnie nudne. Nie wiem czy to dobrze, ale nie mam w głowie już zupełnie nic poza wielkimi wyrazami współczucia dla chłopaka, bo o ile moje życie to bałagan to jego wydaje się być pustą kartką. Co prawda, ma masę osiągnięć, jak na przykład pierwsze miejsce w olimpiadzie wiedzy o krajach trzeciego świata, ale gdzie jakieś zdjęcia z rodziną czy przyjaciółmi, pamiątki z miejsc, które odwiedził? On nie ma nawet poduszek na kanapie! Jak można nie mieć poduszek?!

- Naprawdę nie mogę uwierzyć, że masz tutaj kozetkę. - odzywam się po dłuższej chwili, zrywając się do siadu właśnie na wspomnianej kozetce. To chyba jedyna rzecz w mieszkaniu chłopaka, która nadaje mu jakiegokolwiek charakteru. Dziwnego, bo dziwnego, ale charakteru. 

Chłopak wywraca oczami i zamyka swój zeszyt, rzucając go następnie na niski stolik kawowy.

- Muszę być profesjonalny.

- Masz na myśli absolutnie dziwaczny?

- Wiem, że jesteś ruda, ale nie musisz być wredna. 

- Okej... przepraszam. - Ledwo panuję nad uśmiechem, który chce się wkraść na moje usta. - Chodziło mi o to, że jesteś absolutnie wyjątkowy. Lepiej?

- O wiele. A ty za to zdecydowanie wróciłaś do formy, już nawet brzmisz jak ty! Brakuje tylko tego, żebyś wyrzuciła mnie z mieszkania za drzwi. 

Na jego twarzy maluje się zadowolenie, gdy znów chwyta za notes i opada plecami na pikowany, brązowy fotel. Pewnie dlatego, że jesteśmy w jego mieszkaniu i nie mam żadnego prawa, by wyrzucać go za drzwi. Czuje się bezpiecznie, to zrozumiałe, ale ja jestem niestabilna i zdolna do wszystkiego, nie cieszyłabym się tak na jego miejscu. 

Znów zapada cisza. Chłopak kartkuje swoje notatki na przemian z zaczytywaniem się w nich, a ja wiercę się nieznośnie na tej starej, skórzanej kozetce. Okropnie się niecierpliwie. Nie tak to sobie wyobrażałam. Sądziłam, że będzie coś mówił, rzucał jakieś zdania, które pchną mnie do głębszych rozmyśleń i wyjdę stąd z porządkiem w głowie, ale oprócz wytknięcia mi koloru włosów nie powiedział praktycznie nic. Z drugiej strony to Dylan i od dawna wiedziałam, że tak naprawdę żaden z niego psycholog. Sama nie wiem, czego oczekiwałam, stukając do jego drzwi. Musiałby być jakimś cudotwórcą, żeby mi pomóc, a tymczasem jest po prostu... sobą.

- To... Co zapisałeś sobie o mnie w tym swoim pamiętniczku? - rzucam, bujając nogami przód-tył. - Mam nadzieję, że same świetne rzeczy.

- To, że jesteś w kryzysie emocjonalnym.

- Słucham?

- Dezorientacja, bezradność, utrata kontroli... - czyta z kartki - wybuchy płaczu i złości, poczucie beznadziei... - Kartkuje swój notes. - Czytać dalej? - Kręcę głową. - Kryzys emocjonalny albo psychiczny, zwał jak zwał. Może się utrzymywać od czterech do ośmiu tygodni, chyba że...

One and OnlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz