17. Marzenie

362 30 42
                                    

Niemcy

Jeszcze tego samego dnia, wrażeń nie było końca. Jak nie zabawa w chłodnej morskiej wodzie, to wspólne gry i zabawy. Biorąc łyk przyjemnej morskiej bryzy czułem jak gdybym zapominał o wszelkich troskach. Z radością obserwowałem pociechy bawiące się przy brzegu przy okazji rozkoszując się widokiem na horyzoncie.

Nagle usłyszałem śmiechy i rozmowy za plecami, co świadczyło o powrocie bliskich ze wspomnianej restauracji.

- Dobra mam plan - powiedział nagle Ungarn, na co odwróciłem się. Ujrzałem również siostrę, która zbliżyła się krokiem do mnie. - Nie wiem jak wy, ale mam ochotę na trochę rywalizacji, może siatkówka? - podszedł do torby wyciągając piłkę.

- Oh, no ja w to wchodzę - odparł Ameryka zadowolony.

- Ja będę liczyć punkty - Austria wyskoczyła z inicjatywą, na co uśmiechnąłem się.

- Przykro mi to stwierdzać, ale nie macie ze mną szans - odparł Polen mijając wszystkich dumnie, na co Węgier zaśmiał się głośno.

- Zobaczymy kto jeszcze zasmakuje gleby

- Pewnie ty - odwrócił się do brata z uśmieszkiem, na co nie wydał się być zadowolony.

- Co do zespołów - postanowiłem wrócić na tor planowania gry. - Ja wybieram Amerykę

- Że, jak? Ty przeciwko MNIE? - oburzył się Polen, a bardziej zaskoczył, gdy odchodziłem do wspomnianego kompana.

- Yeah, podoba mi się ten plan - Ameryka nie ukrył zadowolenia patrząc na mnie.

- Takie są zasady - zerknąłem sprytnie na partnera kątem oka. Przez dobry moment przeżywał fakt, aż do momentu przełknięcia go. Odparsknął śmiechem widocznie pewny siebie.

- No dobra, skoro tak to nie pozostawiasz mi wyboru jak tylko ciebie zmieść jako pierwszego - skrzyżował ręce na piersi. Odwzajemniłem jego złośliwy uśmiech.

- Uwierz mi słońce, że to nie będzie takie łatwe - postanowiłem również skrzyżować ramiona pewnie, pokazując przy tym swoje wyższe stanowisko. Od czasu do czasu miałem ochotę nieco wyżyć się, nie martwiąc o tego konsekwencję. Widząc jego w mig rumianą reakcję zadowoliłem się wystraczająco. Zmarszczył brwi uparcie.

- Dobra to co? Gotowi? - Ungarn poszedł po piłkę, gdy wszyscy znaleźli się już na swoich miejscach przy siatce. Austria równocześnie obserwując dzieci, siedziała w pobliżu oglądając nasze nagrywki.

- WOHO! ALE EMOCJE! - krzyknęła ze śmiechem.

- Panie przodem - Ungarn podał piłkę Polsce, aby przeprowadził zagrywkę, na co oczywiście skarcił brata złowieszczym wzorkiem. Po odbiorze piłki ustawił się z wyraźnym skupieniem przez chwilę przystawiając się do odbicia.

- Ciekawe jak to przyjmiesz - mruknął wyraźnie patrząc w moim kierunku, po czym z całych sił odbił. Czym prędzej wiedziałem w którym kierunku zmierzać, tak więc szybkim złączeniem piąstek zdołałem odbić rzut w ich stronę. Piłka przeleciała za braci, przez co Ungarn pobiegł po nią. - Hm... nieźle - Polen oparł dłonie o biodra zaskoczony.

- Mówiłem, że łatwo nie będzie

- JEDEN PUNKT, BRAWO! - powtórnie krzyknęła moja siostra na co zaśmiałem się w jej kierunku. Przez niedopatrzenie jednak okazało się, że przegapiłem odbicie ze strony szwagra.

- JEDEN JEDEN! - usłyszałem więc mrugnąłem dwukrotnie.

- Ojoj jaka szkoda - Polen uśmiechnął się do nas, dając mocną piątkę bratu. Spojrzałem na Amerykanina obok, który dobrze nei wiedział o co chodzi.

Nie Patrzmy Już Wstecz | Gerpol cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz