27. Krótka Drzemka

392 29 27
                                    

Polska

Straciłem rachubę czasu siedząc w ciszy przez kolejne minuty. Obserwowałem jedynie partnera, który był w swoim amoku nadmiernego stresu, co było bardziej niż do przewidzenia.

- Dlaczego nic nie słyszę, jest zbyt cicho.. coś jest nie tak, wiem to - mruknął zniecierpliwiony nasłuchując przez zamknięte drzwi do sali, gdzie dział się cud narodzin.

- Skoro cicho to chyba dobrze - postanowiłem wtrącić. - Chyba nie chciałbyś nasłuchiwać krzyków cierpienia.. poza tym jest za spokojnie, aby coś złego miało się dziać

- To tylko złudzenie, trzeba być przygotowanym. Masz pojęcie jak wysokie jest ryzyko jakichkolwiek powikłań? To okropne!

- To żeś mnie pocieszył - westchnąłem ciężko opierając się o własne piąstki ze zmęczeniem. Była późna, choć też wczesna pora nad ranem, gdyby patrzeć z innej strony. Cała noc przeminęła nam przed oczami, a ja zaczynałem to odczuwać.
- Dobrze wiesz jak się u ciebie kończą te nadmierne nerwostany, potem nie będziesz mógł zasnąć przez kolejny tydzień.. chodź chociaż usiąść

- Nic mi nie będzie - powiedział mało zainteresowany własnym dobrem, co nie było zaskakujące. Nie przestawał nasłuchiwać.

Z sytuacji wyrwał mnie nagły widok córki, która minęła mnie powolnym krokiem.

- Oh, i jak tam zwiady? Znaleźliście ten automat? - postanowiłem zaczepić małą uśmiechem, jednak w odpowiedzi otrzymałem jedynie milczenie. Wspięła się na krzesło obok mnie, a jej wyraz twarzy wskazywał na zmartwienie, co zmartwiło i mnie. - Hej, wszystko dobrze? Tak się cieszyłaś na tą gorącą czekoladę.. nie mieli jej w automacie?

Spuściła wzrok jedynie na swoje wiszące przez wysokość krzesła nogi, na co postanowiłem zachęcić dziewczynkę pozytywnie.

- Oj tam, wiesz że mi możesz zawsze powiedzieć.. co się dzieje?

Polcia zerknęła na mnie nieśmiało, a po chwili namysłu wypuściła powietrze lekko drapiąc swoją rączkę.

- Bo.. Alek powiedział, że nie chcę już się ze mną bawić.. i teraz już nikt nie chce się ze mną bawić.. - zmarszczyła wargę widocznie coraz bardziej przeżywając lekki kryzys emocjonalny. Jej powieki wypełniły się łzami, co w momencie zmyło uśmiech z mojej twarzy.

- Hej, ale co to za łzy smutku bąblu.. Alek napewno nie miał na celu sprawienia ci takiej przykrości

- Oh.. a co się stało naszemu małemu promyczkowi szczęścia - Niemcom najwidoczniej nie umknęły negatywne emocję brzdąca, dlatego też podszedł w momencie zostawiając fakt wcześniejszego stresu związanego ze stanem siostry i maleństwa. Ukucnął przed nami.

Widząc jej niepewność co do otwarcia się do niego, postanowiłem wyjaśnić sprawę w jej imieniu.

- Polcia twierdzi, że nikt nie chcę się z nią już bawić

- Oh? A to dlaczego? - mężczyzna wrócił zaskoczony do Polci. Potrzebowała chwili, aby odpowiedzieć pełnym zdaniem.

- Nawet Alek powiedział, że.. mam sobie iść..

- Oh.. to faktycznie nie za fajnie, co? - stwierdził strapiony, chcąc podzielić jej emocję. Czułem jednak, że to właśnie jego sposób na dotarcie do dziecka.
Mała przytaknęła głową na jego słowa, a on chwycił jej małą dłoń. - I to skłoniło cię do myślenia, że nikt nie chcę się z tobą już bawić?

Nie Patrzmy Już Wstecz | Gerpol cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz