Rozdział 5

217 16 8
                                    

ROZDZIAŁ PIĄTY

PRZYJĘCIE

Harry potarł dłoń o dłoń, próbując w jakikolwiek sposób się rozgrzać. Niebo tego ranka zamknęło się, ucinając ludziom dostęp do ciepłych promieni słońca i spuściło na świat falę mrozu i śniegu, który zasypywał wszystko jak leci. W Numenardzie nie dawali odzieży zimowej, Harry miał na sobie tylko więzienną, białą koszulę i niebieskie spodnie, ale oddałby to za ciepłą kurtkę, w której mógłby się schować.

Wyjście na zewnątrz nie jawiło się teraz jako bardzo dobry pomysł na zaczerpnięcie oddechu. Grindelwald za to nie wyglądał na wzruszonego.

– Powiedz – odezwał się Harry, lekko drżącym głosem – to zasuwanie w kółko cię rozgrzewa, czy po prostu jesteś doszczętnie popieprzony? Nie marzniesz, czy co?

Stary czarodziej zagwizdał pod nosem.

– Zaklęcie ogrzewające – wyjaśnił. – Jedno z najprostszych zaklęć. Numengard nie pozwala na używanie czegokolwiek bardziej skomplikowanego, a nawet tego nauczyłem się używać po wielu mroźnych zimach. Moja moc jest tak ograniczona, że nie jestem nawet w stanie rzucić zaklęcia na ciebie.

Brzmiał niemal tak, jakby mu współczuł. Harry parsknął.

– Powinni dać nam kurtki – syknął. – A jak zamarzniemy tu na śmierć?

– Nie da się, próbowałem. Kiedyś tak skostniałem, że nie mogłem ustać na nogach, nie mówiąc już o powrocie. Więc, chcąc nie chcąc, zostałem na zewnątrz. Więzienie zrozumiało, że nie ma lokatora, ściągnęło mnie, ogrzało i przywróciło funkcje życiowe tak sprawnie, jak nie zrobiłby tego żaden medyk. Od tamtego czasu Numengard traktuje limit czasowy bardzo poważnie, zwłaszcza zimą, oraz nieustannie pilnuje stanu fizycznego więźniów.

– Mówisz o tym więzieniu jakby żyło.

– Bo żyje, a żeby być bardziej precyzyjnym, posiada coś na kształt dziesiątek tysięcy magicznych zasad, które składają się na mózg, który sprawia iluzję podejmowania samodzielnych, logicznych decyzji. Skomplikowana rzecz, ale nie bez kozery pracowałem nad tym wiele lat. To miało być więzienie dla moich wrogów politycznych, gdzie będą sobie egzystować w dogodnych warunkach, gdzie mogliby zapomnieć, że są więzieni, aż w końcu zapomnieliby o świecie.

– Hm...

– Dobrze powiedziane, Harry – westchnął, kopiąc w śnieg. – Gdy byłem młody, a raczej młodszy – zaśmiał się z własnych słów – miałem wiele dziwnych pomysłów. Niestety większość z nich została użyta przeciwko mnie.

– Przekleństwo potężnych – szepnął Harry.

– Zaiste. Miałeś podobnie?

Harry kiwnął głową.

– Czasami.

Harry wstał z kucków, otrzepując spodnie ze śniegu. Rozprostował skostniałe nogi, zaczął krążyć po trawie przykrytej białym puchem, starając się nie myśleć o przemoczonych skarpetkach.

– Miałeś mi opowiedzieć o twojej walce z dyrektorem – przypomniał.

– Miałem – potwierdził. – Ale to nudna historia, Harry. Wiele z niej z pewnością przeczytałeś w książkach, usłyszałeś w opowieściach innych czy plotek.

– A sam pojedynek? Czarna różdżka i te sprawy?

– Słyszałeś o insygniach? – zdziwił się starzec.

– Jestem panem jednego – przyznał z uśmieszkiem. – Peleryny niewidki. Pochodzę od samego Prevella, jeśli drzewo genealogiczne nie kłamie.

– Dobra krew. Szkoda, że się tu marnujesz.

Harry Potter CZARNA DUSZAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz