Rozdział 29

221 9 1
                                    

Krzyczała, ale żyje, więc chyba nie jest źle. Rozmawiałam z mamą przez dobrą godzinę, a dokładniej to ona rozmawiała, a jeszcze dokładniej krzyczała. Przeprosiłam ją za całą akcję, obiecałam, że więcej to się nie powtórzy i będę liczyła się z jej zdaniem. Gdyby wiedziała tylko, jak było naprawdę, prawdopodobnie zamknęłaby mnie na stałe w domu i ruszyła całe Portland, głosząc o tym, co wydarzyło się jej córce.

A ja za wszelką cenę pragnęłam tego uniknąć.

Neil pisał, że jego mama i Levi odetchnęli gdy dowiedzieli, że uwolnili się od Anthony'ego. Ja również cieszyłam się, że będą mieć w końcu spokój.

Jednak była też druga strona medalu. Wiedziałam, że gdy Anthony nie grozi już ich rodzinie, Neil wyjedzie, zabierze rodzinę i prawdopodobnie nigdy nie wróci już do Portland. A ja tu zostanę. On zostanie tylko moim wspomnieniem, a ja wrócę do wcześniejszego życia, tego przed nim, jakby był tylko nocnym snem i rano jak zwykle, miałabym wrócić do rzeczywistości.

Od Dupek: Szykuj się będę za 10minut

No on sobie chyba żartuje, czemu nigdy nie może uprzedzić, chociaż godzinę.

Do Dupek: Ostatni raz zbieram się na twoje zawołanie

Od Dupek: 9minut

Dupek.

Ogarnęłam się na szybko, założyłam czarne dresy, białą bluzę na dworze było już ciemno, poinformowałam mamę, że wychodzę, nie była zachwycona, ale nie robiła problemów

Na skraju ulicy już go widziałam, tęskniłam za tą maszyną. Czarny motocykl cicho warczał, a Neil ściągał właśnie kask. Podeszłam do niego z uśmiechem na ustach i stanęłam przed Chłopakiem.

- Wszystko w porządku ? - zapytał uważnie mi się przyglądając

- W jak najlepszym.- nie chciałam rozpamiętywać tego, co się stało, chciałam po prostu o tym zapomnieć.

- chodź tu.- rozkazał, gdy uśmiech pojawił się na jego twarzy, po moich słowach.

Podeszłam bliżej, a w tym samym momencie Neil podniósł drugi z kasków i ostrożnie włożył mi go na głowę. Zatrzymał spojrzenie na moich tęczówkach, a następnie zamknął szybkę

- wsiadaj.

Od razu wykonałam polecenie i przylgnęłam do jego pleców

Boże jak mi tego brakowało !

Nie pytałam już nawet, gdzie jedziemy, ufałam mu i dawałam wolną rękę. On również włożył kask i już po chwili ruszyliśmy z piskiem opon. Wiatr rozwiewał moje rozpuszczone włosy, a ja marzyłam, aby ta chwila trwała wiecznie.

Straciłam poczucie czasu, nie wiem, ile jechaliśmy, ale trochę nam to zajęło, przez długi czas jechaliśmy pod górkę, a gdy w końcu się zatrzymaliśmy, a ja mogłam się rozejrzeć, miałam widok na całe Portland. Oświetlone miasto wyglądało przepięknie, na gorze byliśmy zupełnie sami. Podeszłam do balustrady zrobionej z belki i ściągając kask, przystanęłam, patrząc przed siebie, podziwiając ten piękny widok.

Czułam obecność chłopaka, który przed chwilą się przy mnie pojawił, również nic nie mówił i był wpatrzony w dal.

- tu jest przepięknie- szepnęłam, ale nie spojrzałam na Neila.

- Moja mama zawsze zabierała tu mnie i Leviego, po awanturze z ojcem, gdy wychodził z domu. Opowiadała nam bajki, które sama wymyślała, a my wchłanialiśmy je jak najciekawszą lekturę. Dlatego młody teraz zawsze musi mieć bajkę na dobranoc. - Wpatrzony w dal chłopak mówił, jakby chciał wyrzucić wszystko, co leżało mu na sercu.

- To takie piękne. Wasza mama jest bardzo silna. - dopiero teraz obdarowałem go spojrzeniem.

- Sam nie wiem, skąd wzięła siłę na to wszystko. - pokręcił głowa, a następnie oddalił się trochę od balustrady, by usiąść na trawie. Spojrzałam na niego i uczyniłam to samo, siadając obok niego tak, że stykaliśmy się ramionami.

- Co teraz będzie ? - wiedziałam, że musimy zacząć ten temat

- z czym ? - udawał głupiego ?

- Z nami. - odetchnęłam. - wyjedziesz. - stwierdziłam, a chłopak ostro wciągną powietrze.

- Obydwoje zdawaliśmy sobie z tego sprawę.- słowa ciężko przechodziły mu przez gardło.

- Kiedy ? - spojrzałam w jego szaro-niebieskie tęczówki, aby dał mi, konkretną odpowiedz.

- Miesiąc- westchnął. - za miesiąc wyjeżdżam i chcę, abyśmy się zatracili

- O czym ty mówisz ? - pokręciłam głową, nie rozumiejąc go

- Skoro i tak wyjadę i prawdopodobnie to będzie koniec wszystkiego, co nas łączyło. Chcę, abyś przez ten miesiąc była tylko moja. - patrzył intensywnie w moje oczy, jakby szukał w nich odpowiedniej reakcji.

- Czy ty...- zaczęłam nie pewnie, ale on już skończył

- zostań moją dziewczyną Lee

Świat chyba się zatrzymał, to przecież było tak głupie i bez żadnego sensu, ale ja nigdy nie byłam poukładana. Skoro chociaż przez ten miesiąc, miałam go mieć przy sobie i tylko dla siebie chciałam, aby tak właśnie było.

- Zostanę.-uśmiechnęłam się, a on połączył nasze usta, tyle mu wystarczyło.

- czym byłby świat bez szaleńców ? - zaśmiał się, odrywając ode mnie usta

- byłby niczym...

Ach ci moi szaleńcy ❤️

Win the duel.   [Tom 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz