Wyścig jak dotychczas zaplanowany był na noc, a była dopiero trzynasta. Obiecałam wczoraj Neilowi, że wyskoczę z nim i z Levim do wesołego miasteczka, stęskniłam się za mini kopią Neila, więc cieszyłam się, że spędzę z nimi czas.
- Lea ! - rozległ się pisk chłopca, gdy wyskoczył z samochodu Brata
- Levi - wzięłam chłopca na ręce obracając się z nim. - Urosłeś-Rozczochrałam jego ciemne włosy
Boże, jaki on będzie przystojny gdy dorośnie
Chłopczyk wrócił do Auta, a ja razem za nim, gdy usiadłam na miejscu pasażera obok Neila, ubranego w czarną bluzę i czerwonego koloru dresy. On przywitał mnie buziakiem.
- Fuuujjjkaa! - krzyknął Levi
- przypomnę ci to za kilka lat młody. - zaśmiał się Neil, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Lea wiesz, że ja też mam dziewczynę tak jak Neil ma ciebie. - powiedział dumnie chłopczyk siedzący z tylu
- Ooo serio ? Jak ma na imię ? - grałam zaskoczoną, a Neil tylko kręcił głową.
- Meddie, ale się nie całujemy to obrzydliwe
taki młody, a już ma branie
- Cóż może kiedyś zmienicie zdanie, kto wie?- zamyśliłam się.
-Chcę tam ! - wskazał Levi na ogromny diabelski młyn, chwile po tym jak kupiliśmy bilety.
Przełknęłam ślinę i przypomniałam sobie, jak zrzygałam się z samej góry, z tego samego młynu jak miałam dziewięć lat i tata zabrał tu mnie i Connora.
- Chodźmy -rzucił Neil, a jego brat pobiegł przodem
- Wiesz, może ja na was poczekam, tutaj na dole.
Chłopak nagle się zatrzymał, a ja spojrzałam na niego wystraszona.
- Lee czy ty się boisz diabelskiego młynu ? - próbował powstrzymać śmiech.
- Nie boję się, po prostu nie mam na niego ochoty. Te kaczuszki wydają się być lepsze. - wskazałam na karuzele, na której jechały może trzy letnie dzieciaczki, która chyba szybciej stała niż się ruszała, ale była git
- Nie masz się czego obawiać, cały czas będę przy tobie. A później jeżeli chcesz, możesz iść na kaczki.
- Ale pójdziesz ze mną na kaczki?- na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, bo właśnie wyobraziłam sobie wizje Neila na kaczuszce, może poczułby się trochę jak na swoim motorze, Kto wie.
- Najpierw młyn
I chuj właśnie robiliśmy pierwsze okrążenie. Levi stał, oglądając widoki i cieszył się z wysokości. Ja za to siedząc kurczowo, trzymałam się Neila, zaciskając powieki, a ten gładził mnie po plecach, próbując mnie uspokoić.
- Otwórz oczy Lee, tu wcale nie jest tak wysoko, jesteśmy bezpieczni. - tłumaczył spokojnie brunet
- Właśnie Lea. Zobacz, ja stoję i żyje. - Dodał młodszy Watson
- Dajcie mi spokój. Chcę, aby po prostu to się już skończyło. - dalej nie uchyliłam powiek.
I tak w sumie było już do końca, kiedy zjechaliśmy na dół, odetchnęłam z ulgą, ale za to moje nogi były jak z waty.
- Ostatni raz przysięgam ostatni. - pokiwałam palcem do chłopaków, gdy młodszy się tylko zaśmiał i zaraz podbiegł do innej atrakcji.
- Mniej się boisz, gdy pędzisz ze mną w nocy przez miasto, niż bezpiecznego diabelskiego młynu. - stwierdził cicho chłopak, łapiąc mnie za dłoń.
- bo tobie ufam bardziej niż tej starej konstrukcji...
Godzina została godzina i miałam wsiąść z Neilem na pieprzony motor i wystartować w wyścigu po raz kolejny poczuć tę adrenalinę, od której od pewnego czasu się uzależniłam.
- Na pewno tego chcesz ?- znalazł mnie Neil, który wcześniej przebierał się w kombinezon. Mi też podarował identyczny, tylko w moim rozmiarze zdziwiłam się, ale on tylko stwierdził, że chyba byłam głupia jeżeli myślałam, że nie zadba o mnie profesjonalnie, przy tym wydarzeniu.
- Na 100% - uśmiech nie schodził z mojej twarzy
W tym momencie jego usta odnalazły moje i chłopak przyciągnął mnie do pocałunku, kładąc ręce na moich biodrach. Ja za to ułożyłam swoje po obu stronach jego twarzy.
Neil chwycił leżący na stoliku kask, a następnie wsunął mi go na głowę, dokładnie go zapinając i sprawdzając, czy dobrze leży. Nikt nie wiedział o tym, że wystartujemy razem, nikomu o tym nie wspomnieliśmy, tym razem nawet Miely nie wiedziała, co się wydarzy. Napisałam jej, że źle się czuje i dziś nie będę na wyścigu, chciała do mnie przyjść i ze mną zostać, ale na szczęście udało mi się przekonać ją, aby nie zmieniała swoich planów
-Gotowa ?
- Z tobą zawsze
Nie wiem kiedy się to stało, ale właśnie usłyszałam huk, świadczący o rozpoczęciu wyścigu. Ruszyliśmy gwałtownie z miejsca, a ja mocno przywarłam do pleców chłopaka. Znowu to poczułam, wiatr we włosach i adrenalina, która sprawiała mi tyle radości, mijaliśmy pierwszy ostry zakręt, przez co Neil musiał zwolnić, a później wjechaliśmy do ciemnego tunelu, prowadziliśmy, jednak już jakiś czas zielony motor za nami próbował nas wyprzedzić, aż w końcu mu się udało. Czułam, że Neil się spina i zdecydowanie przyspieszył, była to istna walka, raz prowadziliśmy my, raz on. Jednak ostatecznie to my z sekundą różnicy, pierwsi przekroczyliśmy metę.
Ludzie krzyczeli, wiwatowali, krzycząc imię chłopaka. Nie wiedziałam nawet kiedy koło nas, pojawili się nasi znajomi.
- Czemu nie mówiliście, że startujecie razem ? - zapytała z wyrzutem Miely - Okłamałaś mnie
- tak wyszło. - banan nie schodził z mojej twarzy, ciężko oddychałam, ale byłam dumna, że daliśmy radę
- Neil a wiesz, nie chciałbyś mnie tez kiedyś zabrać jako plecak ? Pomógłbym ci, przynoszę szczęście. - wpadł na pomysł oczywiście Nigel, który odstrzelił się dziś Jak szczur na otwarcie kanału.
-Ty chyba chory jesteś, a jedyne co mi przynosisz to pecha.- oburzył się Neil - Pamiętasz jak jechaliśmy razem na wieś, do dziadków Liama ?
Nigel skinął głową.
- Trafiło mi się, że jadę z tobą, a później co? Pieprzona sarna wyskoczyła nam na drogę, w dodatku na drugim pasie, a ty zacząłeś tak piszczeć, że straciłem panowanie nad kierownicą i pierdolłem w jebane drzewo.
- Bałem się, że ją zabijesz ! - Nigel zupełnie nie rozumiał, o co Neil ma do niego pretensje, a cała nasza reszta po prostu nie wytrzymywała ze śmiechu.
- Ty elegancik, a coś ty się dziś tak odstrzelił? - zapytał Shane, który pojawił się nie wiadomo skąd z dwoma plastikowymi kubkami piwa, którego jeden kubeczek podał Victorowi.
- Ehh byłem z Rodzicami na mszy w kościele, za prababcie. Jedyne co było eleganckie i nadawało się do kościoła, to było to. A jak wróciłem, to nie było już czasu się przebrać.
Szczerze mówiąc Nigel Wood w Bordowym Garniturze i tego samego koloru muszką prezentował się całkiem nieźle....
CZYTASZ
Win the duel. [Tom 1]
RomanceLea White to zwykła nastolatka z kochającego domu można by powiedzieć, że tej dziewczynie niczego nie brakuje. Ma najlepszą przyjaciółkę Miley Levis, piękną urodę i dobre oceny, czego chcieć więcej? No właśnie ZROZUMIENIA. Lea odczuwa wrażenie, że n...