Rozdział 15

266 13 1
                                    

Szybkim krokiem podeszłam do Niegla, aby wyjąc z jego dłoni prawie całą butelkę piwa,

- wooo przyjaciółko, mogłaś powiedzieć, że naszła cię nagła ochota to przyniósłbym ci nowe

- Nie, to mi wystarczy

Odeszłam z butelką siadając na pniaku wokół ogniska popijając piwo, przy którym nikogo nie było. Wszyscy byli albo w wodzie, albo przy barze. Patrzyłam na płomień probojąc zrozumieć co się wydarzyło.

Poczułam jak ktoś koło mnie siada gdy obróciłam głowę zobaczyłam czarnoskórego chłopaka z czarną czupryną

- Hej jestem Elijah - chłopak wystawił do mnie dłoń, którą uścisnęłam

- Lea

- Czemu siedzisz tu tak samotnie gdy inni się bawią ?

- próbuje zrozumieć - mówiłam ale na niego nie patrzyłam mój wzrok cały czas był skupiony na płomieniu

- Co zrozumieć ? - zapytał zdziwiony

- pewne rzeczy, A ty czemu tu przyszedłeś?

- Cóż zauważyłem samotną ładną dziewczynę nie mogłem pozwolić by dalej była samotna - zaśmiałam się na jego słowa i przeniosłam na niego wzrok

- Cóż umiliłeś mi towarzystwo

- bardzo się cieszę, może chciałabyś się gdzieś przejść - zaproponował -Tu jest bardzo głośno

- Jasne, chodźmy

Było mi wszystko jedno chciałam po prostu zapomnieć o tym co stało się wcześniej, a gdy ten chłopak miał mi w tym pomóc nie zamierzałam protestować

Ja nie zamierzałam...

Bo, gdy już wstaliśmy i chłopak objął mnie ramieniem poczułam jak coś, a raczej ktoś go ode mnie odciąga

- spieprzaj z tond Elijah - ten cholerny dupek miał czelność jeszcze przypierdalać się do osób, z którymi spędzam czas

- Nie, to ty spieprzaj Watson- wstawiłam się za chłopakiem, który nie wiedzieć czemu wyglądał na wystraszonego i nagle zabrakło mu języka w gębie

- Nie, Lea wiesz co ja jednak będę leciał może innym razem się spikniemy

- Ale jak to... - nie dane mi było dokończyć, bo chłopaka już przy nas nie było - Pieprzony mięczak! - krzyknęłam w jego stronę, już miałam nadzieje, że postawi się Wastonowi i razem odejdziemy

Tymczasem on pod nosem po prostu się ze mnie śmiał

- I co narobiłeś idioto, nie masz prawa przypierdalać się do ludzi, z którymi rozmawiam i spędzam czas

- Nie znasz go może wydawał się sympatyczny, ale potrafi wykorzystywać dziewczyny

- choćby nawet nie prosiłam cię nigdy, abyś interweniował, gdy widzisz mnie z kimś takim - wiem, że brzmiało to absurdalnie, bo każdy powinien zareagować na taką sytuację, ale kończyły mi się argumenty

- owszem, ale nie musiałaś mam to w naturze gdy ktoś ma dla mnie znaczenie - uniósł wyżej głowę i spojrzał głęboko w moje oczy

- Jeszcze przed chwilą nie chciałeś mieć ze mną już nic wspólnego a teraz twierdzisz, że mam dla ciebie jakieś znacznie? - mówiłam z wyrzutem

- Nie rozumiesz... - urwał, bo mu przerwałam

- to mi kurwa wytłumacz !

- Chcesz znać prawdę? czemu się tak zachowałem ?!- teraz to on krzyczał, ale w jego głosie można było wyczuć coś więcej żal- bo coś cały czas mnie do ciebie ciągnie i to jest najgorsze. Przydupasy mojego ojca już cię namierzyli i mają cię na oku a jednym z moich priorytetów jest to abyś była bezpieczna, chciałem się od ciebie jak najszybciej odciąć i sprawić, że nie będziesz dla mnie nikim ważnym, aby oni nie mieli powodu by kiedyś coś ci zrobić. Wolałbym na zawsze się od ciebie odciąć, ale mieć pewność, że jesteś bezpieczna niż żeby mogło ci się coś stać - przetarł twarz dłońmi spuszczając ze mnie w końcu wzrok.

skończył widać było po nim jak wiele go to kosztowało a najgorsze w tym wszystkim było to, że tymi wyznaniami wcale mnie do siebie nie zniechęcił a tak właśnie powinno być powinnam myśleć i dbać o swoje bezpieczeństwo, jednak ja nie mogłam go zostawić, choć mogło wydawać się to dziwne on też stał się dla mnie ważny, ponieważ był wyjątkowy. Niewiele myśląc przekroczyłam ostatnia dzieląca nas odległość i ułożyłam dłonie na policzkach chłopaka składając jednocześnie na jego ustach pocałunek Neil w pierwszej chwili był zdezorientowany, ale po krótkim czasie zaczął oddawać pocałunki ten pocałunek był inny niż te wcześniejsze, które mieliśmy, był intensywny jakbyśmy chcieli wyrzucić przy nim wszystko, co leżało nam na sercu

Gdy w końcu zabrakło nam powietrza a ja dalej trzymałam dłonie na jego policzkach wyszeptałam

- Nigdzie się nie wybieram i nie obchodzi mnie jakie niebezpieczeństwo za tym czycha - mówiąc te słowa patrzyłam głęboko w jego oczy, aby dobitnie sobie to uświadomił

- jesteś uparta bardzo, ale obiecuje, że zrobię wszystko, aby cię chronić nikt cię nie skrzywdzi tylko musisz liczyć się z moim zdaniem, bo będzie to trudne

- obiecuje liczyć się twoim zdaniem - westchnęłam przewracając oczami - piłeś?

- jedno piwo już zdążyło ulecieć

- Odwieziesz mnie do domu ? Widziałam twój motor- zrobiłam kocie oczka

- czyli teraz będę robić za twoją taksówkę hymm?

- oj nie przesadzaj wiem, że lubisz gdy jeżdżę z tobą - uśmiechnełam się szeroko

-Lubię- odpowiedzaiał szeptem myśląc, że nie usłyszę.

To, co do niego czułam nie było zakochaniem, a już na pewno nie miłością, na którą trzeba poświecić lata, przynajmniej tak uważałam. Ta relacja była inna może myśl, że oboje byliśmy zagubieni i potrafiliśmy doskonale się zrozumieć pozwalała na to, że czułam się przy nim nie licząc Miley najbardziej komfortowo, ten chłopak był inny wyróżniał się na tle innych był wyjątkowy i jednocześnie stawał albo już w sumie był dla mnie ważny, ale pod innym względem niż mogliby przypuszczać inni

Neil rycerz na czarnej Yamahie ❤️‍🔥

Win the duel.   [Tom 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz