1

211 8 55
                                    

Nowi sąsiedzi

Wstałam, jak zwykle o 5, aby pobiegać. Wyszłam z domu i zakładając słuchawki, zauważyłam, że w domu na przeciw świeci się światło, co było dziwne, bo nikt tam nie mieszka... Cóż, chyba będę miała nowych sąsiadów. Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam ulicami Canterlot. Dziś nudny dzień, kilka lekcji i to bez żadnego treningu...

Gdy tylko wróciłam do domu wzięłam prysznic i poszłam obudzić siostrę, aby nie zaspała na zajęcia. Mieszkamy same, rodzice rzadko kiedy są w domu, więc musiałam się nią opiekować.

- Młoda wstawaj, bo się spóźnisz. - oznajmiłam.

- No przecież wstałam pacanie! - usłyszałam z dołu.

A to ci niespodzianka, że nie musiałam jej budzić. Przebrałam się w mundurek szkolny, chwyciłam jabłko i pognałam na deskorolce do szkoły. Jak zwykle kilka ulic dalej czekała już na mnie Spitfire.

- Siemano. - przybiłam jej piątkę.

- Hej Kraksa. - zaśmiała się pod nosem.

Nie lubię, gdy ktoś tak do mnie mówi... To upokarzające, ale mniejsza o to. Dzisiejszy dzień zaczynałam polskim, więc nie jest aż tak źle.

Wchodząc do klasy rzucił mi się w oczy kapelusz leżący na mojej ławce, pewnie ktoś go zostawił, więc przesunęłam go na drugą część ławki i usiadłam na swoim miejscu pod oknem.

Lekcja minęła w miarę szybko, gdy tylko usłyszałam dźwięk dzwonka wyszłam do toalety i zaraz po tym wróciłam do klasy.

Tym razem oprócz kapelusza zauważyłam jakąś blondynkę.

- To moje miejsce. - powiedziałam, a ta najwyraźniej się przestraszyła. - Jesteś tu nowa? - zapytałam.

- Ta. - odparła bez emocji.

- Siedzę koło okna, drugie miejsce jest wolne, więc możesz tu siedzieć.

Dziewczyna od razu przesiadła się na miejsce obok, a ja zajęłam swoje.

- Jestem Rainbow Dash. - przedstawiłam się, jednak chyba jej to nie obchodziło, bo żadnej odpowiedzi nie uzyskałam.

Zajęłam więc się sobą, nie zwracając uwagi na blondynkę.

***

Chwyciłam swoją deskorolkę z szafki i udałam się w kierunku wyjścia, aby poczekać na przyjaciółkę.

- Do mojej klasy dołączyła jakaś laska. - zaczęłam rozmowę, gdy tylko Spitfire stanęła obok mnie.

- Ooo, powiedz coś więcej. - zaciekawiła się.

- Oprócz tego, że ma blond włosy i siedzi ze mną w ławce, nie wiem nic. - wzruszyłam ramionami.

- A jak ma na imię?

- O ile dobrze zrozumiałam nauczycielkę, to Applejack...

- Nie przedstawiła się? - zdziwiła się.

- No właśnie nie, strasznie dziwna osoba, jedyne na co mi odpowiedziała to na to, że jest nowa i wydusiła z siebie "ta", jakby tylko to słowo znała. - opowiedziałam.

- Świruska jakaś. - zaśmiała się.

Pożegnałam się że Spitfire i pojechałam dalej do domu, aby zrobić coś do jedzenia. Stwierdziłam, że zrobię naleśniki, bo dawno ich nie jadłam.

Szykując ciasto na posiłek kątem oka zauważyłam, że po drugiej stronie ulicy przy wcześniej wspomnianym domu stoi jakaś czerwono włosa dziewczynka i rozmawia z moją siostrą. Gdy tylko dziewczynka weszła do domu zapytałam kto to.

- To nasza nowa sąsiadka, mało mówna, ale wydaje się całkiem fajna, lecz i dziwna... - skrzywiła się.

- Co masz na myśli? - zapytałam.

- Gdy byłyśmy w klasie to była w miarę entuzjastyczna, gdy tylko poszłyśmy na przerwę jej twarz robiła się kamienna i praktycznie nic nie mówiła i po chwili gdzieś znikała, i tak co każdą przerwę. - wyjaśniła.

- Dziwna sprawa... - dodałam i wróciłam do robienia posiłku.

Po obiedzie stwierdziłam, że poćwiczę trochę, więc udałam się do piwnicy, bo tam miałam swoją "mini" siłownię. Nie chciałam się jakoś bardzo przemęczać, więc odpuściłam sobie ciężkich ciężarów.

Kończąc serię rozbrzmiał się dzwonek do drzwi.

- Scoot, otwórz! - krzyknęłam.

- Się robi! - usłyszałam krótka odpowiedź.

Po skończeniu czynności, chciałam udać się do przedpokoju, aby zobaczyć kto przyszedł, jednak zanim tam doszłam wpadła na mnie siostra.

- Rany boskie uważaj! - oburzyłam się lekko.

- Dash, mamy wiertarkę? - zapytała.

- Po co ci wiertarka kobieto? - zdziwiona spojrzałam na nią.

- Mi? Po nic. Sąsiadka chce pożyczyć. - odparła.

Tylko wzruszyłam ramionami i wróciłam spowrotem do piwnicy po urządzenie. Po otworzeniu drzwi frontowych, zdziwiłam się dość, bo dosłownie metr przedemną stała tajemnicza blondynka z ławki.

- No proszę... widzę, że nie tylko sąsiadkami w ławce będziemy. - uśmiechnęłam się.

- Dzięki za wiertarkę, jutro ci oddam. - powiedziała i odeszła w stronę swojego domu.

Co za gbur pomyślałam, ciekawe czemu ona taka jest...

***
Rano biegiem leciałam do szkoły, bo moja wspaniała siostra zajumała mi deskę i prawie spóźniłam się do szkoły.

- Siema Spit! - powiedziałam nie zatrzymując się, a ta po chwili do mnie dobiegła.

- Czyżbyś rano nie biegała? - zaśmiała się.

- Biegałam, ale moja wspaniała siostra pożyczyła sobie bez mojej wiedzy deskorolkę. - przewróciłam oczami.

- Ah tak... Co robisz wieczorem? - zapytała.

- Chyba nic, a co?

- Nic, idziemy na imprezę, Pinkie organizuje, wiec nie mogę tego przegapić. - podekscytowała się.

- Tylko tym razem nie przesadź z alkoholem haha. - spojrzałam na nią, a ta od razu udała poważną.

Na ostatniej imprezie Pie, tak się upiła, że nie pamięta nic, do tego zbierałam ją z dworca autobusowego i to nie w Canterlot, a prawie w Cloudstale... Jak ona to zrobiła, nie mam pojęcia.

Lekcje mijały powoli, dobrze że już piątek, bo dłużej bym tu nie wysiedziała, potrzebuję wolnego... W końcu przyszedł czas na wf, także, jak huragan pomknęłam w stronę szatni i się zaczęłam przebierać. Gdy miałam przebrane już dosłownie wszystko, został mi tylko ten upierdliwy krawat, którego po pierwsze nie umiem wiązać, a po drugie gdy tylko próbuje go ściągnąć, to magicznie zaciska się na mojej szyi.

- No złaź... - mruknęłam pod nosem.

Oprócz mnie w szatni była tylko blondynka, która tylko spoglądała na mnie raz czasem.

Poirytowana przeżuciłam to ustrojstwo na plecy i zaczęłam iść w kierunku drzwi. Jednak bezskutecznie, poczułam tylko ucisk na szyi i silne pociągnięcie do tyłu.

- Co ty wyczyniasz?!- krzyknęłam upadając na zimną podłogę.

Ta nic nie powiedziała, tylko kucnęła obok i jednym ruchem ściągnęła krawat z mojej szyi, po czym po prostu wyszła.

A to ciekawe... pomyślałam i wybiegłam za nią.

- Dzięki. - odparłam, gdy tylko znalazłam się obok niej.

- Luz. - spojrzała na mnie i szybko wróciła wzrokiem w kierunku sali gimnastycznej...

***
Siemano, jako że to pierwszy rozdział, to nic ciekawego się nie dzieje, ale dopiero się rozkręcam! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale 😊

Tajemnicza Blondynka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz