Strzelanina
Siedziałam niecierpliwie resztę dnia i nocy, aż ojciec pojawi się w domu. Szczerze mówiąc nie widziałam go chyba z dobry rok. Dla niego najważniejsza jest praca, jednak nie przeszkadza mi luz, który mam. Mama pojawia się średnio raz w miesiącu zobaczyć, czy dom dalej stoi i czy podlewam jej kwiatki. Mam wrażenie, że każda mama ma jakąś paranoje na punkcie roślin.
Applejack z dziewczynkami dziś pojechała do kina, więc byłam sama. Może to i lepiej, nie chce jej narazie stresować, może różnie zareagować na to, że mój ojciec to doświadczony glina.
Usłyszałam pomruk silnika pod domem, co przyprawiło mnie o dreszcze. Nie wiedziałam dlaczego aż tak stresowało mnie spotkanie z własnym tatą, przecież to powinna być codzienność.
Usłyszawszy dzwonek do drzwi, poszłam je otworzyć.
- Cześć tato. - powiedziałam niepewnie.
- Witaj kochanie. - uścisnął mnie na przywitanie.
Zbyt wiele się nie zmienił, jest jedynie bardziej wysportowany. Jemu nigdy nie bedzie dosyć.
Zaparzyłam kawę i udałam się w kierunku salonu.
- Scootaloo nie ma? - zapytał.
- Nie, będzie za jakieś 2 godziny. - odparłam.
- No dobrze, a więc w czym mogę Ci pomóc?
- Ah... cóż, od czego by tu zacząć? - zaczęłam nerwowo myśleć o wszystkim co mam mu powiedzieć. - Kojarzysz może jakieś sprawy z Ponyville? - zapytałam po chwili.
- Tak? Wywodzi się stamtąd jedna z większych grup przestępczych naszego kraju. Dlaczego o to pytasz? - zdziwił się.
- Bo tak jakby jestem na ich celowniku... - powiedziałam niepewnie.
- Żartujesz sobie?!
- Wyjasnie Ci to od początku... - zaczęłam opowiadać mniej więcej, jak to wszystko wyglądało i to co powiedziała mi Applejack.
Po skończeniu mojego jakże długiego monologu, tata przez kilka minut nic nie mówił. Obstawiam, że próbował analizować wszystko co mu właśnie powiedziałam.
- Szukamy Pear Butter od kilu, jak nie kilkunastu lat, a ona tak po prostu tutaj przyszła. Posłuchaj kochanie, może to samolubne, ale musimy ją tu ściągnąć za wszelką cenę, tak samo i jej męża. - odparł.
- Ale ona chce zabić własne dzieci! - uniosłam się trochę.
- Wiem, ale to jedyny sposób, aby ich schwytać. To jedyny sposób, abym mógł zapewnić bezpieczeństwo tobie, Scootaloo, jak i tym dwóm dziewczynom. Nie pozwolę im was tknąć.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz tato... - mówiłam smutno, nie byłam przerażona, ale miałam obawy o Applejack... Nie pozwolę im jej skrzywdzić.
- Spokojnie skarbie. - objął mnie jedną ręką. - Rany boskie, ale ty masz mięśnie. - zaśmiał się.
- Oj wiele się zmieniło odkąd ostatnio u mnie byłeś. Scootaloo, urosła z 10 centymetrów. Za niedługo powinny wrócić, ale nie mów, że Ci powiedziałam o tym wszystkim. Boję się, że Applejack ucieknie po tym. Cholernie się martwię.
- To zostanie między nami. - uśmiechnął się.
Po chwili usłyszeliśmy otwieranie drzwi wejściowych.
- Rainbow co to za samochód przed domem? - usłyszałam głos blondynki. - Och... Dzień dobry. - powiedziała niepewnie, gdy nas zauważyła.
- Witaj Applejack. - podał blondynce dłoń. - Jestem Bow.
Scootaloo początkowo nie mogła uwierzyć, że tata przyjechał. Od razu wziął ją i Applebloom na lody, więc miałam trochę czasu dla siebie i Applejack.
- A więc stąd się wzięła ta tęczowa grzywka. - poczochrała mnie po włosach.
- Taa... więcej we mnie ojca, niż matki. Chociaż może to i lepiej. Właśnie, muszę podlać te durne kwiatki. - mówiłam znudzona i poszłam po mała konewkę.
Blondynka w ciszy przyglądała się temu co robię, ale wyglądała na zmartwiona, w sumie co się dziwić. Ściga ją własna matka.
Stojąc koło okna starannie i równo podlewałam roślinki, do pewnego momentu... Dosłownie po kilku sekundach dostrzegłam na swoim ciele czerwony laser.
- PADNIJ! - krzyknęłam.
Padłam plackiem na podłogę, przy okazji wylewając całą zawartość konewki. W popłochu szukałam wzrokiem blondynki, która już także położyła się na podłodze. Było słychać strzał za strzałem. Jak najszybciej wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do taty.
- Oni tu są! - krzyczałam zdenerwowana.
Rzuciłam telefon obok siebie i schylona pobiegłam w stronę piwnicy, gdzie schowana była broń. Tata pewnie myślał, że jej nie znajdę, ale przewracając do góry nogami całą piwnice, aby umieścić w niej siłownię, nie szło tego uniknąć.
- Co ty robisz?! Zwariowałaś? - usłyszałam głos dziewczyny, gdy tylko mnie zobaczyła.
- Nie pozwolę Ci tu zginąć. - odparłam.
Wtedy dziewczyna lekko się uniosła i obie pomknęłyśmy na piętro budynku.
- Żartujesz prawda? - mówiłam zdziwona, gdy zobaczyłam, jak dziewczyna wyciąga pistolet spod mojego łóżka.
Po chwili na dole ktoś wyważył drzwi, a my stanęłyśmy przy schodach, aby wrazie czego strzelić.
Jak byłam mniejsza tata non stop zabierał mnie na strzelnicę, więc nie mam złego cela. Stałam po jednej stronie, a dziewczyna po drugiej. Byłam cholernie zestresowana, wiedziałam, że obie możemy zginąć, ale nie mogłam tak bezczynie się ukrywać.
Czas mijał cholernie wolno, jedna minuta trwała wieczność. Oni wiedzieli, że tu jesteśmy. To było najgorsze. Minęła krótka chwila, a na schodach było słychać ciężkie kroki. Bez zawahania wymierzyłam w tą osobę, podobnie, jak blondynka.
Szybko wychyliłam się i oddałam strzał, a ta osoba padła na podłogę, nie zabiłam jej. Kula utkwiła w nodze. Był to prawdopodobnie mężczyzna, patrząc na posturę ciała. Zanim zdążyłam się obejrzeć na piętro weszły kolejne osoby. To już mnie bardziej przeraziło, straciłam głowę do tego stopnia, że zaczęłam strzelać na oślep. Oddałam strzały opróżniając cały magazynek, wtedy Applejack wkroczyła do tej strzelaniny.
Kiedy uzupełniłam magazynek stanęłam obok zadyszanej dziewczyny, która mierzyła w dół schodów. Wtedy z obu stron na dole wyszło dwoje ludzi i blondynka zamarła. Tamta dwójka jednak nie i w mgnieniu oka unieśli bronie skierowane w jej kierunku.
- Nie! - krzyknęłam i rzuciłam się na Applejack, aby nie oberwała. - Co ty wyrabiasz?! - krzyknęłam i wyrwałam jej broń z ręki i wychylając zza ściany same pistolety zaczęłam strzelać.
Między strzałami usłyszałam syreny radiowozów, w tym samym momencie ich strzały także ucichły. Nie mogłam pozwolić, aby uciekli. Wstałam i zbiegłam na dół, nie przemyślałam jednak tego, że tam nadal ktoś mógłby być...
CZYTASZ
Tajemnicza Blondynka
Fanfiction🌈🍎AppleDash🍎🌈 Historia pisana głównie oczami Rainbow Dash. Naprzeciw domu Rainbow wprowadza się rodzina, o której nikt za bardzo nic nie wie. Jedną z tajemiczych osób jest Applejack, która dołączyła do klasy, w której jest Dash. Dziewczyna zacie...