5

94 7 22
                                    

Rozmowa

Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, dowiedziałam się także, że Applejack ma urodziny w dniu zakończenia szkoły,  chociaż nasza znajomość jest na poziomie 0, chce jej dać coś, a mianowicie gitarę,  bo jej cudo zostało zniszczone. Jestem właśnie w drodze do sklepu muzycznego, żeby złożyć zamówienie.

- Dzień dobry, potrzebowałabym bass, w takim kolorze.  - pokazałam pracownikowi zdjęcie.

- Mamy chyba nawet dokładnie tą w magazynie, zaraz pani pokaże. - odparł i poszedł w kierunku magazynu.

Po chwili wrócił z piękną,  lśniącą gitarą.

- Wow... przepiękna jest, a czy można do niej dokupić pasek z grawerem? - zapytałam.

- No jasne, tylko będzie musiała pani odebrać go jutro.

Podałam mężczyźnie wszystkie szczegóły,  co i jak ma wyglądać,  na szczęście nie było to jakoś bardzo skomplikowane, więc bez problemu mi to zrobią.  Zadowolona wyszłam ze sklepu i pojechałam autem do szkoły,  tak w sumie nigdy nie jechałam samochodem do szkoły, no cóż mniejsza.

Zaparkowałam, zamknęłam auto i poszłam do swojej klasy. Applejack już siedziała w swojej ławce, a ja odziwo nie przyszłam spóźniona.

- Witaj sąsiadko. - przywitałam się i usiadłam.

- Cześć. - powiedziała krótko.

Nie zdziwiło mnie to, że nie powiedziała nic więcej, zazwyczaj w ogóle nie odpowiada.

Całą lekcję nie odezwałam się już ani słowa, tylko odziwo starannie przepisywałam notatki. Gdy tylko rozbrzmiał się dzwonek spakowałam się i poszłam do szatni, a blondynka razem ze mną.

- Przyjechałaś do szkoły autem? - zapytała.

Początkowo się tylko na nią spojrzałam,  bo nie doszło do mnie,  że "pani nic nie mówię" się odezwała do mnie jako pierwsza.

- Ee, tak... a co? - zmarszczyłam brwi.

- Jesteś chyba jedyną osobą w mieście, która ma takie auto, do tego ten charakterystyczny dźwięk,  nie myślałaś o podkręceniu tego auta trochę? - zapytała.

- No myślałam,  ale nie znam się totalnie na tym, więc nawet nie próbuje.  - odparłam.

- Daj telefon na chwile.

Bez mówienia czego kolwiek podałam dziewczynę komórkę,  a ta chyba wpisała w nim swoj numer.

- Wyślę Ci części,  które byś musiała zamówić i ogarnę to, okej? - zapytała.

- Okej... - stanęłam jak wryta, nie wiedziałam co powiedzieć.

Ta przekroczyła drzwi szatni,  gdy tylko weszłam za nią od razu do mnie podeszła i ponownie jednym ruchem ściągnęła mój krawat z szyi.

- Dzięki... - powiedziałam niepewnie i zaczęłam się przebierać.

Nie mogę rozgryźć tej dziewczyny, co doprowadza mnie do szału. Ma w sobie coś,  co mnie do niej ciągnie...

***

Właśnie wróciłam do domu, już z odebraną gitarą. Jestem po prostu oczarowana tym instrumentem, grawer na pasku wyglądał identycznie, jak na tym zniszczonym. Niestety to cudo musi jeszcze trochę poczekać, zanim ktoś będzie na nim grał.

Wczoraj  zamówiłam także części do auta, które poleciła mi blondynka, za niedługo muszę jechać je odebrać. Nie były to jakieś kosztowne zakupy, ale ciekawi mnie, czy faktycznie zmieni to coś w tym aucie.

Nie rozmyślając dłużej wsiadłam w samochód i pojechałam do sklepu motoryzacyjnego w centrum. W drodze powrotnej wjechałam do sklepu po jakieś zakupy do domu, bo lodówka powoli świeci pustkami.

-Mam części. - napisałam do dziewczyny,  gdy tylko zajechałam do domu.

Nie minęło 5 minut, a usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam więc otworzyć i za nimi stała blondynka.

- Szybka jesteś. - uśmiechnęłam się i gestem pokazałam jej, aby weszła. 

Udałyśmy się od razu do garażu i zaczęła się cała zabawa. Miałam wszystkie potrzebne klucze i inne takie rzeczy, bo tata ma tu wszystkie swoje rzeczy.

Przez pierwszą godzinę była między nami totalna cisza, gdzie tylko stałam i przyglądałam się dziewczynie i temu co robi. Stwierdziłam,  że pójdę chociaż po jakiś sok do picia, bo pewnie będzie chciało jej się pić. Chwyciłam tackę z sokiem i dwoma szklankami i postawiłam na warsztacie.

- Chcesz sok? - zapytałam otwierając kartonik.

- Chętnie. - wysunęła się spod auta.

Chwyciła w dłoń jakąś w miarę czystą ściereczkę i zaczęła wycierać ręce, a zaraz po tym twarz. Jednak wycieranie twarzy raczej nie poszło jej tak, jak myślała.

- Daj, pomogę. - uśmiechnęłam się I wzięłam od dziewczyny ściereczkę.

Zawinęłam ją na palec i delikatnie zaczęłam przecierać nią twarz dziewczyny, wtedy znów zauważyłam piękno jej oczu.

- Masz piękne oczy. - palnęłam, nie przemyślając tego totalnie, co poskutkowało tym, że spaliłam buraka.

-  Coś ty, nie żartuj nawet. - przewróciła oczami i powróciła do robienia auta.

Takiej reakcji się nie spodziewałam,  zwykle na komplement ludzie reagują słowem dziękuję albo czymś podobnym...

- Dlaczego myślisz,  że żartuje? - usiadłam na podłodze wpatrując się jedynie w nogi dziewczyny,  bo reszta jej ciała była pod autem.

- Bo nie mam pięknych oczu. - odparła bez emocji.

- Dziewczyno, nigdy nie widziałam tak pięknych oczu... - westchnęłam.

- Przesadzasz.  - mruknęła i przez najbliższy czas już się nie odzywała.

Po pewnym czasie poszłam do domu i szykowałam posiłek,  bo zbliżała się pora obiadowa.

- Mogę skorzystać z toalety? - usłyszałam za sobą blondynkę.

- Jasne, drugie drzwi na lewo. - odparłam nie przerywając czynności.

Dziś zwykły obiad, ziemniaki z kotletem schabowym. Niby to taka pospolita potrawa, a jednak trochę roboty przy tym jest. Postawiłam talerze i sztućce na stole w jadalni i zaczęłam wykładać posiłek. Po chwili w drzwiach zjawiła się Applejack oznajmiając, że skończyła.

- Może zostaniesz na obiedzie? - zapytałam.

- Nie chce robić kłopotu.  - powiedziała niepewnie.

- No coś Ty, siadaj. - wskazałam na miejsce naprzeciwko mnie.

W międzyczasie wołałam siostrę,  jednak okazało się, że nie ma jej w domu. No cóż,  najwyżej sobie potem odgrzeje.

Po skończonym posiłku dziewczyna pomogła mi pozanosić naczynia do kuchni.

- A więc ile jestem Ci winna? - zapytałam.

- Nic.

- Ale jak to? Straciłaś pół dnia na robienie tego samochodu...

- Nie szkodzi, lubię to robić. Do zobaczenia w szkole Dash. - uśmiechnęła się i wyszła z domu.

Cholera jasna, ta dziewczyna uśmiech też ma niesamowity... oszaleję po prostu.


Tajemnicza Blondynka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz