15

47 2 0
                                    

Przeprowadzka

Oberwałam, nim zdążyłam cokolwiek zrobić. Jednak, jak upadałam na podłogę oddałam swój ostatni strzał. Nie miałam siły się podnieść, a ilość krwi na moim ubraniu przyprawiała mnie o mdłości. Nie czułam, że byłam postrzelona, nie czułam totalnie nic.

W połowie świadoma widziałam, jak tata wbiega z innymi policjanami i pojmuje zbirów. W międzyczasie podbiegła do mnie Applejack, która strasznie krzyczała, jednak nic nie zrozumiałam. Odleciałam.

Ocknełam się w szpitalnym łóżku. Czułam, jakbym miała poprzestawiane wszystkie kości, byłam strasznie obolała. Całą lewą rękę miałam unieruchomioną, ponieważ dostałam w ramię.

Gdy już przyzwyczaiłam oczy do jasności panującej w pomieszczeniu przyszedł lekarz i przeprowadził ze mną krótka rozmowę oznajmiając, że jeszcze dziś dostanę wypis. Co bardzo mnie ucieszyło.

- Cześć chmurko. - usłyszałam i od razu odwróciłam głowę.

Stała przedemną osoba, której najmniej się spodziewałam tutaj.

- Dzień dobry mamo. - uśmiechnęłam się.

Ona i tata teoretycznie są małżeństwem, jednak każde z nich poszło w swoim kierunku. Pomimo tego, żadne z nich nie zdradziło drugiego, a widzą się jeszcze rzadziej, niż ja z mamą, a odwiedza mnie chociaż raz w miesiącu.

Kobieta chwile ze mną porozmawiała i zjawił się tata z jakimś facetem. Jak też się domyślałam musieli mnie zapytać o kilka rzeczy związanych z tym, co było w domu. Wiadome było też to, że nie przyznałam się do strzelania, bo bym poszła siedzieć.

***
Na dworze robiło się już szarawo, a ja dopiero wyszłam z tego szpitala. Martwił mnie jeden fakt. Gdzie jest Applejack? Nie odwiedziła mnie, mam nadzieje, że nadal gdzieś tu jest.

- Gdzie jedziesz? Do domu przecież w lewo. - zapytałam zdziwiona. - I tak pozatym, co z twoim autem, że jedziesz moim. - powiedziałam z lekką powagą.

- Nie możesz już tam mieszkać. Wyjaśnie ci wszystko, jak dojedziemy. A co do auta, słyszałem, że je trochę przerobiłaś, więc musiałem przetestować. - oznajmił.

- Tylko błagam cię tato, nie rozwalaj się o najbliższe drzewo. Lubię to auto. - zaśmiałam się, a on tylko zmierzył mnie wzrokiem.

Jak się okazało wyjechaliśmy całkowicie z miasta, zbliżamy się do Cloudstale... Pod jednym z domów zobaczyłam dwa znajome mi auta, więc domyśliłam się, że to tutaj.

Godzina wskazywała już prawie 23, więc było późno. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka.

- Applejack! - podbiegłam do dziewczyny i od razu ją uściskałam.

- A siostry już nawet nie zauważyła. - usłyszałam mruczenie Scoot.

- No hej siostra. - udałam miłą, a ta tylko przewróciła oczami i się zaśmiała.

Dziewczynki poszły do innego pomieszczenia, a ja, Applejack i moi rodzice siedzieliśmy w potencjalnym salonie. Tata mniej więcej określił, jak wygląda sytuacja, jednak nasze problemy się nie skończyły. Pojmana została Pear Butter, jednak Bright Mac nie. Co oznaczało, że bedzie nas dalej szukać. Nieruchomość jest zapisana na mamę, jednak nie na jej prawdziwe nazwisko. Musimy być uważne i mieć oczy dookoła głowy, bo nie wiadomo, kiedy się u nas zjawi. Mam nadzieję, że nie zbyt szybko.

- My jedziemy do siebie, za tydzień tu przyjadę, żeby zobaczyć czy wszystko jest w porządku. - powiedział tata.

Pożegnałam się z nimi i wróciłam do środka. Meble ze starego domu przyjadą rano, także będzie co robić. Ja jednak nie mogę dźwigać, więc większość roboty jest w rękach Applejack. Dopytałam oczywiście, czy znajomi mogą do nas przyjeżdżać, ale narazie mamy się wstrzymać, dla ich bezpieczeństwa. Rozmawiałam chwile ze Spitfire, żeby się nie zamartwiała, chociaż dopytywała nie powiedziałam jej zbyt wiele.

- Nie sądziłam, że zamieszkam tak szybko ze swoją drugą połówką. - odparła blondynka.

- Ja nie sądziłam, że kiedykolwiek się stamtąd wyprowadzę. Chociaż ten dom nie jest taki zły. - wzruszyłam ramionami i oparłam głowę o ramię dziewczyny. - Strasznie się o ciebie martwiłam.- powiedziałam po chwili.

- Ja o ciebie też słoneczko. Na szczęście zakończyło się to tylko tak, jednak proces gojenia się będzie pewnie bolesny. - mówiła smutno.

- Nic mi nie będzie. - uśmiechnęłam się do niej.

Po krótkiej rozmowie położyłyśmy się spać, to był ciężki dzień.

Z samego rana przyjechała ciężarówka z meblami i wszystkimi rzeczami z domu. Panowie pomogli nam wszystko pownosić na swoje miejsca i zostało nam tylko poukładać wszystko do szafek. Kilka rzeczy bedzie trzeba dokupić, ale to najmniejszy problem. W pierwszej kolejności wzięłyśmy się za kuchnie i salon, przy czym było sporo śmiechu. Scoot odpaliła muzykę na swoim głośniku i śpiewała przy tym, gdzie końcowo śpiewała każda z nas tańcując w kółko. Przez to nasza praca została nam jeszcze na kolejny dzień, bo zdążyłyśmy zaledwie ogarnąć połowę.

To sprawiło, że oderwałyśmy się od rzeczywistości i na chwilę zapomniałyśmy o czekajacym na nas niebezpieczeństwie. Nie ma też co się zamartwiać na zapas, bo może nas nie znajdzie. Kto wie? Jednak przy wychodzeniu z domu mam uszy dookoła głowy...

Tajemnicza Blondynka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz