6

120 8 34
                                        

Przejażdżka

Leżąc wieczorem na łóżku rozmyślałam o dzisiejszym dniu. Dlaczego ona może być taka skryta? To męczące. Chcesz się zbliżyć do człowieka, ale jest to cholernie ciężkie... Pomyślałam,  że skoro nie chciała żadnych pieniędzy za robotę, to chociaż zabiorę ją na jakąś przejażdżkę,  o ile się zgodzi...

Przebrałam się i wyprowadziłam auto z garażu. Następnie poszłam pod dom Applejack i zapukałam do drzwi. Otworzyła je młodsza siostra.

- Cześć Applebloom, jest siostra w domu? - zapytałam.

- Powinna być, już ją wołam. - odparła i pokazała abym weszła do domu.

Stanęłam przy drzwiach frontowych i rozejrzałam się wokół.  Ten dom był przepiękny, miał wiele elementów drewnianych i znów ten zapach... Zapach słodkich jabłek. Miało to swój własny klimat.

- Rainbow Dash? - zapytała blondynka, gdy tylko mnie zauważyła.

- Zabieram cię na przejażdżkę. - uśmiechnęłam się.

- Oh... Jasne, daj mi chwile. - odparła i cofnęła się do pokoju.

Po chwili wyszła już w pełnym ubraniu i razem opuściłyśmy dom.

- Dash, czy Applebloom mogła by iść do Scootaloo? Boi się sama zostawać. - to drugie zdanie powiedziała zdecydowanie ciszej.

- No jasne. - odparłam.

Odwróciłam się w stronę budynku, aby zobaczyć czy okno siostry jest otwarte, jak się okazało było.

- Scootaloo! Wyjdź na chwile przed dom! - krzyczałam do siostry.

Po chwili ta zjawiła się w drzwiach.

- Czego drzesz tą japę na pół miasta?! - oburzyła się.

- Zamilcz dziecko. Będziesz miała gościa, Applebloom przyjdzie do ciebie. - wyjaśniłam.

- O super! - powiedziała tym razem z entuzjazmem.

- Tylko z daleka od mojego pokoju! - powiedziałam poważnie, a ta tylko przewróciła oczami.

Wsiadłam z blondynką do samochodu i gdy tylko go odpaliłam,  już słyszałam,  że dźwięk jest mocniejszy i wyraźniejszy.

- No to jazda! - powiedziałam z entuzjazmem.

Ruszyłam prosto przed siebie, początkowo kręcąc się ulicami Canterlot, a po kilkunastu minutach opuściłyśmy miasto.

- Gdzie jedziemy? - zapytała.

- Za niedługo się dowiesz. - uśmiechnęłam się I patrzyłam spowrotem na drogę.

Bylo już szarawo, także muszę być dość skupiona.

Zjechałam ostrożnie z głównej drogi i jechałam teraz po dość krętej i waskiej drodze prowadzącej nad jezioro, mało kto wie o tym miejscu,  więc jestem pewna, że będzie spokojnie.

W tym czasie zachodziło słońce, a stamtąd był najlepszy widok na to.

Stanęłam przy małej dróżce i oznajmiłam dziewczynie,  że dalej musimy iść pieszo. Wysiadłyśmy z auta i dziewczyna podążała powoli za mną. Gdy byłyśmy coraz bliżej, to drzewa rosły coraz rzadziej. Przez co czerwień nieba powoli zaczęła się przebijać.

- Wow... - usłyszałam z ust zielonookiej, kiedy weszłyśmy na maly mostek, gdzie było w pełni widać ten piękny widok.

Oparłam się o pewnego rodzaju plotek,  który oplatał cały mostek. Po chwili stanęła obok mnie dziewczyna.

- I jak wrażenia? - zapytałam, spoglądając na nią.

- Tu jest przepięknie Dash. - powiedziała z zachwytem.

- To prawda...

Postałyśmy tam jeszcze trochę w ciszy, aż w końcu nie wytrzymałam i zaczęłam mówić.

- Mogę o coś zapytać? - zaczęłam niepewnie.

- Słucham? - wbiła wzrok we mnie.

- Od zawsze byłaś taka małomówna? - zapytałam.

- Nie zawsze. Kiedyś było zupełnie inaczej. - odparła.

- Przeprowadzka tak na ciebie wpłynęła?

- Nie, absolutnie nie. Była to najlepsza decyzja jaką podjęłam, jednak tym samym straciłam wszystko inne. - wyznała.

- Co masz na myśli? - dopytałam.

- Zostałam sama z siostrą,  rodzina się odemnie odwróciła,  już po przeprowadzce w pierwsze miejsce, nie mogłam tak dalej i wyprowadziłam się od nich, a Applebloom postanowiła iść ze mną... To strasznie wyczerpujące. - w ostatnim zdaniu jej głos zaczął się łamać.

- Co prawda moja sytuacja jest totalnie inna, ale to prawda wychowywanie siostry mam także na swoich barkach i jest to ciężkie, bo rodzice wiecznie pracują. W domu ich nie było już dobre pół roku. - powiedziałam smutno.

- Nie wiem dlaczego Ci to powiedziałam... - zaczęła blondynka po chwili ciszy.

- Nic nikomu nie powiem, przysięgam. Pozatym jesteś jedyną osobą,  którą zabrałam w to miejsce Applejack. - powiedziałam i uśmiechnęłam się smutno.

- Dziękuję Rainbow Dash... - W jej oczach pojawiły się łzy.

Nie wiedziałam co mam zrobić w tym momencie. Gdzie podziała się ta małomówna, skryta i dość arogancka Applejack... Widocznie cała ta sytuacja wpłynęła na nią tak, że po prostu zamknęła się w sobie. Nie chce, aby ta piękna istota więcej cierpiała.

- Chodź tutaj. - wyciągnęłam ręce do zapłakanej dziewczyny.

Nie odpowiedziała nic, tylko niepewnie przybliżyła się do mnie, a ja objęłam ją. Po chwili odwzajemniła gest, bo także objęła mnie swoimi rękoma. Szczerze, wcześniej nie zauważyłam, że między nami jest taka różnica wzrostu. Dziewczyna jest dość niska, jest między nami pewnie dobre piętnaście centymetrów różnicy.

- Juz lepiej? - zapytałam po chwili.

- Powiedzmy. - szepnęła ocierając łzy z policzków.

- Chcesz się jeszcze raz przytulić? - zapytałam.

Nic nie powiedziała, tylko kiwnęła potwierdzająco głową. Ponownie objęłam dziewczynę,  tym razem dodatkowo głaskając ją po włosach. W międzyczasie założyłam sobie na głowę jej kapelusz i byłam ciekawa, w którym momencie się o tym zorientuję.

- Idziemy? - zapytałam po dłuższej chwili.

- Mhm... - usłyszałam.

Dziewczyna niepewnie uwolniła się z uścisku i stanęła obok ponownie przecierając łzy z policzka, kiedy spojrzała na mnie jej mina wyglądała tak, jakby miała zaraz wybuchnąć śmiechem.

- Oddawaj... - uśmiechnęła się tylko.

Znów ten piękny uśmiech AAAAAHHHHHH?!?!?

Oddałam dziewczynie kapelusz i powoli kierowałam się do samochodu. W pewnym momencie poczułam, jak blondynka łapie mnie za rękę. Nasze palce splotły się ze sobą,  a ja poczułam w tym momencie motylki w brzuchu...

- W coś Ty się wpakowala Dash? - pomyślałam...

Tajemnicza Blondynka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz