Viviene
Nadeszła pora pierwszego patrolu co oznaczało również spotkanie z Cedriciem. Bardzo nie chchiałam go widzieć ale przecież nie ucieknę od ważnych dla mnie obowiązków.
Dotarłam do gabinetu profesora Snape'a. Oprócz tego że muszę przekazać mu iż zaczynam patrol chciałabym opowiedzieć mu o zachowaniu uczniów Durmstrang'u.
Zapukałam trzy razy i bez pozwolenia weszłam do środka. Tak jak się tego spodziewałam Snape siedział za swoim biurkiem przeglądając różnego rodzaju papiery.
-Dobry wieczór profesorze.- Zaczęłam zamykając za sobą drzwi.
-Dobry wieczór Viviene.- Odpowiedział nadal zajmując się swoją robotą.- Jak sprawują się uczniowie Durmstrang'u?- Wyprzedził mnie odkładając na bok plik dokumentów.
Usiadłam na krześle naprzeciwko niego.
-Były małe komplikacje ale wszystko im wytłumaczyłam oraz zadbałam o ich właściwe zachowanie.- Odparłam wymijająco z wrednym uśmieszkiem.
-Viviene co konkretnie im powiedziałaś?- Z rezygnacją w głosie potarł sobie czoło.- McGonagal mówiła coś o wężu.- Dodał a ja cicho się zaśmiałam.
-Oh to nie moja wina że są praktycznie niereformowalni.- Wywróciłam oczami zaczynając bawić się swoim lokiem.
-Nie rób tak.- Zażądał uderzając ręką w stół.
-Co proszę?- Zapytałam nieruchomiejąc.
-Znów udzielasz tylko wymijających odpowiedzi. To mnie drażni Viviene.- Odparł zupełnie niespokojnie.
-Ważne jest po prostu że opanowałam sytuację. Wszystko mam pod kontrolą profesorze.- Powiedziałam wstając.- Właśnie zaczął się mój patrol. Do jutra panie profesorze.- Pożegnałam się ale on jeszcze mnie zatrzymał.
-Mam nadzieję że masz zrobioną pracę domową.- Dodał za nim wyszłam.
-Opłaca się sprawdzać moje zadania skoro i tak wiadomo że dostanę wybitny?- Zapytałam z przekąsem.
-Masz rację.- Wzruszył ramionami i wyszłam.
Gdy tylko się odwróciłam zobaczyłam znajomy uśmiech.
-Ceść pomyślałem...
-Nie ważne co sobie myślałeś nie mam teraz czasu.- Odwróciłam się na pięcie i poszłam w inną stronę.
On oczywiście pobiegł za mną nie zwracając uwagi ma mój ton.
-Co myślisz o tym turnieju?- Zapytał idąc koło mnie.
-To totalna strata czasu, misja samobójcza a uczniowie którzy się do niego zgłaszają mają orzech w głowie zamiast mózgu.- Wyrecytowałam bez namysłu.
-Oh
-Nie mów mi że chcesz się zgłosić!- Zatrzymałam się i popatrzyłam głęboko w jego oczy w których dostrzegłam nutę rozbawienia.
-Nie sądziłem że się o mnie martwisz.- Odpowiedział z uśmiechem.
-Nie sądziłam że jesteś aż tak głupi.- Zaripostowałam ze śmiertelnie poważną twarzą.Z tymi słowami odeszłam od niego nawet nie zastanawiając się czy go to zabolało. Nie myślałam że będzie tak nierozsądny żeby się zgłosić. Poza tym nawet jeśli wrzuci kartkę ze swoim imieniem jaka jest szansa że czara go wylosuje? Mała i nikła. Nie mam się czym przejmować.
Reszta patrolu minęła mi w ciszy. Gdy zegar wybił północ wróciłam do dormitorium. Oprócz dwóch krukonów i jednego gryfona nie znalazłam nikogo. Jutro przekażę tę wiadomość profesorowi bo on pewnie wrócił już do swoich komnat. Nie sądzę aby tak długo ślęczał nad jakimiś papierami.
Weszłam do swojego pokoju. Zawahałam się w progu i uważnie rozglądnęłam się po wnętrzu pomieszczenia. Brakowało mi tu czegoś. Małego elementu ale za to niezwykle ważnego. Light. Westchnęłam przypominając sobie że już więcej go nie zobaczę. Stojąc w drzwiach miałam nadzieję że znów będzie biegał dookoła mnie albo będzie się starał wejść na moje ręce. Tęsknie za nim. Brakuje mi tego wszystkiego. Potajemnego wybierania się do kuchni Hogwartu tak aby nikt nie zauważył. Skrzeku smoka, jego dziwnego zachowania. Tego jak niepotrzebnie próbował mnie chronić gdy ktoś obcy wchodził do pokoju. Jak lubił się bawić i kłaść się na moich kolanach. Nawet tych przypalonych zasłon, kotar i lekko pogryzionej nogi fotela. Albo bezcennej miny pani Dolores Umbridge gdy go zobaczyła.
CZYTASZ
Córka Śmierci, Dziecko Zemsty [Zawieszone]
FanfictionMała Viviene jest córką Bellatrix Black i Toma Riddla. Nieświadoma tego dziesięciolatka, wychowuję się w "rodzinie zastępczej", ukrywającej przed nią prawdę o jej pochodzeniu. Wie o tym, że jest czarownicą, ponieważ ludzie, opiekujący się nią są Aur...