Harry
Po sytuacji w komnacie tajemnic wróciłem do pokoju wspólnego. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem o przeszłości Viviene. W pewnym stopniu mieliśmy podobnie. Jest mi tak strasznie głupio za to co jej powiedziałem. Jak ktoś taki jak ona mogłaby mieć coś wspólnego z Voldemortem? Ona jest taka słodka, odważna, silna, utalentowana i dobroduszna. Wiedziałem że jest skryta i chyba lekko nieśmiała ale to co ukrywa jej przeszłość jest bolesne nawet dla niej. A przecież kogoś takiego jak ona bardzo ciężko jest zranić. Nawet nie umiem sobie wyobrazić przez co ona teraz musi przechodzić. Mimo to że ma tak ciężko nikomu o tym nie mówi. Nie pokazuje tego po sobie i wydaje się być szczęśliwa i zadowolona z tego co ma. To jak kryję się pod maską obojętności czy chamstwa jest po prostu dobrze wyuczoną grą aktorską. Jest mi jej trochę żal. Wszyscy oceniają ją chociaż nawet jej nie znają. Mówią że jest arogancka wredna i niebezpieczna. Słyszałem też historyjki o jej rodzinie. Mówią że jest spokrewniona ze Śmierciożercami. Niektórzy uważają że przybyła do Hogwartu tylko na rozkaz Voldemrota aby nas wszystkich pozabijać i knuć intrygi. Nawet Hermiona uważa że jest tylko wredną Ślizgonką a nie widziałem ani razu żeby ze sobą rozmawiały. Jest ode mnie o rok młodsza a wydaję się być o wiele dojrzalsza i zraniona przez życie niż jakakolwiek znana mi osoba. A teraz jeszcze ja oskarżyłem ją o coś w co nie jest zamieszana. Jeszcze w dodatku jest to tak absurdalne że sam się dziwię jak takie coś mogło w ogóle przyjść mi do głowy. Zachowałem się jak ostatni kretyn. Muszę ją przeprosić i to zaraz! Tylko jak? Nie mam pojęcia gdzie jest a znając życie ona nie będzie chciała mnie słuchać. W sumie zdziwiłabym się gdyby była w stanie na mnie patrzeć.
-O Harry tu jesteś!- Krzyknął Ron i szybko do mnie podbiegł.
-O co chodzi Ron?- Zapytałem zdezorientowany.
-No chciałem ciebie przeprosić... Za to że nie powiedziałem tobie o tym co się dzisiaj dzieję.- Powiedział i usiadł koło mnie.
-Nic się nie stało. Ja i tak nie mógłbym nikogo zaprosić. No wiesz w końcu moi rodzice nie żyją.- Przypomniałem mu a on zwiesił głowę.
-O Harry nareszcie!- Krzyknęła Hermiona i również do mnie podbiegła.- Szukam cie i szukam po całej szkole!- Dodała siadając pomiędzy mną a Ronem.
-Co się stało?- Zapytałem zdenerwowany.
-Bałam się że przez to święto zrobisz coś głupiego.- Odpowiedziała szybko.- Nie martw się nie jesteś w tym sam. Moja mama nie mogła przyjechać ponieważ pracuję.- Dodała żeby poprawić mi humor.
-Dzięki.- Wymamrotałem cicho.
-Harry co się dzieje? Widzimy że coś ciebie gryzie.- Zaczepił mnie Ron.
-Chyba pierwszy raz w życiu przyznam tobie rację Ronaldzie.- Zaśmiała się Hermiona.
-To nic takiego.- Powiedziałem aby się nie martwili.
-Niech zgadnę... Viviene?- Zapytał mój przyjaciel patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Może...- Wzruszyłem ramionami i popatrzyłem na nich obojętnie.
-Harry ona jest Ślizgonką! Jest niebezpieczna, wredna, arogancka i chamska! A na dodatek spokrewniona ze Śmierciożercami! Przecież jej nazwisko mówi samo za siebie! BLACK!- Krzyczała potrząsając mną.
-Nie wiesz jaka ona jest!- Zacząłem ją bronić a ona popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Harry co się stało?- Zapytał ponownie Ron a ja na chwilę się uspokoiłem.
-Jeżeli chcecie wiedzieć to chodźcie do Dormitorium.- Powiedziałem wstając.
Poszedłem w stronę pokoju. Oni powoli ruszyli za mną. Kiedy byliśmy w środku Hermiona rzuciła na drzwi zaklęcie blokujące tak aby nikt nie mógł wejść. Na szczęście w pomieszczeniu byliśmy sami. Usiedliśmy na moim łóżku a ja przygotowałem się na wyjawienie im prawdy.
-A więc?- Niecierpliwiła się dziewczyna.
-Hermiona uspokój się.- Powiedział rudowłosy i szturchnął jej ramię.
-Przecież jestem spokojna!- Warknęła na niego.
-Dobra wystarczy! Nie kłóćcie się!- Krzyknąłem a oni znów popatrzyli na mnie.
-Powiesz nam wreszcie o co chodzi?- Zapytał Ron patrząc na Hermione.
-Gdy byłem w łazience jęczącej Marty przyszła tam Viviene ze swoją mamą.- Zacząłem niepewnie.
Nie wiedziałem jak mam im to wszystko przekazać aby nie pogorszyć jej reputacji. Nie wiadomo co sobie o niej pomyślą. Właściwie to nie wiem czemu się tak tym przejmuję... Odkąd tylko pojawiła się w szkole nie mogę przestać o niej myśleć.
-No i?- Zapytali razem zniecierpliwieni.
-Jej matka to Śmierciożerczyni.- Odpowiedziałem a oni spojrzeli na siebie.
-Wiedziałam! Od początku mówiłam że coś jest z nią nie tak! Jej matka to zwolenniczka Voldemorta! Założę się że ona także nią jest i na pewno przybyła tutaj aby coś tobie zrobić! Dokończyć to co on zaczął!- Nakręciła się Hermiona.
-No właśnie NIE!- Zaprzeczyłem szybko a ona spojrzała na mnie jakbym obwieścił że mam zamiar ich wszystkich pozabijać.
-Co masz przez to na myśli?- Zapytał mój przyjaciel zanim zdążyła zrobić to ona.
-Oskarżyłem ją o bycie posłuszną Voldemortowi. Ona się wściekła i opowiedziała mi trochę o swojej przeszłości.- Powiedziałem ze spuszczoną głową.
-Bardzo dobrze Harry! Nareszcie przejżałeś na oczy!- Ucieszyła się dziewczyna.
-Co ona ci nagadała?- Zapytał rudzielec.
-Ona też nie znała swoich rodziców. Podobnie do mnie. Tylko że ona wychowywała się w innej rodzinie która ukrywała przed nią prawdę o jej pochodzeniu.- Wyznałem a oni natychmiast zrobili się poważni.
-Właściwie to ma sens! Fred i Gorge mówili mi o takim Gryfonie... Nazywa się chyba Coleen Mayer. Nie pamiętam za bardzo ale wiem jak wygląda.- Odpowiedział Ron.
-I co z nim jest nie tak?- Zapytałem wyczekując odpowiedzi.
-Mówili mi że opowiadał im trochę o swojej siostrze. Też miała na imię Viviene. Może to właśnie była ta rodzina która ją wychowywała. To by oznaczało że tak naprawdę nie ma nic wspólnego z Voldemortem i Śmieriocżercami a to że jest z nimi spokrewniona to tylko przypadek.- Wywnioskował rudzielec.
-Skąd mamy wiedzieć że to ta sama osoba? Albo że Black nie ma złych intencji?- Zapytała rozdrażniona Hermiona.
-Możemy zapytać o to tego jej niby brata.- Zasugerowałem szybko patrząc na nich porozumiewawczo.
-Niech będzie.- Westchnęła dziewczyna i razem wyszliśmy z dormitorium.
Długo nie musieliśmy szukać. Gdy tylko znaleźliśmy się w pokoju wspólnym Ron wskazał na wysokiego bruneta stojącego chyba obok swojej mamy. O czymś rozmawiali więc postanowiliśmy do nich podejść.
-Przepraszam.- Zacząłem niepewnie a ich wzrok od razu padł na mnie.- Nazywacie się Mayer?- Zapytałem patrząc w oczy tej kobiecie.
-Tak, coś się stało?- Zapytała miłym głosem.
-Nie nic. Chcieliśmy tylko się czegoś dowiedzieć.- Odpowiedziałem pewniejszym głosem.
-O co chodzi?- Zapytał mnie brunet.
-O Viviene Black.- Odpowiedział Ron. On spojrzeli na siebie porozumiewawczo po czym ich wzrok padł na nas.
-A kto taki interesuje się Viviene jeśli wolno wiedzieć?- Zapytał zgryźliwie brunet.
-Harry Potter, Ron Wesley i Hermiona Granger.- Odpowiedziała Hermiona pokazując ręką na każdego z nas.
-Ten Harry Potter?- Zapytała blondynka.
-W rzeczy samej.- Wyprzedziła mnie Hermi.
-Ja jestem Coleen Mayer a to moja mama.- Powiedział chłopak patrząc na kobietę obok niego.
-Jeżeli chcecie się o niej czegoś dowiedzieć udajmy się w inne miejsce.- Powiedziała matka Coleena.
Zaczęli gdzieś iść a my podążyliśmy za nimi. Zaprowadzili nas do pokoju bliźniaków. Usiedliśmy na jednym z łóżek a jego matka rzuciła jakieś zaklęcie które miało sprawić że nikt nie będzie nas słyszeć.
-Więc czemu chcecie wiedzieć coś o Viviene?- Zapytał Coleen.
-My chcemy wiedzieć czy te plotki to prawda... O tej Ślizgonce która podobno jest Śmierciożercą.- Wyjaśniłem niepewnie i widziałem jak ich twarze stają się blade.
-Viviene nigdy nie była i nie jest Śmierciożercą!- Wrzasnął Coleen.
-Ona wychowywała się z nami. To naprawdę kochane dziecko. Jedyne co ma wspólnego ze Śmierciożercami to więzy krwi. Na szczęście nie wie o tym że jej matka była jedną z nich. Nie zna nikogo ze swojej prawdziwej rodziny. Przez jedenaście lat nie wiedziała nawet że nie nazywa się Mayer. Dowiedziała się że ma inne nazwiska tylko dlatego że pszydeł do niej list z Hogwartu. Ona nawet nie ma bladego pojęcia o tym-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać. Robiliśmy wszystko aby tak pozostało.- Powiedziała pani Mayer blado się uśmiechając.
-Chwila nazwiska? To znaczy że ona nie nazywa się tylko "Black"?- Zapytała Hermiona.
-Tak ale nie mamy pojęcia kto miał te drugie nazwisko.- Westchnął Coleen.
-A możecie nam powiedzieć co to za nazwisko?- Zapytałem zaintrygowany.
-To chyba było coś na "R".- Zwrócił się do swojej matki a moja krew zamarzła.
-Tak... to drugie to Riddle.- Powiedziała do nas a my popatrzyliśmy na siebie ze zgrozą.
Viviene to córka Voldemorta! Ona nawet nie ma pojęcia kim jest jej ojciec... To wyjaśnia dlaczego znalazła się w komnacie tajemnic. Myślałem że to Voldemort jest dziedzicem... A tu nagle okazuję się że niewinna jedenastolatka jest córką Czarnego Pana i potomkinią Salazara Slytherina. Z drugiej strony ona nic o tym nie wie. Może jeśli to prawda on stara się odzyskać swoje dziecko... A może po prostu knuję kolejną intrygę i chce nią manipulować? Jedno wiem na pewno... Ona nie jest taka jak jej ojciec! Ona ma świetne podejście do zwierząt. Nie wyzywa mugolaków od szlam tak jak Malfoy. Jest zupełnie inna a ci ludzie właśnie to potwierdzili.
-Mowiła pani że Viviene nie wie kim jest jej matka.- Zacząłem niepewnie.
-No tak.- Potwierdziła.
-Ja chyba widziałem je razem.- Wyznałem patrząc na nich.
-To niemożliwe!- Krzyknęli razem.
-Jak ona wyglądała? Jaka była?- Dopytywała się matka chłopaka.
-Dość wysoka. Miała ciemne długie loki i brązowe oczy podobne do tych Viviene. I jeszcze śmiała się jak jakaś wariatka. Na lewej ręce miała ledwo widoczny mroczny znak.- Opisałem ją a oni popatrzyli na siebie ze zgrozą wypisaną na twarzy.
-To ona... Nie mam pojęcia co ona tutaj robi.- Jęknęła blondynka.
-Pamietasz tą kobietę... Tą która przyszła odwiedzić Viviene kiedy ta była w śpiączce? No wiesz przez to że ktoś wbił jej kieł bazyliszka w rękę.- Zaczął tłumaczyć Coleen a na wzmiankę o kle zrobiłem się czerwony.
-Tak tak coś takiego było.- Odpowiedziała po chwili namysłu.
-Podawała się za jej ciocie. O ile dobrze pamiętam była to matka Malfoy'a.- Wyjaśnił szybko a ona skinęła głową.
-Myślisz że to dzięki niej Viveine się dowiedziała? W końcu zabrała ją do siebie na święta.- Zapytał kompletnie ignorując naszą obecność.
-Tak to bardzo możliwe.- Potwierdziła zaniepokojona.- Jeżeli tak jest ona będzie chciała się do nich wyprowadzić.- Dodała zmartwiona.
-Naprawdę może to zrobić?- Zapytał zrospaczony.
-Tak ale to teraz nie jest najważniejsze. Musimy znaleźć jej matkę zanim komuś coś zrobi. Sam widziałeś jak walczyła. Rzucała zaklęciami z taką precyzją i łatwością że to aż niewiarygodne. Gdyby nie to że na jej oczach zabraliśmy jej dziecko by wygrała. A walczyła z piątką Aurorów naraz.- Przypomniała jemu.
-Czyli że to przez was jej mama jest w Azkabanie?- Zapytał podekscytowany Ron.
-Dokładnie tak.- Odpowiedział dumny z siebie brunet.
Zrobiło mi się jej żal. Całe życie w kłamstwie. Trochę podobnie do mnie. Nie wiedziałem że miała tak ciężko. Teraz wiem jeszcze lepiej że muszę ją przeprosić.
-Musimy już iść.- Powiedzieli chórem i wszyscy wyszliśmy z dormitorium.
Oni gdzieś pobiegli a my zostaliśmy w pokoju wspólnym w którym już nikogo nie było.
-Wiedziałem że nie jest taka jak wszyscy mówią.- Powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-No ładnie córka Voldemrota.- Jęknął Ron.
-Trochę mi jej żal. Wszyscy wiedzą kim jest tylko nie ona.- Przyznała Hermi.
-Dajmy jej szanse.- Poprosiłem błagającym wzrokiem.
-Jasne czemu nie?- Powiedział rudzielec z uśmiechem.- Ja też uważam że ona nie jest taką typową Ślizgonką.- Dodał i popatrzył na mnie z ukosa.
-Niech będzie ale tylko na próbę.- Zgodziła się zrezygnowanym głosem.- Od czego zaczynamy?- Zapytała natychmiastowo.
-Njapierw muszę ją przeprosić.- Zadecydowałem i pognałem do dormitorium pisać liścik.
Chwilę zajęło mi dobranie właściwych słów. Siedziałem tam jakiś czas... Nie wiem nawet ile. Kiedy moje przeprosiny wreszcie były gotowe podałem kartkę Hedwidze która od razu wyleciała przez otwarte okno. Odprowadzałem ją wzrokiem póki nie zniknęła za jedną z wież Hogwartu. Wróciła do mnie około pół godziny później. Ucieszyłem się gdy zobaczyłem że Viviene wysłała mi odpowiedź.
CZYTASZ
Córka Śmierci, Dziecko Zemsty [Zawieszone]
FanficMała Viviene jest córką Bellatrix Black i Toma Riddla. Nieświadoma tego dziesięciolatka, wychowuję się w "rodzinie zastępczej", ukrywającej przed nią prawdę o jej pochodzeniu. Wie o tym, że jest czarownicą, ponieważ ludzie, opiekujący się nią są Aur...