Rozdział XXXII "Dzień wyboru"

101 8 6
                                    

-Mamo... co to jest? - wyjąkała patrząc na swoją dłoń.
-Nauczka kochanie - jakby nic się nie stało, pocałowała ją w czoło. - Nie chcę, ale muszę nauczyć cię posłuszeństwa.
-Ale czemu w... - matka przyłożyła jej palec do ust.
-Musisz już spać kwiatuszku, jutro czeka cię ciężki dzień - wyjaśniła.

Siedziała przy jej łóżku dopóki Viviene nie zasnęła. Pilnowała aby na pewno to się stało. Nie mogła ryzykować że znowu skrzywdzi swoje ukochame dziecko. Musiała wykonać swój plan ostrożnie. Bardzo ostrożnie.

Wyszła z jej pokoju i udała się do pomieszczenia w którym przebywać miała Raven. Bez pukania weszła do środka. Zaskoczona dziewczyna spojrzała w tamtą stronę. Nie ucieszyła się na widok matki. No kto by pomyślał...

-Zobaczymy na ile cię stać  - zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu.
-Nie będę ci niczego udowadniać! - sprzeciwiła się.
-Owszem będziesz - wycelowała w nią różdżką. - Chcesz powtórki? Tym razem Viviene ci nie pomoże - dodała z psychopatycznym uśmiechem.

Nic nie odpowiedziała. Bała się. Stała tam z nad wyraz spokojną twarzą i postawą mówiącą że nie robi to na niej wrażenia.

-Zgoda. Ale nie myśl sobie że się ciebie boję - powiedziała na co ona wybuchnęła psychopatycznym śmiechem.
-Wiem że się boisz i to bardzo - wyszeptała na tyle głośno aby to słyszała.

Nie czekając dłużej, chwyciła ją za nadgarstek. Deportowała się do jakiejś wioski. Było to małe miasteczko mugoli. Gdy miała pewność że dziewczyna z nią jest, szybko puściła jej rękę i wytarła ją z obrzydzeniem. Nastolatka udawała że tego nie widzi.

Raven nie do końca wiedziała co tam robią. Jak sama później stwierdziła - wolała się nie przekonywać.

-W jakim domu jesteś? - zadała pierwsze pytanie, idąc w stronę jakiejś chatki.
-W... - zawahała się na chwilę. - W Gryffindorze - prychnęła śmiechem i zaczęła mamrotać coś pod nosem.

Bella rzuciła zaklęcie unieruchamiające na jakiegoś przypadkowego mugola. Popatrzyła na Raven wyczekująco. Gdy nie otrzymała tego co chciała powiedziała po prostu:
-Zabij.

Jej oczy momentalnie wyszły z orbit. Patrzyła to na matkę to na mugola. Nie wiedziała co miała zrobić. Nie chciała go zabić! Bardzo nie chciała! Obiecała sobie że nigdy nie użyje żadnego zaklęcia czarnomagicznego!

-Nie zrobię tego! - zaprotestowała.
-Albo on, albo ty - wycelowała w nią różdżką.

Raven popatrzyła na mugola. Wiedziała że musi to zrobić. Tylko to ocali jej życie.

-Avada Kedavra - powiedziała z zamkniętymi oczami.
-Spódłowałaś - syknęła ze złością ponieważ człowiek uciekł.
-Ja... przepraszam- powiedziała z ulgą i strachem.
-Mówiłam, albo on, albo ty...

♤♡♤♡♤

Bella jak gdyby nigdy nic siedziała w salonie. Czytała "Proroka Codziennego" rozkoszując się ciszą. Niestety została ona przerwana. Do pokoju wbiegła zmartwiona Cyzia. Włosy miała rozczochrane, oczy pełne strachu i wyraz twarzy mówiący że coś jest nie tak.

-Uciekła.
-Kto uciekł? - Bella nawet nie ruszyła się z miejsca.
-Twoja córka - powiedziała w końcu Cyzia.
-Vivi uciekła!? - wydarła się zrywając na równe nogi.

Wyrzuciła gazetę w drugi kąt pokoju, znalazła różdżkę i była gotowa wybiec z domu aby jej szukać.

-Nie Viviene - parsknęła Narcyza. - Twoja druga córka.
-Mam jeszcze jakąś córkę? - zapytała ironicznie.
-A Raven? - przypomniała oburzona.
-To nie jest moja córka! - wrzasnęła. - Wydziedziczyłam ją zaraz po jej narodzinach.
-Jesteś niemożliwa - powiedziała pod nosem jej siostra.
-Co tam mamroczesz Cyziu? - zapytała z zaciśniętymi zębami.
-Raven uciekła!
-Ojejciu, biedne dziecko marznie teraz gdzieś na dworze - udała smutną i wyszła z pokoju.
-Dokąd idziesz? - zapytała Narcyza nie odwracając się do siostry.
-Do mojej Vivi - odpowiedziała jakby było to oczywiste.
-Daj jej od siebie odpocząć. Dopiero co przyjechała.
-Udam że tego nie słyszałam! - krzyknęła z furią.

Córka Śmierci, Dziecko Zemsty [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz