Rozdział XIII "Nowe Sekrety"

180 11 17
                                    

Narrator

Viviene stała sama w ciemności. Ostatnio kiedy w niej tkwiła panicznie się bała i trzęsła nie tylko z panującego tam zimna i chłodnego powiewu wiatru. Pomimo mroku jaki ją otaczał była w stanie zauważyć zarys postaci. Wiedziała kim jest owa kobieta a stukot obcasów jeszcze utwierdził ją w przekonaniu że jest to ta sama postać którą widziała ostatnim razem. Coś jednak nie było w porządku. Kiedy wreszcie do niej dotarła Viviene mogła spostrzec jej twarz. Wydała jej się inna... Taka bezsilna i słaba a także zmartwiona ale lekko radosna. Jej loki wcześniej idealnie ułożone, zdrowe i ciemne teraz sterczały jej na wszystkie strony pozawijane jak węże a także o wiele bardziej jasne niż poprzednio. Miała bardzo bladą twarz i podkrążone oczy. Wcześniej czerwone tęczówki bijące wyższością i siłą teraz były szare i bez wyrazu. Wyglądały jak szklane oczy lalki. Dziewczyna patrzyła na nią z przerażeniem nie wiedząc co stało się jak przypuszczała jej starszej wersji. Zapytała o to jednak kobieta tylko niezrozumiale przekrzywiła głowę mrużąc zmęczone oczy. Viviene zastanawiała się o co chodzi. Czemu postać przed nią nie rozumie co mówi. Ostatnio sama przecież się do niej odezwała. Zaczęła przypominać sobie ostatnie spotkanie z nią. Szybko zauważyła że umknął jej jeden mały ale za to ważny szczegół. Kobieta porozumiewała się za pomocą wężomowy. Gdy to zrozumiała wszytko stało się dla niej jasne.
-§Co się stało?§- Powtórzyła pytanie niepewna jak ma się do niej zwracać. Ta lekko się do niej uśmiechnęła i zaczęła ilustrować ją wzrokiem.
-§To nie twoje zmartwienie.§- Odpowiedziała spokojnie. Widać było że każde wypowiedziane słowo kosztuję ją sporo wysiłku.-§Wiem że masz mnóstwo pytań. Niestety nie mogę odpowiedzieć na wszystkie z nich.§- Dodała pośpiesznie widząc błysk w oku dziewczyny.
-§Kim jesteś? Czy to możliwe że jestem tobą...§- Zawahała się słysząc jak głupio to brzmi. Ta jedynie krótko się zaśmiała a potem utkwiła w niej skupiony wzrok.
-§Tak. Jestem tobą a ty jesteś mną. Nie zależnie od tego jak głupio to brzmi§- Potwierdziła z lekkim rozbawieniem. Zaraz potem na jej twarz wkradło się przygnębienie.-"Wtedy jeszcze byłam spostrzegawcza."- Dodała w myślach patrząc w oczy swojej młodszej wersji.
-§Bez urazy ale ile masz lat?§- Zapytała przyglądając się jej twarzy.
-§Wystarczająco§- Odpowiedziała krótko mierząc ją wzrokiem.
-§Po co cofnełaś się do przeszłości? Jak ci się to udało? Co zrobiłaś ostatnim razem gdy tak jakby we mnie wniknęłaś? Czy to dlatego mogę kontrolować kolor moich oczu i czuję tę dziwną energię? Dlaczego oddałaś mi swoją... moją... naszą... tę pelerynę?§- Wypytywała ją niespokojnym głosem.
-§Teraz wiem co miała na myśli ciotka Cyzia gdy mówiła że jestem niespokojna i wścibska.§- Wywróciła oczami krzyżując ręce na piersi.
-§Odpowiesz mi?§- Przypomniała jej robiąc ten sam gest.
-§Tak to dzięki mnie możesz siebie kontrolować oraz czujesz tą energię. Jak byś nie zauważyła po spotkaniu ze mną już mogłaś dotykać Pottera. Bez tych strasznych zawrotów głowy.§- Dodała patrząc na nią z ukosa.
-§Wiesz dlaczego miałam te bóle głowy od chwili gdy go dotknęłam?§- Zapytała niespokojnym głosem.
-§Tak... To przez naszą więź z tatą. Potter ją zerwał. Ból głowy był wywołany przez niego ponieważ za sprawą jego dotyku ją niszczył. On ma w sobie coś co mamy też my.§- Powiedziała wolno.
-§Czyli że jeśli już mnie nie boli oznacza to że...§- Urwała w połowie zdania.
-§Że nie możesz już komunikować się z ojcem.§- Dokończyła zamykając oczy.
-§Ale przecież do tego służył ten naszyjnik.§- Odpowiedziała pokazując jej wisiorek z wężem.
-§Ta błyskotka nie miała z tym nic wspólnego.§- Syknęła robiąc obużoną minę.
-§Czyli że Nagini mnie okłamała?§- Jęknęła z niedowierzaniem.
-§Nagini nie miała o tym pojęcia!§- Warknęła wściekła.
-§To do czego właściwie służy ten naszyjnik? Jest tylko tandetną ozdóbką?§- Zadała kolejne pytanie.
-§Nie. On ciebie chroni.§- Odpowiedziała już spokojniej.
-§A co z tą peleryną? Czemu mi ją dałaś?§- Zmieniła temat ponieważ widziała że drażni to jej straszą wersję.
-§Pelerynę dałam tobie ponieważ wiem że inaczej uznałabyś to za sen czy coś podobnego i mnie nie posłuchała. Nie obraź się ale jesteś jeszcze strasznym niedowiarkiem.§- Wyjaśniła pośpiesznie.
-§Jeszcze?§- Powtórzyła niepewnie.
-§Pewnego dnia się to zmieni.§- Dodała smutnym tonem. Zaraz potem postać zaczęła znikać. Powoli stawała się niewidzoczna.
-§Co się dzieje!?§- Krzyknęła przerażona nastolatka.
-§Mój czas się kończy! Nie próbuj więcej się ze mną porozumieć. Nic ci to nie da. Ale pamiętaj o jednym...§- Urwała czując straszny ból głowy.
-§O czym? Powiedz!§- Ponaglała ją z błagalnym wzrokiem.
-§Skarbie... To nie tak...§- Dokończyła po czym rozpłynęła się w powietrzu.

Córka Śmierci, Dziecko Zemsty [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz