Rozdział XXI "Pierwsza miłość"

188 9 35
                                    

Viviene

Siedziałam w wielkiej sali omiatając wzrokiem wszystkich uczniów Durmstrang'u. Jedno moje spojrzenie wystarczyło aby grupka uczniów przestała się śmiać. Kto ze mną zadziera ten płaci. A oni wiedzieli o tym najlepiej. Zresztą... I tak nie długo cała szkoła będzie sobie to powtarzać i znikać z mojej drogi gdy tylko ujrzą mnie na korytarzu.

-Jak myślisz kto zostanie wylosowany?- Zapytał mnie Draco.
-Idiota który wrzucił swoje nazwisko do czary.- Syknęłam w odpowiedzi, rzucając wściekłe spojrzenie Cedricowi. Jak się okazało pomimo moich wykładów ten czubek i tak wrzucił tą durną kartkę. Myślałam że jest chodź trochę mądrzejszy. Oczywiście się zawiodłam. Na co niby liczyłam? Jeśli o to chodzi, chyba tylko Ślizgoni mają na tyle oleju w głowie aby świadomie nie narażać własnego życia.

Draco się zaśmiał ale spoważniał gdy zobaczył że nie żartuję.

-Co tak cię bawi w całej tej sytuacji? Ten durny turniej nie wnosi niczego poza przeładowaniem moich obowiązków! Nie dość że mam te głupie patrole czternaście razy w tygodniu, muszę ważyć eliksiry dla skrzydła szpitalnego oraz poświęcać cały wolny czas którego już w ogóle nie mam na opanowywanie tych dzikich zwierząt!- Wskazałam ręką na uczniów Durmstrang'u a moje oczy z automatu zmieniły kolor czego tym razem nie opanowałam.- To jeszcze ty zawracasz mi głowę jakimiś bzdetami i głupimi żartami na które w ogóle nie mam ochoty!- Wrzasnęłam wstając.
-Przepraszam.- Jęknął wystraszony chłopak.
-Viviene usiądź sobie z nami jeśli ta fretka cię denerwuję.- To był głos Daphne której teraz też nie chciałam słuchać.

Przywołałam na twarz wymuszony uśmiech ponieważ patrzyli na mnie nauczyciele. Maskując swoją złość i z udawanym spokojem odpowiedziałam:
-Już wszystko w porządku. Dziękuję za propozycję ale nie skorzystam.

Wróciłam na swoje miejsce i jak gdyby nigdy nic narzuciłam prawą nogę na lewą oglądając się dookoła sprawdzając czy nikt nie łamie szkolnego regulaminu. Gdy zobaczyłam że wszystko jest w porządku ponownie wstałam z miejsca aby stać u boku profesora Snape'a.

Każdy prefekt naczelny miał obowiązek stać ze swoim opiekunem podczas uroczystości. Tylko wtedy mogła się zacząć.

Gdy już dotarłam do nauczyciela przywitałam go skinieniem głowy a on odpowiedział tym samym.

Najwyraźniej pan "jestem tak głupi i będę narażać swoje życie w turnieju" nie wiedział że powinien zrobić to samo. Dopiero gdy spojrzałam na niego zimnym wzrokiem zaczął pędzić jak na złamanie karku w stronę profesor Sprout.

Panienki z Beauxbatons zaczęły chichotać a razem z nimi reszta krukonów. Kilka osób z Durmstrang'u też zaczęło się śmiać a trwało to dopóki nie zobaczyli mojego zabójczego spojrzenia.

Nie dziwiłam się że się śmieją. Widok puchona w rozczochranych włosach i zabieganym spojrzeniem oraz niezawiązanym krawatem pędzącym przez wielką salę z prędkością światła wyglądał naprawdę przekomicznie. Sama jednak powstrzymałam się od śmiechu wiedząc iż idealna pani prefekt, córka Śmierciożerczyni, chodząca śmierć (mogłabym wymieniać tak do rana) nie może okazać rozbawienia. O dziwo ale słuchałam rady mamy. Wydała mi się najlepszym rozwiązaniem w tej sprawie...
"Nigdy nie pokazuj emocji innym ludziom bo okazywanie uczuć może okazać się słabością."- Powtórzyłam w myślach.

Głos dyrektora zabrzmiał w wielkiej sali a ja jak na pstryknięcie palcem wyprostowałam się i uniosłam dumnie głowę.

Dyrektor wygłosił swoje nudne przemówienie od którego praktycznie zasnęłam na stojąco. Dalej odbywało się losowanie.
-Ze szkoły Beauxbatons panna Fleur Delacour.- Zagrzmiały nikłe oklaski a jakaś blondyna wyszła z tłumu i zabrała na wpół przypaloną kartkę.
-O ile zakład że odpadnie w pierwszym zadaniu?- Rzuciłam półszeptem w stronę Snape'a.
-Stawiam galeona.- Mruknął z rozbawieniem.
-Ze szkoły Durmstrang pan Viktor Krum.- Krzyknął dyrektor.
Miałam wrażenie że brawa które usłyszałam rozedrą mi bębenki w uszach. Gdy w końcu ucichły Krum siedział już na swoim miejscu.

Córka Śmierci, Dziecko Zemsty [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz