Rozdział XXVIII "Inna"

95 6 12
                                    

Blond włosa dziewczyna usiadła przy stole gryfonów. Czuła się bardzo zmieszana. Była pewna że trafi do Slytherinu, zupełnie jak jej rodzice... Ale z drugiej strony cieszy się że jest tu gdzie jest. W Gryffindorze! To zupełne przeciwieństwo domu węża. To nie może być przypadek że do niego trafiła! Zupełnie tak, jakby tiara wiedziała że chce być inną osobą. Pokazać że czarodzieje noszący nazwisko Lestrange to nie tylko mordercy na usługach psychopaty, będącego równocześnie jednym z potężniejszych czarodziejów. Po prostu nie zamierza podążać drogą swoich rodziców. Mordowanie, kontrolowanie, torturowanie innych ludzi, którzy zupełnie się od nich nie różnią... To potworność... Jeszcze gdyby coś im zrobili... A to są przecież niewinni ludzie! Nigdy nie zrozumie jak można być tak okrutnym, nieczułym i bezlitosnym.

-Cześć, jestem Raven - powiedziała do chłopaka po swojej lewej.
-Harry Potter - przeleciał ją swoim spojrzeniem.
-Potter? - zapytała oniemiała.
-Tak... a ty Lestrange? - odpowiedział patrząc na nią nieufnie.
-Tak... No wiem... Lestrange jak ci Śmierciożercy... moje nazwisko po prostu mnie prześladuje, ale nie mam nic wspólnego z moimi rodzicami - westchnęła przygnębiona.
-Rozumiem. Nie martw się. Widzisz ją - pokazał głową na Viviene.
-Tak... Kim ona jest? - zapytała z iskierkami nadziei.
-To najodważniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałem... Pomimo swojego nazwiska, uprzedzeń, walczy o swoje i nigdy się nie poddaje... Boją się jej tutaj, ale kiedy ją poznasz okaże się że jest kompletnie inna niż ci się wydaje - powiedział patrząc na nią rozmażonym wzrokiem.

Siedząca obok niego Hermiona, roześmiała się głośno. Zwróciła na siebie uwagę dziewczyny i zaczęła mówić;
-Harry nie zapominaj o tym jak cię wykorzystała! Nie słuchaj go... To demon w ciele dziewczyny, potrafi tak wykorzystywać ludzi żeby nawet nie wiedzieli że owinęła sobie ich wokół małego palca.
-Brzmi zupełnie jakby używała Imperiusa - zauważyła patrząc na nią ze strachem.

Hermiona zesztywniała. Wyprostowała się i zbadała dziewczynę czujnym wzrokiem. Następnie przerzuciła go na pannę Black.

-Tak... a skąd możemy wiedzieć że ty tego nie zrobisz?

Raven nie odpowiedziała. Resztę ceremonii spędzili w ciszy. Inni uczniowie Hogwartu rozmawiali między sobą. Tylko ta czwórka gryfonów siedziała bez słowa wyczekując końca przydziału. W międzyczasie dyrektor zaczął coś ogłaszać. Niespodziewanie, przerwała mu jakaś kobieta, w różowym puchatym sweterku, który Viviene kojarzył się tylko z ministerstwem i którego miała nadzieję już nigdy nie zobaczyć. Dolores Umbridge. Dwa słowa, sprawiające że nastolatka miała ochotę zwrócić tęczę. Ta kobieta jest połączeniem landrynki i ropuchy, a ona mogła już się o tym przekonać... Trudno. Przemęczy się jakiś czas. Potrwa to dopóki nie przypodoba się landrynie.

Kobieta wygłosiła swoje długie, nudne przemówienie. Wreszcie uczniowie mogli rozejść się do dormitoriów. Jednak ciemnowłosa miała inne plany. Zaraz gdy stół Godryka Gryffindor'a wstał i zmierzał ku wyjściu, ona zatrzymała jedną z tej grupy.

-Jestem Viviene - podała jej rękę a ta dziwnie się na nią popatrzyła.
-Raven - powiedziała cicho nie łapiąc jej dłoni.
-Muszę z tobą porozmawiać - zaczęła nie przejmując się zachowaniem dziewczyny.
-Ja chciałam zrobić to samo - przyznała lekko zmieszana.
-Proponuję moje dormitorium.

Bez uprzedzenia pociągnęła blondynkę za sobą. Obie poszły w stronę pokoju wspólnego ślizgonów. Przyprowadzenie tam gryfonki wywołało oburzenie wśród podopiecznych domu węża. Nie ukrywali tego. Przechodząc koło uczniów można było usłyszeć różne obelgi.

-Co tu robi gryfonka!? - zaczął się awanturować jakiś uczeń ze starszego roku.
-Co? Ślepy jesteś i nie widzisz? Trzeba ci mówić wszystko jak małemu dziecku? Może jeszcze mam pokazać palcem i to nazwać bo inaczej nie zrozumiesz? - zapytała wrednie a młoda Lestrange była autentycznie zdziwiona.

Nie spodziewała się że dziewczyna przed którą wszyscy ją ostrzegali, będzie jej bronić. Dodatkowo narażając swoją reputację i to jak inni uczniowie na nią patrzą.

-Nowe hasło to "Czysta Krew" - ogłosiła a obraz przepuścił ich w wejściu.

Nie czekając zbyt długo, lekko popchnęła Raven pokazując że ma wchodzić do środka. Poszła za nią, zostawiając innych uczniów z tyłu. Dostały się do dormitorium dziewczyny i obie usiadły na łóżku.

Popatrzyły na siebie. Dokładnie lustrowały się wzrokiem. Niezręczna cisza rozciągała się aż po horyzont. W końcu, przerwało ją jedno pytanie, rozbrzmiewające dwoma różnymi głosami:

-Jesteś córką Bellatrix? - zapytały obie w tym samym czasie. - Tak. - padła odpowiedź, również udzielona przez obie dziewczyny.
-To niemożliwe - powiedziała Viviene sama do siebie.
-A jednak - odpowiedziała szeptem Raven.
-Opowiedz mi o sobie - zażądała nastolatka.
-No dobra... - zamyśliła się na chwilę - więc jak wiesz mam na imię Raven, do tej pory chodziłam do szkoły Beauxbatons... Tam Fleur, po powrocie z turnieju, opowiedziała mi o tobie. Widziałam wcześniej gazetę, proroka codziennego. Byłaś na zdjęciu. To dlatego przeniosłam się do Hogwartu - wyjaśniła patrząc na nią swoimi niebieskimi przenikliwymi oczami.
-Rozumiem... chyba - odpowiedziała jedynie. - Jak to możliwe że wiesz kim są twoi rodzice? Przecież mama siedzi w Azkabanie.
-Ja... wychowałam się w sierocińcu. We Francji. Tam wszyscy wytykali mi moje pochodzenie. I... ja... po prostu... - w jej oczach zaczęły zbierać się łzy.

Bardzo zdziwiona reakcją jasnowłosej, popatrzyła na nią bez wyrazu. Była jej kompletnym przeciwieństwem. Oprócz wyglądu... Możnabyło zobaczyć jej charakter bardzo wyraźnie. Emocje wręcz z niej tryskały. Okazywała je. Wrażliwa dziewczyna z milionem przemyśleń i przeszłością której nie ukrywa. Zmotywowana do tego aby pokazać kim naprawdę jest, nie godzi się z tym, co myślą o niej inni.

-A co z tobą? Skąd ty o tym wiesz? Tobie też to wypominali? - zapytała ocierając spływające po policzkach łzy.
-Nie... To... bardzo skomplikowane.
-Chętnie posłucham - nalegała.
-Okłamywano mnie, dopiero kiedy poszłam do Hogwartu okazało się że jestem kimś innym iż od zawsze mi się wydawało - powiedziała bez cienia emocji.
-To musiało być straszne - głos dziewczyny brzmiał zrozumieniem a uprzedzenie które miała wcześniej, zniknęło.
-Jesteś córką Rudolfa tak? - zapytała Viviene zmieniając temat.
-Mhm - przytaknęła.- A ty?
-Nie - zaprzeczyła co wprawiło dziewczynę w stan osłupienia.- Mam dwa nazwiska - dodała.
-Wiem że jednym z nich jest Black. Ake drugie?
-Riddle - zdradziła a jej oczy zapłonęły czerwienią.
-Nie kojarzę tego nazwiska - powiedziała patrząc z fascynacją na tęczówki nastolatki.
-Może to lepiej - popatrzyła na okno a później wróciła spojrzeniem na swoją przyrodnią siostrę. - Co tak patrzysz? - zapytała z lekkim rozbawieniem.
-Przepraszam... - skarciła się w myślach. - Po prostu... Jesteś strasznie podobna do mamy...
-A ty w ogóle! - wybuchnęły śmiechem.
-Racja - powiedziała ledwo łapiąc oddech.

Jeszcze chwilę porozmawiały a później dziewczyna została sama. Jedno uczucie rosło pod uśmieszkiem Viviene. A mianowicie nienawiść. Nienawidzi kiedy ktoś ją okłamuje, zataja prawdę! Matka właśnie to zrobiła. Nigdy jej tego nie wybaczy! Oczekuje wyjaśnień, gdy tylko się spotkają. Nie ma zamiaru owijać w bawełnę. Czas ukrywania prawdy, WŁAŚNIE SIĘ SKOŃCZYŁ.

Córka Śmierci, Dziecko Zemsty [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz